Jak dla mnie lepszy jest remake tej części. Oglądałem ten film kiedyś z kumplem i jak ta dziewczyna zaczęła sie drzeć to sie wytrzymać nie dało a mam wersje z napisami. Jak dwójke oglądałem z lektorem to sie dało jeszcze jakoś wytrzymać. Do bani jest też gra aktorów. Niczym sie nie popisują, a szczególnie ta główna bohaterka z tym swoim krzykiem. W remaku nie ma tyle krzyku co tu. Moja ocena to 2/10. PS.Ja tylko wyrażam swe zdanie o tym filmie.
"PS.Ja tylko wyrażam swe zdanie o tym filmie."
Ja nie wiem, ale ostatnio odnoszę wrażenie, że narodziła się tutaj swego rodzaju forma podświadomej obrony, na wypadek, gdyby ktoś miał zanegować czyjeś zdanie. Wychodzi z tego, że już pisząc coś autor ma poczucie, iż wypisuje bzdety... a przecież można przemyśleć zanim się coś naskrobie...
A ty sie gościu odwal bo to co ja pisze to moja sprawa i nie pisz takich głupich komentarzy. Każdy ma swoje zdanie o filmie i ty mnie nie pouczaj bo sam piszesz bzdety.
Czyżby? Wypowiadam sie w temacie o którym mam pojęcie i każdy kinoman (nie mówię nawet o fanach gatunku) który ma blade pojęcie o kinie ogółem przyzna, że jest to film dla historii kina ważny. Także zastanów się chłopcze o czym piszesz i jak piszesz, bo każdą wypowiedź powinno się najpierw przemyśleć...
Słaby ? Jak na tamte czasy był przełomowy. Fakt, że jest tu dużo scen, gdzie można się śmiać do rozpuku, ale jest bliższy prawdzie tego psychicznego mordercy : motyw z łóżkiem z czaszkami i ogólnie pokazanie psycholi. Lepszy niż ta nowa wersja. Ale trzeba czuć klimat tamtych czasów a nie porównywać do nowych filmów z lepszymi efektami grozy.
Wg mnie rozpatrywanie filmu kryteriami stare/obecne czasy jest bez sensu. Albo film jest dobry albo jest zły. Ten jest fatalny, a składa się na to fatalna gra aktorska. Krzyk z przerażenia powinien budzić litość, strach, tutaj niestety drąca się stale w niebogłosy główna aktorka zwłaszcza pod koniec jest tak niemożliwie irytująca, że ma się ochotę skończyć szybko seans. Jej ruchy stale nie wskazywały na to, jakby uciekała przed mordercą, ale jakby biegła w szpilkach na wyprzedaż - takie moje skojarzenia. Dramat ! Data produkcji nie zwalnia z tego, żeby aktorstwo było wiarygodne...
Aleś wymyślił! Krytyk i znawca pantomimy, tak? Aby kobieta faktycznie tak biegła na wyprzedaż, to musiano by chyba majtki od Prady za złotówkę wystawić.
Nie musisz od razu wyjeżdżać mi tutaj ze znawcami. Nie jestem znawcą, opowiedziałam tylko o swoim pierwszym skojarzeniu co do sposobu ucieczki głównej bohaterki. Nie narzucam Ci swojej myśli, wg mnie grała irytująco i bardzo sztucznie. A to jak grała naprawdę, to już nie mnie oceniać bo krytykiem filmowym nie jestem, jednak spostrzeżenia wygłaszać każdy może.