Nie wiem jak reszta widzów, ale jak dla mnie to średni. Najbardziej rozwaliła mnie postać grana
przez Deniro. Odebrałem go, nie jako bohatera z bezsennością, tylko jako najprawdopodobniej
jeb... tzn psychicznego. Finał filmu nieco mnie zaskoczył. Przereklamowany.
Kolejna kwestia. Dlaczego po tym co zrobił, dostał prawie medal? Spodziewałem się, że ostatnia scena będzie raczej zza krat... Jak by nie było rozpiżył kilka osób. A co on jest kurna strażnik Teksasu? Przecież to nie był Dziki Zachód?
Na to nie znam odpowiedzi, bo najzwyczajniej nie ma jej zawartej w filmie. Wszystko kończy się na domysłach. Jak dla mnie najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem byłoby zeznanie młodej na temat ludzi. A jak wiadomo Travis chciał wyrżnąć brud i zło, bo to go w tym mieście bolało. Więc zastrzelił gangsterów. Wszystko jest możliwe.
Nie czepiaj się mądralo literówek. Twój nick jest wielce wymowny, dlatego twoje zdanie mnie kompletnie nie obchodzi. „Dobranoc!”
Hehe Niedzielny Filmowiec niezła riposta, w moim odczuciu film bardzo dobry Scorsese geniusz! 9/10 :D
Szczególnie końcówka która może być nie do końca prawdziwa, bo czy koniec jest wyobrażeniem bohatera lub rzeczywistością tego nie wiadomo :D
Sam Scorsese mówił że dopuszcza wersję z wyobrażeniem sobie końca przez bohatera :D
Dla mnie rzeczywistość. Może i jest zbyt ''kolorowo'', ale w wyobraźni na pewno by nie było blizny na szyi. W dodatku ostatnia scena, ta z lusterkiem.
Jak można wywniąskować, po ocenach i wypowiedziach na FilmWeb, dla jednych jest to wybitna pozycja a dla innych 113 minut marnowania czasu. Dla mnie żadna rewela, a dla was chłopcy ( możecie sobie to napisać na 3 czte ry ) adekwatny cytat z mojego ulubionego filmu:
"Dobra, przestańmy się nawzajem lizać po chujach" Jesteście naprawdę super...
Film nie jest przereklamowany,. De Niro zawsze niezwykle poważnie i z poświęceniem traktował swe role. Bardzo skrupulatnie się przygotowywał. To powszechnie wiadomo.
Ale ja właśnie chciałem innymi słowami wyrazić to samo odczucie. Wbrew obiegowym recenzjom tego filmu, przedstawiającym głównego bohatera jako walczącego ze złem i ratującego Nowy Jork i młodą dziwkę z ": syfu, brudu, alfonsów i tede", to ja nie odebrałem go jako postaci pozytywnej. i wydaje mi się, że Scorsese też nie miał takiego zamiaru. Te jego zabawy z " uzbrajaniem się', te miny De Niro, gesty / wspaniale zagrane, prawda?/, to mi się kojarzy jako żywo z Raskolnikowem. No, z pewnością trochę inny typ, ale psychopata. I nie wiem, czy wolałbym żyć na ulicy z dilerem i sutenerem nieletnich k... H. Keitelem, czy z ześwirowanym i niezdolnym do opanowania swoich Żądz i emocji " wybawicielem', strzelającym do wszystkiego co się rusza, w imię nie ratowania świata, ale swojej frustracji, bo pracownica sztabu wyborczego C. Shepherd nie chciała się z nim spotykać. A np. ten gość, co był klientem, też musiał zginąć, bo sobie chciał zaruchać?-/ tylko mi nic nie mówcie o wykorzystywaniu nieletnich, to lata siedemdziesiąte, wtedy tego tematu tak bardzo nie wałkowano. królowa Jadwiga też była nieletnia, jak ją wydawano za mąż. /. Po prostu recenzenci chyba nie zrozumieli tego, co reżyser chciał im przekazać. Właśnie to jest genialne, że jak u Dostojewskiego, film się niby dobrze kończy, laska wróciła do rodziców, a zostaje mnóstwo złych emocji, konfuzji , patrząc na odejściową minę tego psychopaty, i spieprzony humor na pewien czas po filmie;
Klient młodej prostytutki chciał zabić travisa, ale mu sie nie udało, więc travis go zabił, nie wiem czego tutaj nie rozumiesz i szukasz jakichś śmiesznych motywów. Ja bym wolał travisa niż dilerów i alfonsów, travis nikogo bez winy by nie zabił. Gdzie on niby nie panuje nad żądzami i emocjami? Jest psycholem, ale jak na owego wykazuje się w miarę poprawnie, nie wyładowuje się na osobach postronnych. Królowa jadwiga hahaha, nie ma to jak porownania do sredniowiecza kiedy ludzie zyli po 30 lat xd
nie zauważyłem momentu, kiedy go chciał zabić. To Travis niczym Robin Hood wtargnął, by " czynić dobro";
no dobra... Travis, dilerzy,... każdy ma swoje priorytety.
Sądzę, że raczej nie panuje. I nie jest jasne, czy nie wyładowuje się na osobach postronnych.
Byli tacy sami , jak my, a żyli krótko, bo medycyna była na słabym poziomie. Jagiełło dla przykładu żył długo. Dziewczyna grana przez Jodie Foster nie oczekiwała niczego od Travisa i nie czuła się nieszczęśliwa z powodu tego, co robi. Uszczęśliwił ją niejako na siłę.
No ale po prostu mamy różne poglądy na różne tematy, miło jednak podyskutować o dobrym filmie.
"Klient" wyszedł z pokoju i strzelił Travisa w rękę pierwszy... A czy ten klient był bez winy? Jakiś stary cap, który pewnie zdradza żonę i jeszcze zabawia się z 12 letnim dzieckiem, jak dla mnie koleś jak najbardziej do odstrzału, razem z całym tym burdelem. 12 letnia prostytuująca się dziewczynka chciała żyć tak, jak żyła? No nie sądzę. Po prostu Sport rozkochał ją w sobie, a młode dziewczyny są podatne na silne charaktery. Ona chciała wtedy uciec w tej taksówce, a potem kłamała, że była na haju. Zresztą pod koniec filmu wróciła do rodziców, więc raczej pojęła swój błąd. Ty byś chciał żyć z dawania duupy, z ohydnymi świniami, które inaczej nie potrafią sobie znaleźć kobiety? No właśnie. Ona nie zdawała sobie sprawy co robi, była dzieckiem.
A czy Travis nie panował nad emocjami? Być może, ale nie można na niego patrzeć jak na typowego psychopatę, gdyż to wojna spowodowała jego zmianę, nie umiał sobie poradzić w normalnym życiu (np. relacje z Betsy), więc postanowił gdzieś ukierunkować swoje życie, postanowił "naprawić" swoje miasto, oczyścić go z szumowin. Prawda jest taka, że zrobił ostatecznie coś dobrego, pozbył się kilku gnoi. I tutaj jeszcze wątek z polityką - travis widział, że Palantine wiedział o całym tym nocnym życiu wielkiego miasta - prostytucji, prochach itp, ale nic nie zamierza z tym zrobić, więc jego też chciał przykładowo zabić, nie udało mu się, więc wziął sprawy we własne ręce i dokonał samosądu na miejskim półświatku. Tam, gdzie dla prawa jest szara strefa, próbował coś zrobić na własną rękę i ja jestem jak najbardziej za takimi praktykami, bo jeśli takie mendy nie będą się bały o swoją dupę, to będą dalej robiły to samo. Tutaj nie ma innej opcji, niż zwalczanie ogniem ognia, bo przepisy tworzą skorumpowani politycy, aby to całe bagno rozwijało się dalej w najlepsze.
Zgadzam się, że jest przereklamowany - cała fabuła byłaby ciekawa, jakby coś się działo. Aktorstwo i klimat nie pomaga - De Niro ciągle jeździ i powtarza w kółko parę linijek tekstu - "muszę oczyścić ten syf, muszę zrobić porządek". I w sumie tyle w tym filmie jest. Wątek choroby psychicznej i otwartego zakończenia ciekawe, ale co z tego? Film tak umęczy, że nawet nie chce się o nim pamiętać, ani go rozkminiać.