rozczarowany tym filmem. mialem nadzieje ze tak po godzinie filmu bedzie wymeirzal sprawiedliwosc i likwidowal cpunow, dziwki, alfonsow, zlodziei, wszelkie szumowiny i to w taki sposob ze by poprostu ich podwozil i w taksowce zalatwial ich lub gdzies na obrzezach miasta. szkoda tego motywu z Foster bo torche popsulo to klimat filmu. i ta koncowka tez jakos mnie nie przekonala. ciekawsze by bylo gdyby zginal a tak normalnie wrocil do roboty :/ i ciekawe skad wiedzial gdzie podwiezc ta laske w ostatniej scenie? film podzielilbym na dwie czesci. nazwisjmy to przed i po przemianie. zdecydowanie bardziej podobala mi sie pierwsza choc i w drugiej byly dosc ciekawe momenty ale troche malo. zajebista scena jak stoi na tym placu, bierze pigulke i kamera na twarz a tam irokez :D zajebiscie wygladal
''mialem nadzieje ze tak po godzinie filmu bedzie wymeirzal sprawiedliwosc i likwidowal cpunow, dziwki, alfonsow''
Polecam filmy ze Stathamem, Seagalem lub Van Damme.
Również czułem lekki niedosyt, spodziewałem się czegoś więcej. Film wg mnie dobry, podobało mi się jak grał tam DeNiro, widac po oczach, ze cały czas nie wyspany, te oczy lekko przymknięte i zmęczone. Wiem, że w jakiś sposób chciał naprawić to 'bagno', rozumiem tez, ze mogł miec lekko zkrzywioną psychikę przez tą bezsennośc oraz wojnę w Wietnamie, dlatego trochę spełnił się zabijając paru tych gangsterzyków, ale i tak spodziewałem się czegoś innego. Podobało mi się tez jego zadowolenie (juz po wyjsciu ze spzitala), ze zrobił to coś o czym wspominał 'Magikowi', wykonał kawał roboty, z której jest dumny.
Wydaję mi się, ze film tez porusza typowe problemy tamtych lat, problemy, z którymi ówcześni mieszkańy USA borykali się na co dzień oraz iż "Taksówkarz" jest swego rodzaju wykrzyczanym buntem i sprzeciwem "okrucieństwa i szumowinstwa", głosem typowego Jana Kowalskiego, jakiegoś człowieka, zatrudnionego w jakiejs korporacji taxó'wkowej.
Wczoraj pierwszy raz w życiu widziałem ten sławny film i powiem że mimo upływu tylu lat od czasu realizacji obejżałem go z przyjemnością. Nie wiedziałem że w filmie gra Sybill Shepard. Ona była całkiem ładna w młodości. O wiele ładniejsza niż w Na wariackich papierach. Trzeba być jednak totalnym bezmózgiem żeby na pierwszej randce zabrać dziewczynę do kina porno. De Niro niestety nie wyglądał na takiego kiepa. On ma IQ odmalowane w oczach. To było moim zdaniem mało wiarydodne. J. Foster jako nastoletnia prostytutka wprost koszmarna. Ogólna ocena za całokształt 7/10.
Ostatnio na Ale kino raz jeszcze zalukałem ten film. Myślę że jest sporo gorszych obrazów którym wystawiłem ocenę 7/10. Taksówkarz faktycznie pozytywnie wyróżnia się na ich tle, w związku z czym podnoszę mu swoją ocenę do 8/10. Nadal jednak twierdzę że historia Travisa, i jego zachowania są iracjonalne, oraz nieadekwatne do zaistniałych sytuacji. Jako portret świra który maiałby być marginalnym wycinkiem społeczeństwa, film świetnie się sprawdza.
Pamiętam. Taksówkarz to dobry film, tyle ze przedstawia raczej pojedynczą anomalię ludzkiego zachowania, a w recenzjach i opracowaniach można wyczytać iż film pokazuje wycinek społeczeństwa. To mnie trochę wprowadziło w błąd. To wpłynęło na mój odbiór filmu. Czego innego oczekiwałem. Nara.
Tak, tyle że czytałem w recenzji że postawa Travisa była charakterystyczna dla ówczesnego społeczeństwa, a to już nadinterpretacja.
a co maja recenzje do samego filmu i jego odbioru? obejrzyj raz jeszcze, moze za jakis czas. tym bardziej ze recenzenci sami czesto nie wiedza co pisza(patrz: GW) i sie, mowiac wprost, nie znaja
Oczywiście że recenzje nie mają nic do filmu. Taksówkarz mi sie podobał. Ja po prostu nie zgadzam się z niektórymi opiniami recenzentów. Inna sprawa że przeprowadziłem już kilka sporów na ten temat z internautami którzy bronili tych tez twierdząc że społeczeństwo w stanach swego czasu było właśnie takie jak Travis, czyli wyalienowane, szukajace samosądów, i bez manier. Dla mnie zachowanie Travisa to systemowa anomalia na wzór tych z Matrixa tyle że w realu, co oznacza że zdecydowana większość otaczających go ludzi postąpiła by inaczej. Film oceniam wysoko 8/10, a więc tak blisko jego średniej. Nara.
to pokazanie problemu, jakim niewatpliwie byl wplyw wojny w wietnamie na ludzi tamze walczacych, historia travisa to przyklad, osobowe ukaznie tego problemu. gdyby robic filmy o "wiekszosci" to-po dluzszym czasie w historii kina- bylyby zwyczajnie nudne. film jako film sam sie broni i jest arcydzielem