Teksańska masakra piłą mechaniczną

The Texas Chain Saw Massacre
1974
6,5 30 tys. ocen
6,5 10 1 29842
7,7 42 krytyków
Teksańska masakra piłą mechaniczną
powrót do forum filmu Teksańska masakra piłą mechaniczną

Dlaczego wszystko co stare musi być lepsze ? Jakiś stereotyp, że nowe to gniot, komercha, hektolitry krwi itp, a wg mnie to właśnie wersja z 2003 roku jest o niebo bardziej klimatyczna, zdjęcia do tego filmu są wykonane w bardzo ciekawych miejscach i ujęciach (dom rodzinki jak i całe te pole, las, ucieczka głównej bohaterki, scena w rzeźni itd). Wiem że ten film jest z przed 30 lat i należy się szacunek, owszem wyrażam podziw dla reżysera ale dla mnie max 6/10. Gra aktorska jest beznadziejna, zwłaszcza ten Franklin na wózku, co to ma być ? No a już najlepsza jest ucieczka tej Sali, ona ucieka a metr za nią biegnie Leatherface a na końcu jak wybiega z domu jego braciszek też biegnie za nią metr i nie może jej złapać ??? To już chociaż mógłby biec trochę dalej żeby to realistyczniej wyglądało, bardziej poważniej a nie jak w parodii ;p
Naprawdę rzadko kiedy remake jest lepszy od oryginału, jednak w przypadku Teksańskiej tak jest, takie moje skromne zdanie :)

Misiek_007

Gdyby cię gonili tacy psychopaci jak tą dziewczynę to też nie dałbyś się za wszelką cenę złapać ;)

jedrol8

Zjadłbym Was chętnie jak Leatherface! czy to w formie tatara, przemielonych w maszycne na kotlety mielone! Oskalpował, wypatroszył i podał na niedzielny obiad, którego dzisiaj nie jadłem!

ocenił(a) film na 3
Misiek_007

Masz racje te nowsze bardziej przypadły mi do gustu :D

ocenił(a) film na 10
S_z_y_m_o_n

Zmusiliście mnie do polemiki , panowie ;) . Zazwyczaj gdy ktoś mówi, ze remake będący komercyjnym owocem chciwości Michaela Baya jest lepszy od oryginału mieszam go z błotem. Ale nie tym razem, gdyż obejrzeliście obydwie wersje i przedstawiliście swoje całkowicie subiektywne zdanie, a macie do tego prawo.
Powiedzieliście, ze stereotypem jest stwierdzenie, ze stare wersje sa zawsze lepsze od remakeów. Cóż, to nie stereotyp z zwykłe prawo natury, jak noc następująca po dniu, wschód i zachód słońca, Kevin Sam w Domu w Boże narodzenie – tak po prostu jest i nie zmienisz tego. A Raczej stereotypem jest o wiele popularniejsze a jakże niesłuszne stwierdzenie że to remaki z reguły są lepsze od pierwowzorów, bo oferują lepsze efekty specjalne, więcej krwi, wszystko na końcu wytłumaczone i tip top. Tak właśnie twierdzą głupie dzieciaki, które nie oglądały nawet wersji oryginalnych, a większość nie wie nawet ich istnieniu.
Przejdźmy zatem do konkretów. "Teksańska.." Tobe'ego Hoopera to pod względem klimatu (nie tylko zresztą) absolutny majstersztyk : brud, obłęd, dzikość, degeneracja, surowość i dziwaczność aż bije z ekranu, klimat jest po prostu rewelacyjny, straszny i unikalny.
Natomiast to co zostało przedstawione w remaku to żałosna podróbka tego co uzyskał Hooper w swoim debiucie.
Jednak największy zarzut jaki ciśnie się na usta w przypadku remaku to zupełny brak realizmu, czyli wizytówki i chwały oryginalnego klasyka. Rodzinka psychopatów jest powiększona o kobiety*(bezsens) – jakąś babcię sączącą herbatkę powtarzającą "oh my my my...", mamuśkę i córeczkę oraz synka (którzy są skorzy do pomocy wszelkim ofiarom Leatherface'a w ucieczce), do tego dochodzą tajemnicze embriony w słoikach porozstawiane w całym domu(wtf?). Autostopowiczka która spotykają bohaterowie na początku tym razem nie jest członkiem zdegenerowanej rodziny a niedoszła jej ofiara, która ukrywa pistolet(!) w swojej pochwie, by niebawem się nim zastrzelić (dlaczego nie zastrzeliła Leatherfaceá we własnej obronie? Dlaczego nie doniosła policji tylko się zastrzeliła?)co zresztą świadczy o tym, ze twórcy remake'ú zrobili z kanibalistycznej rodzinki bandę nieudaczników i ofiar losu, którzy zostawiają świadków swoich zbrodni przy życiu. Do tego jeszcze przerażająco amerykańskie zakończenie (Śmierć Leatherfaceá na końcu) czyli happy end.
Aktorsko w remaku nie jest złe, szczególnie muszę pochwalić Jonathana Tuckera, ale i reszta daje rade. Jednak w wersji oryginalnej bohaterowie, choć w większości amatorzy budzą większą sympatie i co za tym idzie współczucie, szczególnie Teri Mcminn, ładniejsza od dziewczyn z remaku (skoro już robili remake mogli się bardziej postarać w tej kwestii, jezu Jessica Biel pożal się Boże...)
Jednak będąc uczciwym muszę przyznać, ze remake ma jednego asa w rękawie, w sumie w niewiele on wnosi do pojedynku porównawczego, ale na pewno jest plusem całej produkcji. Mianowicie Lee Ermey w roli szeryfa Hoyta jest po prostu genialny, choć jako aktor w każdej roli gra tak samo tutaj pasował świetnie – jest surowy, brutalny, pozbawiony uczuć amerykański kmiot i o to chodziło.
Podsumowując : [remake pomijając niecne powody jego powstania, skupiając się na filmie] : "-" zupełny brak realizmu, klimat bardzo dobry, jednak nie porównywalny z oryginałem
sztuczność, niepotrzebne rekwizyty (te embriony), rezygnacja z wielu świetnych scen i wątków z oryginalnyy, rezygnacja z licznych alegorii,smaczkóww, metafor,głębii i ukrytychpodtekstóww, jakiebyłyy w oryginale, gorzej wykreowane postacie, zamianadrastycznościi fizycznej i psychicznej wobec ofiar, na niebudząceewiększychh emocji tortury przykładaniee soli do rany), rodzinka dziwaczna w takisposóbb ze nie realistyczna, pomimo ze jest remakiem czerpie z innychhorroróww (Tourist Trap naprzykładd).
Remake jako film : "+" bardzo dobry klimat(dziś rzadko spotykany), dobra lokacja, trzyma w napięciu, nie nudzi, dobrze wykonane sceny gore i tortury, próbowanie wzruszenia widza na sile (pierścionek zaręczynowy, błagania tego chłopaka na haku żeby Jessica Biel wbiła mu nóż), obsada na czele z Lee Ermeyem, pod względem rzemieślniczym bardzo dobry ,świetna okładka ocena 8/10
Oryginał : powiem krotko gdyż będę się powtarzał "Teksańska masakra pila mechaniczna" 1974 to unikalne arcydzieło, majstersztyk, jakiego już nigdy w historii nie powtórzono, doskonale wykreowane i dopracowane w każdym kadrze, zawierające w sobie glebie, która nie wszyscy widza(gdyż sa snobami i widza glebie tylko w tam gdzie im ktoś powiedział ze ona jest). Arcydzieło ukryte pod przykrywka grindhouseowego slashera, coś na co ja, fan slasherow oraz dobrych filmów czekałem cale życie. Moj zdecydowanie ulubiony film i w moim mniemaniu najlepszy horror wszechczasow. Jedyny prawdziwy horror gdzie straszą nas ludzie a nie bajkowe potwory, diabły, duchy czy obcy...
[Ocena 5 gwiazdek w gazecie wyborczej jest zupełnie zasłużona i było to dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, ze tak dobrze przyjęto ten film.]

*W filmie Hoopera rodzina Sawyerow pozbawiona było członków płci żeńskiej (tylko martwa babcia na strychu, ale martwa wiecsluzy bardziej jako rekwizyt ;p ) przy czym brutalność w uśmiercaniu dziewcząt była większa. Ja rozumiem to tak, ze kobiety dzięki swej subtelności i wrażliwej, łagodnej natury były dla nich bardziej obce, gdyż nie dopuściłyby do takiej bezduszności i okrucieństwa w ich rodzinie (prawdopodobnie również zostały zamordowane). Panowie z rodziny Sawyerów w oryginale były brudni, brzydcy, źli, okrutni, niczym prawdziwe bestie, czyli przeciwieństwo kobiet. Stad można wysnuć wniosek ze w "teksańskiej..." 1974 jest nutka feminizmu, pomimo ze dziewczęta bardziej cierpią.

ocenił(a) film na 10
Misiek_007

No nie wiem, każdy ma swoje zdanie...Remake jest jednym z najlepszych jakie nakręcono w ogóle, lecz chodzi tu o dobitny realizm bijący z ekranu( Nie chodzi tu o grę aktorów bo faktycznie masz rację)bo w latach 70 w horrorach występowało tylko ZŁO wymyślone przez twórców jakieś wilkołaki, wampiry i inne nierealne istoty. Hooper zrobił coś niesamowitego biorąc pod uwagę autentyczne fakty i postać Ed'a Geina i zaszokował wszystkich, którzy w latach 70 mieli przyjemność oglądania takiego filmu.Prawdziwy powiew świeżości.Panująca groza i stale rosnące napięcie jest po prostu bardziej chore, nienormalne niż w ,,rimejku". Co do tych stereotypów muszę się zgodzić, ponieważ nie zawsze filmy klasyczne są lepsze od tych świeżych, ale klasyczna,,Teksańska Masakra" mi się po prostu bardziej podobała, była o wiele bardziej mroczna, klimatyczna(to chyba kwestia gustu),ciągłe poczucie nieustannego zagrożenia, i przede wszystkim maksymalnie bezduszne zachowanie całej reszty kanibalistycznej rodziny, której w remake'u bardzo zabrakło. Ogólnie remake dobry, ale wg. mnie oryginału i tak nie przebije. Nową wersję mocno uratował R. Lee Ermey grający szeryfa. Nigdy nie kierowałem się żadnymi stereotypami, ani ocenami-Każda moja ocena jest subiektywna :P.