Nie mam słów by opisać mój zachwyt dla tego filmu. Wybitna rola De Niro o człowieku rozdartym, próbującym bezskutecznie przeciwstawić się złu widocznym codziennie, wtopionym w niego tak, że można uznać je za naturalne i zupełnie normalne. Próba przeciwstawienia się temu prowadzi go do jeszcze większego wyobcowania i szaleństwa. Pożarty przez wielkie miasto, obsesję 'czynienia dobra' i własną samotność nie widzi innej drogi niż uciekanie się do morderstw. Zabija zło złem. Manifestuje przeciwko zmianom, przeciwko rzeczywistości, przeciwko władzy - w zewnętrzny sposób również, stąd irokez, styl ubioru. Wyśmienite zakończenie, a scena imitacji strzału w głowę niezapomniana.
Jak ktoś niżej napisał - problemy poruszane w Taksówkarzu nie przemijają, pomimo jego 30-letniego już wieku. Od tego czasu niewiele się zmieniło, dalej nie spadł jeszcze "prawdziwy deszcz, który zmyłby cały ten brud zmyje cały ten brud".