PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=870170}

Ted K

5,6 758
ocen
5,6 10 1 758
5,7 3
oceny krytyków
Ted K
powrót do forum filmu Ted K

Czym innym jest snucie fantazji o tym, dlaczego Joker (postać fikcyjna) stał się tym, kim stał, a czym innym jest uszlachetnianie prawdziwego terrorysty. Sa pewne granice. Gdybym nie wiedziała, co to za postać, to po filmie uznałabym, że to nieszczęsny miłośnik przyrody z poważnymi problemami w przystosowaniu się do życia społecznego. A od jego bomb zginęły trzy osoby, a dwadzieścia dziewięć zostało rannych.

Agatonik

A ilu ludzi zginęło od bomb pokojowego noblisty Barracka Obamy?

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Z czysto technicznego punktu widzenia, to pokazanie historii człowieka, który większość życia spędził samotnie, w hacie na odludziu, jest trudnym zadaniem.

Prawie cała jego aktywność była skierowana do wewnątrz. Ze światem zewnętrznym komunikował się rzadko. Do matki i brata dzwonił tylko, gdy zabrakło mu pieniędzy na tworzenie bomb, które rozsyłał do nieznanych mu osób. Gdzieś w międzyczasie napisał manifest, ale to też praca mało ciekawa z punktu widzenia filmowca. Innych kontaktów właściwie nie utrzymywał. Marzył o kobiecie, ale nigdy takiej nie miał.

W tych kilku zdaniach można streścić całość jego życia pokazanego w tym filmie.

W filmie pominięto kilka momentów, które mogłyby rzucić więcej światła na jego działania. Dlaczego zrezygnował z życia wykładowcy i zamieszkał w lesie? Czy udział w eksperymencie mógł mieć wpływ na jego dalsze życie? Jak w ogóle wyglądało jego życie przed zamieszkaniem w lesie?

Wydaje mi się, że zabrakło jakiejś sceny, w której ktoś przynajmniej spróbowałby zadać mu pytanie o sens jego działań i dobór środków. Niby jest to jakoś załatwione przez przeczytanie fragmentów z manifestu, ale trudno wziąć to na serio, mając w pamięci, że facet przeprowadził zamach na kierownika sklepu komputerowego albo podpalił koparkę, bo chciał walczyć ze skutkami rewolucji przemysłowej.

I co najważniejsze, czy Ted nie mógł po prostu przeprowadzić się w inne miejsce? Dlaczego akurat nad jego głową latały wojskowe odrzutowce? Dlaczego to za płotem jego posesji powstała kopalnia, zaczęto wyrąb lasu albo przeprowadzono linię wysokiego napięcia?

ocenił(a) film na 4
Wilkolak

Bardzo dobre pytania, na które film nie odpowiada. Dlatego to film o niewielkiej wartości.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Nie odpowiada bo nie musi, w świecie filmu jest to wręcz pytanie retoryczne. Jesteśmy w każdym zakątku świata ze swoimi buciorami i nie jest to obraz przesadzony więc taki zarzut jest dziecinny. Co więcej film odpowiada na resztę wątpliwości Twojego przedmówcy tylko najwyraźniej nieuważnie oglądał. Gdzie tu jest uszlachetnianie skoro jest to przedstawienie historii z punktu widzenia Teda. Odróżniasz chyba te dwa przypadki w kinie. Inna sprawa to jak rozłożono nacisk na wątek jego poczytalności (scena gdy się brechta do telewizora itp.), smaczki jak manifest wysłany do Penthouse, zmiany w relacjach rodzinnych ograniczone do budki telefonicznej itd. Zadziwiające jak wiele przemycono tu nawet w zwykłej scenie w toalecie. Prostymi, czytelnymi środkami a miejscami wręcz artystycznymi np. do piosenki Vintona "Mr.Lonely" To nie był szaleniec a skrajny anarchista, osobna kategoria. O ile cały manifest jest chybionym obrazem rzeczywistości to już poszczególne obserwacje w nim zawarte są mniej lub bardziej trafne. Może Cię uwiera jego stosunek do politycznej poprawności i kobiet i stąd twierdzenie o jego "wartości"?

Człowiek piszący na odludziu dosłownie o wszystkim, od nauki przez cukrzycę po etykę jest świetnym punktem wyjścia do każdej rozmowy bo służy nam za worek do bicia i łatwiej wtedy o zadawanie trudnych pytań bo sami jesteśmy bezpieczni. Jeśli to jest dla Ciebie coś o nikłej wartości w świecie gdzie liczą się łapki w górę...no cóż

ocenił(a) film na 4
PoppinTom

Różnimy się w odbiorze filmu i tyle. Cieszę, się, że tyle wartości w nim dostrzegłeś.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Pewnie różnimy się w odbiorze tylko to nie jest punktem naszej rozmowy. Mówimy o języku filmowym, pewnych założeniach reż. które same w sobie nie uszlachetniają bohatera. Dają neutralny obraz pomimo iż poznajemy historię z jednej strony (choć i to jest wątpliwe ponieważ dużo scen pełni tu tylko funkcję informacyjną. Co , gdzie, kiedy, jak)

ocenił(a) film na 2
PoppinTom

A co według Ciebie przemycono w scenie w toalecie?

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Na pierwszy rzut oka nic specjalnego, bo urywa kawałek papieru i podnosi klapę muszli w publicznej toalecie co zrobiłaby większość z nas ale w tej konkretnej biografii ma to głębsze (zabawnie wyszło x) znaczenie. Obrazu dopełnia sprzedawca który podkreśla, że na stanie jest Old Spice. Co nie pada przypadkowo, bo to jedna z marek która mocno reprezentowała to z czym walczył. Podprogowe reklamy nowego zapachu w TV których nie powstydziłby się sam Bernay's, koncern P&G, kreowany konsumpcjonizm a w domyśle zatruwanie i nadmierne eksploatowanie środowiska. Najważniejsze, że On nie poszedł na zaplecze pozwiedzać. Gdy wykonuje w filmie pozornie normalne czynności to interesuje go tylko cel. Nigdy nie jest "w roli", jest do bólu autentyczny na co postronni są ślepi dopóki nie usłyszą BOOM! lub przeczytają o tym w prasie. Bierze włos, zawija w foliowy woreczek i ma fałszywy trop dla dochodzeniówki. Myje dłonie, wyciąga konserwę jakby miał przerwę od pracy tej "hobbystycznej"/ideowej (zamachowiec) i realnej (stacja paliw) Gdy już wcina w tym syfie to nie zdradza, żadnych emocji. Obserwator, zdaje się odcinać od wszystkiego co zastał. Napisy markerem jak z Graffitti Black Book, kultura?...nie dziękuję. "Betty love's Cock", kobiety, związki?...może...nigdy. Środki czystości, zielone Wunder-baumy...z tym walczę. Wszystko dopełnia, ociężały motyw muzyczny w tle.

ocenił(a) film na 2
PoppinTom

Spytałam, bo myślałam, że nie wiesz, że on właśnie robił tak sprytne rzeczy jak zbieranie cudzych włosów w publicznych toaletach, by je potem podrzucać dla zmylenia badających dowody detektywów sądowych. Także to nie jest nic co by zrobiła większość z nas. Troszkę nie rozumiem Twojego podziwu, bo każdy człowiek zaangażowany w jakąś akcję nieważne nawet na ile poważną czy dla niego ważną wykonując ją jednak jest właśnie zafiksowany wyłącznie na celu, więc trudno żeby podczas akcji/zadania zaczął zwiedzać. To by było nienormalne.

Co do Penthouse'a, to tam był o nim artykuł, a nie że on do nich wysłał manifest, jak piszesz. Kupując poważniejszą prasę z manifestem dla niepoznaki wziął też Penthouse'a zwłaszcza, że przy okazji była tam o nim wzmianka. Co ciekawe, akurat całkiem pochlebna, albo może nie tyle pochlebna, ale nie krzywdząca, bo autor wzmianki przynajmniej umiał zrozumieć manifest i działania Teda w przeciwieństwie do twórcy tego filmu.

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Mój podziw jest tutaj dla twórców pomimo iż wykoślawili jego osobę. Spójna i nienachalna wizja. Przeginają głównie w przedstawieniu jego poczytalności, za to duży minus.

Czy w filmie wysłał manifest do Penthouse? Z tego co pamiętam tak...i tu wracamy do wiarygodności w przedstawieniu samego Teda gdzie biografia rozmija się z filmem biograficznym. Nie mieszam tych dwóch bytów przy ocenie i wyraźnie wyliczam co mi zgrzytało wyżej.

Czytanie ze zrozumieniem.

PS: Twórcy dobrze rozumieją Teda i manifest, nie radzą sobie tylko z portretem psychologicznym a to coś innego.

ocenił(a) film na 2
PoppinTom

OK, faktycznie dużo zależy od tego jak się do filmu podejdzie i jeśli traktujesz go w większej mierze jak twór oddzielny od rzeczywistej osoby Teda, to rozumiem, że więcej możesz wybaczyć i inaczej szereg rzeczy odebrać - czyli np. możesz odebrać na plus to, co np. mi przeszkadza bądź nie zwraca mojej uwagi.

Co do wysyłania manifestu do Penthouse'a, to nie, nie wysłał go tam według filmu. Musiałeś źle zrozumieć bądź źle zapamiętać, ale to w sumie nieistotny szczegół.

Co do PS, to nie zgadzam się. Twórcy przedstawili manifest jako coś dodatkowego, jakby przede wszystkim Tedowi zależało na wyżywaniu się na ludziach i szukał do tego jedynie pretekstu. Jego głównym problemem uczynili samotność i brak kontaktów z kobietami, a kwestię manifestu potraktowali jako jakiś dodatek do tego wszystkiego, mniej od tych poprzednich kwestii ważny i w ogóle nie wiadomo kiedy napisany. Patrząc na to widz jak najbardziej może sądzić, że manifest, to był jakiś prosty tekst z niezbyt czy w ogóle nie odkrywczymi uwagami. Podczas gdy w rzeczywistości Ted wybrał takie życie, a nie został do niego zmuszony przez nieumiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi (i w tym kobietami). Był bardzo zaradny je prowadząc, w przeciwieństwie do tego co widzimy w filmie, świetnie sobie radził bez pieniędzy, polował itd., nie był jakimś oderwanym od rzeczywistości frustratem tylko osobą podobną do traperów żyjących np. na Alasce. Po prostu wybrał taki sposób życia, a nie inny, ze względu na swój stosunek do życia. I nie chodziło w nim tylko o miłość do przyrody, jak się wydaje oglądając ten film, ale o szereg kwestii psychologicznych i socjologicznych (co w filmie pominięto). Jednocześnie ogromnie ważną rzeczą był dla niego ten manifest i poświęcił mu niezmiernie dużo czasu pisząc go jak pracę naukową z wielkim pietyzmem. Był naukowcem i napisał to jak rozprawę, nie jak list szaleńca-terrorysty z listą żądań. Tego w tym filmie nie widać. Nie chodzi mi o to czy ktoś ma się zgadzać z poglądami przedstawionymi w manifeście, ale na pewno można stwierdzić, że twórcy nie za bardzo go zrozumieli ani też nie zrozumieli jakie miał znaczenie dla Teda czy/i jaką rolę odgrywał w jego życiu (też codziennym).

A co do kwestii radzenia sobie lub nie z portretem psychologicznym. Myślę, że żeby zobaczyć czy by sobie radzili, musieliby w ogóle trzymać się faktów. W sytuacji kiedy wypaczyli tak rzeczywistość w tym jego poglądy i zachowania no to jednak widać, że nie rozumieli jego poglądów i w ogóle osoby bądź ewentualnie z wyboru nie chcieli ich przedstawić zastępując je swoimi fantazjami, a to wyklucza możliwość oceny tego czy by sobie mogli poradzić z nakreśleniem jego portretu psychologicznego.

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Jest scena gdzie wrzuca żółtą kopertę formatu A4 i grubości teczki do skrzynki i jest ona skrzyżowana z sekwencją wybuchu oraz składania bomby ale w tamtych jest inna, normalna paczka. Wspomniana koperta jest zaadresowana:

FC:
Letter to the Editor
Penthouse Magazine
2000 S. Broad St #14
NY, NY 10005

A teraz zgadnij co mieści się w takiej kopercie i ma siłę rażenia bomby.

PPS: Twój odbiór jest zbyt dosłowny a przez to chybiony. Jedynym co go rodzi to medium, jakże inne od surowej biografii czy samego manifestu. Tu nie ma czarów. Są sceny gdzie pisze manifest, to wystarczy i nie trzeba tego powielać bo są ciekawsze rzeczy do pokazania, taka wizja reż. W tym co piszesz może i nie był oderwany od rzeczywistości ale w reszcie już tak. Kwestie psychologiczne i socjologiczne są tylko należy czytać i interpretować tekst kultury...inna sprawa, że są w połowie chybione Jego manifest nie ma znamion naukowości, metodologii i został jako całość sromotnie zaorany...co innego poszczególne wnioski. Dla niego najważniejsze było otrzeźwienie i zmotywowanie reszty do myślenia, działania co pada w filmie. Manifest miał dla niego znaczenie i rola Copley'a to udowadnia.

ocenił(a) film na 7
Agatonik

Bo to nie jest biografia tylko film o pięknie, samotności i szaleństwie.

ocenił(a) film na 2
marcin79_filmaniak

Z tymże dotyczy realnej osoby i jako gatunek wpisano biograficzny, więc można by polemizować.

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Gdzie dokadnie dostrzegasz tam jakieś uszlachetnianie? Ja widziałem coś wprost przeciwnego. Zrobili z niego totalnego szaleńca. Smutnego świra obrażonego na świat, któremu w życiu "nie wyszło".

ocenił(a) film na 4
ndjv

Każdy terrorysta jest szaleńcem, ale nie w znaczeniu tylko problemów psychicznych a przede wszystkim poddawaniu się jakiejś chorej ideologii albo innej teorii spiskowej.

Agatonik

Polecam serial:Manhunt o nim,bardzo dobry!

Agatonik

Johnny Silverhand nie był szaleńcem ...

ocenił(a) film na 2
ndjv

Dokładnie. Zrobili z niego szaleńca i to w dodatku prymitywnego i głupiego (choć ten człowiek przecież jest niesamowicie inteligentny, praktycznie geniusz - nie w sensie potocznym, ale dosłownym, biorąc pod uwagę jego iloraz inteligencji i przebieg jego kariery naukowej), a do tego frustrata na punkcie kontaktów z kobietami. Film praktycznie sugeruje, że Ted odgrodził się od społeczeństwa, bo nie radził sobie z kontaktami. Przedstawia go jako złośliwego nieudacznika, podczas gdy w rzeczywistości jego działania były niesamowicie przemyślane i inteligentne, a wybór takiego życia był decyzją przemyślaną, wynikającą z innych - głębokich, a nie tak głupawo powierzchownych, pobudek. Jednym słowem, ten film to ogromne wypaczanie rzeczywistości.

Oczywiście można dyskutować nad moralnym aspektem jego zamachów, jednak jego manifest zawierał niesamowicie dużo celnych i prawdziwych uwag. Facet miał rację w masie rzeczy i bardzo dokładnie przepowiedział przyszłość. Nie jest kwestią przypadku, że potraktowano go jak mega niebezpiecznego i uwięziono bez możliwości kontaktu z ludźmi. Stanowił poważne zagrożenie właśnie dlatego, że miał wiele racji. Nie był to żaden głupawy wariat sfrustrowany samotnością. Ten film absolutnie go nie uszlachetnia, a oczernia w sposób wręcz niesmaczny, bo tym samym bagatelizowane są i ośmieszane zagadnienia, które poruszał w manifeście. I nie chodzi tu o zamiłowanie do przyrody, a kondycję współczesnego człowieka. Przykre.

Agatonik

A mi sie podobał wszystkie filmy co o nim powstały to tylko te jak go próbowali złapać a wreszcie trochę akcji

ocenił(a) film na 8
Agatonik

Bardzo fajny człowiek! Pamiętam. Kiedyś w "DETEKTYWIE" opisali go prawie jak Teda Bundiego. Tu przynajmniej reżyser miał jaja zrobić to po swojemu!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones