Zgadzam sie z Twoją oceną, ale mnie się nie tyle nie podobał naturalizm ostatnich scen, ale to, że po bardzo dobrze zapowiadającym się filmie koniec był właściwie ni przypiął, ni przyłatał - nie dodawał sensu filmowi, lecz go ujmował. Ale film polecam, nie tylko ze względu na to, że jest po prostu dobry, ale też dlatego, że jest bardzo dobry i odważny, a nasze rodzime moherowe berety jeszcze się o nim nie zwiedziały.

A to dziwne, bo film właśnie rozpoczyna się i kończy tym samym, tzn. przemową wprowadzająca do ekspozycji. To klamra, która spina całą historię, nadając jej tym samym swego rodzaju nadrzędny sens.

absolutnie się nie zgadzam - to zakończenie jest niezbędne i kluczowe dla całego filmu. nie rozumiem jak można stwierdzić, że ten film jest bardzo dobry, ale ma kiepską końcówkę.
przede wszystkim gdyby nie ta końcówka to całość filmu nie miałaby znaczenia.
mam wrażenie, że nie zinterpretowałeś tego filmu za dobrze.

cały film zrobiony jest dla końcówki. nie ma tu jednego przegadanego ujęcia, a jeśli szanowny autor topicu, mówi, że ending jest bez sensu, to bardzo mi przykro, że nawet tak podane na talerzu interpretacje, wymagają jakiegokolwiek wyjaśnienia, smuci mnie to niezmiernie, bo film jest naprawdę prosty w odbiorze, a końcówka niezbędna dla całości fabularnej dzieła .

Pozdrawiam