Niewątpliwie znacznie słabszy od oryginału, przeciętny. Są dobre jak i słabsze momenty. Łatwo można znaleźć przyczyny spadku jakości pomiędzy tymi częściami. Otóż 12 lat nowsza dwójka (od tego samego reżysera) nie ma już tego samego, świetnego klimatu jaki panował w jedynce. Owszem, wciąż mamy tu świetną, chorą rodzinkę kanibali jednak nie towarzyszy temu już tak duże napięcie i atmosfera grozy jak w oryginale. Dlaczego? Być może dlatego, że Leatherface'a mamy już w pierwszej scenie i w sumie przez cały film natykamy się na kogoś z chorej rodzinki. Dlatego też brakuje tej atmosfery niepewności, wyczekiwania na kończącą film dużą dawkę emocji. Nie odczuwamy już takiego strachu na widok Leatherface'a. Nie brakuje też głupich, niewytłumaczalnych ruchów głównego mordercy jak i pozostałych bohaterów. Pojawia się też trochę litości u Leatherface'a a właśnie z tej bezwzględności i brutalności zasłynął w jedynce - to też trochę przeszkadza. Dużo jest tu jednak udanych nawiązań do oryginału. Choć gra aktorska jest niestety słaba to mimo to chociażby postać Draytona Sawyer (który występował także w poprzedniej części) jest tak charakterystyczna i świetna, że bez niej film wyglądałby pewnie gorzej. Podobać się może także scenografia, niezłe sceny gore i również całkiem niezła muzyka. Moja ocena: 5/10.