film oglądało sie bardzo dobrze mniej więcej do połowy, kiedy pojawiły się pierwsze siarczyste bluzgi, najpierw od matki pana młodego, potem od matki panny młodej a potem ojciec pana młodego się przyłączył i zakończył film równie zjawiskowo.
film (właściwie teatr) przednio przygotowany i wyreżyserowany, na przekleństwach nic nie zyskuje, a wiele traci i powoduje niesmak.
po co to komu?