... ale film też niezły. największe zaskoczenie - Rhys Ifans - do czasu obejrzenia tego filmu kojarzyłam go raczej z postaciami, jakie grał w Twin Town i Notting Hill. a tu taki... inny. a teraz gra (jeszcze troszkę inaczej) w Kronikach portowych.
a co do Dancing at Lughnasa - czuć to, co najlepsze, czyli klimat irlandzki. i - niestety - teatralny rodowód.