"Taxi 2" owszem, dynamiczny filmik ale generalnie straszna kicha. Obraz dla mało wymagających widzów. Same ograne numery: córka despotycznego generała (który próbuje z mizernym skutkiem naśladować Luisa de Funes'a) próbuje przedstawić przystojnego idiotę w koszulce Zidane'a swojemu ojcu. Generał po wojskowemu go testuje (skąd my to znamy) i tak dalej, i tak dalej... niezły szajs. Chłopcy z japońskiej Yakuzy wygladają jak wyjęci żywcem z Matrixa. Chyba o to chodziło. Mimo, że wystrzelili dziesiatki magazynków nie trafili w taksówkę zni razu - też niezłe. Bystre panienki ( wtym jedna bez majtek) biją zawodowych Ninja... i tym podobne bzdety. A już wysuwane skrzydła ze stunnowanej 406 to niezła przesada. Pościg po ulicach Paryża, wbrew zapowiedziom, krótki i mało ciekawy. Przy jazdach z "Blues Brothers" lub "Żyć i umrzeć w Los Angeles", czy choćby "Twierdzy" to naprawdę słabizna. Luc Beson chyba ostatnio ma kłopoty rodzinne, bo to lubi się przekładać na robotę. Tylko muzyka dość dobra - oczwiście czarna.
Żaden Besson! 
Nie ten Besson, bo to żaden Besson, tylko Krawczyk!!! Skończcie wreszcie z tymi bredniami, że Taxi to film Bessona. Jeżeli by tak nazywać każdy film, który wyprodukował, okazałoby się, że w ostatnim roku przybyło mu na końcie kilka nowych filmów. Niezła dopałka, patrząc na jego wcześniejsze dokonania.