Teksańska masakra piłą mechaniczną

The Texas Chain Saw Massacre
1974
6,5 30 tys. ocen
6,5 10 1 29834
7,7 42 krytyków
Teksańska masakra piłą mechaniczną
powrót do forum filmu Teksańska masakra piłą mechaniczną

jeden z najlepszych klasyków, ale musze przyznać że remake jest o wiele lepszy

kathrina357

Dla dorastających dziewczynek to może jest lepszy. Dla prawdziwych koneserów kina jest odwrotnie.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Ja akurat nie uważam siebie za prawdziwego konesera kina, a jednak po prostu oryginał mi o wiele bardziej przypadł do gustu. Sprawa subiektywna.
Remake'u z oryginałem nawet nie ma co porównywać :)

grzegorz_cholewa

każdy ma swój gust i każdemu może się podobać co innego...

kathrina357

Mam identyczne zdanie jak Ty - "koneserem kina" nie jestem - choć jest to obok nurkowania moja największa życiowa pasja od wielu, wielu lat - oryginał był swoistym przełomem w gatunku horror w latach 70 ubiegłego wieku - remake tą samą historię wzbogaca, jest nakręcony w moim odczuciu lepiej, jest krwawy i jak przystało na współczesny film grozy po prostu straszy...

piotrbimbasik

Wzbogaca? Buhahaha. To w końcu oryginał sączy się odwołaniami do świata rzeczywistego, remake to tylko komercyjna zabawka. Jeśli coś w nim godnego uwagi to nowa rodzinka - to było dobre i pewnie to miałeś na myśli.

użytkownik usunięty
grzegorz_cholewa

Ty naprawdę szukasz zaczepki. Nie wiem, skąd u Ciebie taki kompleks wyższości i traktowanie gustów innych ludzi z góry... hmmm, na ogół faceci zachowują się tak, gdy mają kompleksy (głównie związane) z ich męskością...

Nie szukam, ja po prostu zdaje sobie sprawę z faktycznego stanu rzeczy. Trzeba przecież sprostować wasz tok myślenia.

użytkownik usunięty
grzegorz_cholewa

"Trzeba przecież sprostować wasz tok myślenia."
haha no to się pośmialam:) Naucz się wreszcie tolerancji na inne guste, a nie każdego wyzywasz kiedy tylko wyrazi swoje zdanie. Przecież założycielka tematu wyraziła tylko swoje zdanie, a Ty już ją zwyzywałeś - przedew wszystkim podkreślając, że tylko Ty masz rację i nikt inny, bo przecież jesteś "koneserem kina". To Twoim zdaniem każdy kto nim nie jest od razu jest dorastającą dziewczynką? Glupota i tyle. Wiem, że na forum można robić z siebie każdego - Ty robisz z siebie jakiś autorytet, z którym każdy musi się zgadzać. Zrozum wreszcie, że są różni ludzie każdy lubi co innego i wcale nie ma obowiązku we wszyskim Ci przytakiwać. Weź przykłład z GHX03 - to jest prawdziwy facet, a nie zapatrzony w lusterko narcyz.

No, niech ma i se lubi bardziej remake. Ale wiadomo, że prawda jest inna. :D

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Wasze dyskusje już wybiegły poza temat filmu, co raczej nie powinno mieć miejsca na FW...
Tu powinny mieć miejsce subiektywne i przede wszystkim argumentowane obiekcje dotyczące filmu, a nie dyskusje dotyczące kompleksów, lub toku rozumowania rozmówcy.
Ja akurat się zgadzam z Grzegorzem i Bloodbane'm jeżeli chodzi o film, ale to niczemu nie świadczy.

ocenił(a) film na 10

Dla mnie Grzegorz jest większym autorytetem - przynajmniej w przeciwieństwie do niektórych zrozumiał ten film i za to nalezy mu się szacunek a za to że broni jego dobrego mienia jeszcze więcej szacunku. Podobnie jak GHX03.
I nikogo nie wyzwał tylko stwierdził, co oczywiste - że założycielka tematu jest dorastającą dziewczynką bo tylko taka może znaleźć w remake'u coś więcej (obsada gwaizdorska, czyste klisze, pseudo emocjonalne bzdety typu pierscionek Kempera dla Erin, albo bohaterskie poświęcenie Morgana, żeby Erin mogła uciec, albo tortury Mike'a zawieszonego na haku i jego męczenska śmierc - wszystko trywialne i przerysowane, groteskowe i zalatujące estetyką MTV).
Jak dla mnie jedyną osobą z problemami jesteś ty,Buffy bo wszystkim innym to wytykasz, więc coś musi być na rzeczy. Twoje teksty o męskości, sugerujące z jaką czcigodną damą mamy doczynienia nie są argumentami w rozmowie na temat remake'u i oryginału "TCM".

"Zrozum wreszcie, że są różni ludzie każdy lubi co innego i wcale nie ma obowiązku we wszyskim Ci przytakiwać."
Nikt nie mówi ze jest inaczej. Są rózni ludzie - część z nich to dorastające dziewczynki.

Bloodbane

Ja już niestety się starzeję - dostrzegam zmarszki na skórze i tłuszcz na brzuchu - ale pomimo to 1000 x wolę remake... I nic tego nie zmieni nawet "pianie w duecie" o niezamierzonym artyźmie oryginału....

piotrbimbasik

Ale tyś nie koneser. Wtedy to byś "Samurajów" ocenił należycie. :D

grzegorz_cholewa

Jest niewiele filmów na tym świecie których ogladanie wymęczyło mnie bardziej od Siedmiu samurajów - wiem, wiem też ARCYDZIEŁO, nawiązania do tradycji japońskiego teatru, błyskotliwy obraz feudalnej Japonii, nowatorski sposób filmowania i znakomite jak na tamte czasy efekty specjalne, krok milowy w historii kinematografii...Wszystko fajnie, ale każda z projekcji (obejrzałem jakieś 4 czy 5 razy na różnych etapach mojego żywota) powodowała fizyczny wręcz ból - biegają, podskakują i pokrzykują na siebie jak małpy, a przez większość czasu wieje nudą. Różnice kulturowe są dla mnie barierą nie do przebrnięcia. Siedmiu wspaniałych nomen omen podobnie jak w przypadku Teksańskiej też remake, choć nie jest filmem dużo młodszym jest z kolei jednym z moich ulubionych westernów. Każdy ma własny gust i odmienną wrażliwość w odbiorze kina - osobiście kocham filmy Lyncha ale jestem w stanie zrozumieć ludzi którzy nie lubią jego dziwactw i określają je jako bezsensowne i porąbane.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Zauważ, że mi w ogole nie przeszkadza, ze masz swoje zdanie. Jedyne czego się czepiamy to to, jak ktos mówi ze remake jest lepszy od oryginału, albo że oryginał jest głupim slasherem - to nas tylko drazni, ponieważ są to osądy a nie opinie stanowczo odbiegające od prawdy. Nie byłoby tematu gdybys nie kwestionował wielkości filmu Hoopera, natomiast to co ci się lepiej oglądało, co lepiej oceniasz to twoja indywidualna sprawa. My możemy podejmowac conajwyżej próby przekonywania, nawrawacania, ale dobrego mienia TCM Hoopera będziemy bronić.

ocenił(a) film na 10
Bloodbane

Wiem że akurat, Piotr stara się ocenić film w sposób obiektywny, uwzględniając wady i zalety tytułu. I zupełnie nikomu nie powinno przeszkadzać, że ktoś ma swoje zdanie. Chyba, że rozmówca jest ewidentnym kretynem, który co najwyżej napiszę, że film jest stary i w ogóle "żal". W takim wypadku nawet nie chce się tracić czasu na odpisywanie.

Porównywanie "TCM" do zwykłego slashera potrafi rozdrażnić i przeważnie jakakolwiek próba nawrócenia do filmu Hoopera kończy się niepowodzeniem. Taka jest ta dzisiejsza młodzież...Nie potrafi pojąć głębi klasycznych (najlepszych!) horrorów, które naprawdę wpływały na podświadomość i psychikę odbiorcy. Niestety, remake "Teksańskiej..." stawia na konkretną i nieco tępą rozrywkę w klimacie gore, a nie duszną atmosferę zagrożenia, w miejscu, gdzie banda dewiantów ze "skórzanym" na czele poddają widza i bohaterów prawdziwym torturom psychicznym.

GHX03

Zgodzę się i podpiszę wszystkimi kończynami po określeniem oryginalnej TCM jako Klasyka gatunku przez duże K, oraz filmu niewątpliwie kultowego, przełomowego i wyznaczającego nowe standardy i trendy w kinie grozy. Nie jestem w stanie jednak zgodzić sie z forsowanym określeniem TCM jako Arcydzieła światowej kinematografii ponieważ mam wygórowane wymagania w stosunku do filmów określanych tym mianem. W gatunku horror w moim prywatnym rankingu na takie określenie zasługuje Lśnienie (genialnie sfilmowane i zagrane, urzekające obrazem i monumentalną muzyką) oraz Alien (mistrzowskie połączenie zdolności malarskich Scotta i wizjonerskich projektów Gigera), dołączyłbym jeszcze Psychozę. Filmy te po prostu są artystyczne w pozytywnym tego słowa znaczeniu, mają zdolność oddziaływania na zmysły, posiadają pewną wyrafinowaną estetykę dzięki czemu mogę z przekonaniem określić je mianem arcydzieł.
Filmów Carpentera, Cravena, Braindead Jacksona czy wielu kultowych pozycji z dzieciństwa vide Lost boys, które uwielbiam, uważam za absolutną klasykę, do których często powracam, otaczam swoistym kultem i które na pewno (o ile dożyję) obejrzę z synem jak trochę podrośnie (dla 6-latka to jednak trochę za wcześnie) nie określiłbym tym mianem podobnie jak TCM.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Wszyscy wiemy, że Aliena bez "Teksanskiej" by nie było - Scott powiedział że pomysł na film o morderczym potworze czającym się w czeluściach mrocznegoi odosobnionego w przestrzeni kosmicznej Nastromo narodził się pod wpływem zachwytu dziełem Hoopera - Scott chciał przenieść niejako pomysł poprzednika w klimaty Sci Fi. Kwestie estetyczne sa już tylko nastepstwami tego pierwszego.
Co więcej uważam, że nienajlepsza jakość kamery w TCM nie zmienia faktu, ża kamerzysta Daniel Pearl (pracujący notabene takze przy remake'u) sprawdził się doskonale, pomimo młodego wieku i braku doswiadczenia (jak cała ekipa zresztą) - Niektóre ujęcia w TCMie są rozbrajające i mają swój styl i smak. Zwykli amatorzy krecący filmy exploitation w tamtych czasach jak Andy Milligan, Ted V. Mikels czy Paul Walker w życiu nie zrobiliny czegoś takiego, więc widac że to zasługa talentu twórców.
Dlatego teraz odpowiedzmy sobie na pytanie, czy coś co zachwyciło artystę (jakim z twoim mniemaniu Ridley Scott podejrzewam jest) do stworzenia arcydzieła kinematografii (Alien) może samo nie byc arcydziełem ?

P.S Z filmów Carpentera za arcydzieło uchodzi jedynie Halloween i czasami The Thing, u Cravena Hills Have Eyes* i Scream, a Braindead chociaz kultowy i popularny za arcydzieło nie jest uważany ;)

*Z tymi "Wzgórzami" nie wiem z czego to wynika - film moze nie jest zły i ma na pewno anty wojenną i anty militarną wymowę ale przy swoim rywalu czyli TCM wypada naprawde blado, żeby nie powiedziec smiesznie - w dziele Cravena bowiem kicz i niski budżet jest jednak widoczny.
TCM był pierwszym antywojennym strajkiem w świecie horroru wiec nie wiem skąd tyle chwały przypadło Wzgórzom. Niemniej lubię ten film i z pewnością to kultowy klasyk, pomimo mankamentów jakie niepodważalnie posiada.

Bloodbane

Wszystko fajnie tylko że Scott nakręcił plastyczny/artystyczny/klimatyczny film o naprawdę obcej i nieznanej formie życia, która od dekad jest synonimem OBCEGO, pomimo że istnieje w świadomosci popkultury, grach, figurkach itp., makręcił naturalistyczny przełom kina SF bijacy na głowę Star Wars (choć je kocham całym sercem - epizody IV-VI), czy kanon kina sf jakim jest Star Trek. Hopper nakręcił zaś film o niedorozwiniętym gostku z piłą i jego rodzince - owszem kultowy, bo wtedy było to coś nowego i wtedy naprawdę straszył...

piotrbimbasik

Tacy mieli być i tego nie rozumiesz. Po drugie horror to tylko nazwa, nie ma żadnego obowiązku straszenia. A Obcy też na dziś się postarzał, tak po prostu.

grzegorz_cholewa

Wiesz - oglądałem Alien jak miałem 7 czy 8 lat w kinie i oglądałem jakieś 2 tygodnie temu po raz kolejny niedawno zakupioną płytkę BD, w ciemnym pokoju, na dużym ekranie z głośnikami podkręconymi na maxa - nie nie zestarzał się ani na jotę i bierze mnie bardziej niż komputerowe gnioty sf kręcone obecnie - efekty oparte na modelach wymiatają cgi - to samo mam ze starymi i "starymi nowymi" Star Wars...

piotrbimbasik

Trochę się postarzał ale cenię go wysoko. Aliena jak i TCM - trochę z innych światów lecz godne siebie filmy.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

"Obcy", jest dobry, posiada to co powinien posiadać dobry horror. I niemal wszystko w nim jest wykonane praktycznie bezbłędnie, jednak zawsze pozostawiał niedosyt. A "TCM" mnie nigdy nie zawiódł i na pewno nigdy się nie znudzi, dlatego właśnie "TCM" jest horrorem, który cenie sobie najwyżej ze wszystkich, jakie dotychczas oglądałem i wiem, że naprawdę długo się to nie zmieni ( o ile w ogóle się zmieni ;P).

GHX03

Obcy nie pozostawił u mnie cienia niedosytu ani kikadziesiąt lat temu ani obecnie a znam ten film na pamięć - zaliczyłem wielokrotne projekcje każdego możliwego nośnika... Za doskonały, choć może nie wybitny (w sensie artystycznym) uważam Aliens Camerona. Nad resztą serii spuszczam zasłonę milczenia z uwagi na debilny scenariusz i skopany pomysł na kontynuację, a raczej jego brak, czego nie uratowało nawet zaangażowanie tak wybitnych reżyserów jak Fincher (choć był to dopiero Jego debiut) czy Jeunet.
O TCM napisałem już chyba wszystko w poprzednich postach - cenię za genialny klimat, świetną scenografię "za grosze", za prekursorską tematykę - wprowadzenie zbiorowego czarnego charakteru, chory/schizofreniczny nastrój, sposób filmowania - wprowadzenie do filmu, czołówkę, narastanie atmosfery zagrożenia - choć niestety finałowa ucieczka rozczarowywuje. Dostrzegam też minusy: fatalną grę aktorską + średnie dialogi, brak efektów gore, które obiecywał tytuł, niestety mało straszną postać Letherface'a.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

gry aktorskiej w TCmie nigdy nie nazwłabym fatalną :
Postacie Jerry'ego i Kirka - słaba, tu nie ma co bronić bo rzeczywiście pozostawiali wiele do życzenia
Postać Franklina - poprawna, choć szału nie ma. Jest nieco smętny przyznaje.
Postać Ojca Leatherface'a, Sally i Autostopowicza - dobra
Postać Pam i Leatherface'a - doskonała, nie wiem jak można było tego nie zauważyć. Jak dla mnie te dwie postacie to perełki na tle całej obsady.

Dialogi, jak dialogi. Nie wiem za bardzo o które dokładnie Ci chodzi - jak dla mnie bez zarzutu.

Co myślę o postaci Leatherface'a juz pisałem. Nie będę robił tego po raz kolejny, powiem tylko, że ten z remake'u był o wiele gorszy, choć wiem że się ze mną nie zgodzisz. ;)

Bloodbane

Mi się podobał ten Skórzany z remaku ale też jego koncept był inny. To nie ułomna kreatura - owoc niedoskonałego świata lecz koleś z parku rozrywki gdzie jeżdżąc kolejką przez tunel oczekuje się jak na ciebie wyskoczy. A ten z oryginału sam w sobie stanowi refleksję o świecie jako takim. I taka jest różnica.

piotrbimbasik

"Dostrzegam też minusy: fatalną grę aktorską + średnie dialogi, brak efektów gore, które obiecywał tytuł, niestety mało straszną postać Letherface'a."

Jak na amatorów zagrali wcale niezgorzej, Sally to pamiętna kreacja ( może to przez te krzyczenie? ), za brak niepotrzebnego rozlewu krwi to jest wręcz ceniony, flaki miały wypływać Franklinowi z brzucha jak był cięty abyś miał satysfakcję? Tytuł to odniesienie do nagłówka prasowego raczej - takie zatytułowanie makabrycznego wydarzenia choć istotnie sugeruje gore na serio z ilością limfy przewyższającej Martwicę mózgu. A taki Skórzany dobrze pasuje do tego horroru egzystencjonalnego bo dla mnie groza zawarta jest tu w ogólnym syfie i egzystencjalnej rozpaczy właśnie, mentalnym zacofaniu Teksańczyków i nieufnym podejściu do mieszczańskich przyjezdnych, nie w tym, że naszych autostopowiczów czeka śmierć z oczekiwanym gore na poziomie sadyzmu Guinea Pig i Man Behind the Sun razem wziętych.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Dobrze opisane, bo w "TCM" nie chodzi o ogólnie pojętą
masakrę w stylu gore, tylko o dobitny realizm bijący z ekranu, i bezduszność tamtych ludzi. Jest mocno przywiązany do świata realnego. Nagromadzenie makabry, zdołowania, zwyrodnień, brudu i dzikości o wiele bardziej wpływa na widza jak wymieniony wyżej, bezsensowny "Guinea Pig", gdzie priorytetem jest pokazanie jak największej ilości krwi i flaków staje się filmem płytkim, bez duszy i charakteru i...fabuły.
A "Teksańska..." w pełni ukazuje całe zło, grozę i potworność świata, a efekty gore nie są w tym przypadku kluczowe.

Sally, Leatherface i jego ojciec, autostopowicz są postaciami bezapelacyjnie bardzo dobrze zagranymi i tutaj w przeciwieństwie do remake'u możemy odczuwać empatię względem nich, niemal czuć jak blisko zagrożenia znajdują się bohaterowie filmu.

GHX03

Akurat serię "Królika..." lubię a dwójkę to w szczególności. I nie powiedziałbym, że to film bez duszy czy nawet płytki. Jest tylko bez fabuły.

grzegorz_cholewa

Z tym że horror nie ma obowiązku straszenia to trochę jak z komedią, która nie smieszy lub z melodramatem który nie wzrusza ale niech Ci będzie.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Różnie bywa. Jeżeli horror nie jest straszny, to przeważnie mnie rozczarowuje, jednak strach nie jest jedynym kryterium, które biorę pod uwagę oceniając horrory.
Filmy gore prawie nigdy nie są straszne, jednak są wrzucane do gatunku horroru.
Po prostu niektóre horrory mają za zadanie obrzydzić, zaintrygować a niektóre nawet wzruszyć i w przypadku gdzie fabuła i atmosfera prezentują się ponad przeciętnie, wtedy strach schodzi na dalszy plan.
Niby horror ma obowiązek straszenia, jednak kiedykolwiek przestraszył Ciebie jakikolwiek horror tak, że nie mogłeś zasnąć, albo chociażby iść po ciemku do kibla? Ja od dawna poszukuję filmu, który by wpłynął na moją psychikę w tak dużym stopniu.

GHX03

Jak byłem dzieckiem sprawił to Alien właśnie - ojciec zabrał mnie na niego do kina jak miałem 7 czy 8 lat, bo myślał że to takie Gwiezdne Wojny...W życiu się tak nie bałem, tym bardziej że poza Star Wars i ET obejrzałem w kinie wcześniej tylko Godzillę i Superpotwora...Co ciekawe w tym właśnie okresie życia przeraził mnie strasznie film radziecki lub węgierski - ekranizacja Tomcia Palucha w Siedmiomilowych butach - choć to bajka - postać drwala czy rzeźnika który miał chatkę w środku lasu w której mordował ludzi i ich zjadał, a ściany były czerwone od ludzkiej krwi przeraziła mnie straszliwie (swoją drogą baśnie braci Grimm to niezły materiał na horrory - Czerwony kapturek czy Jaś i Małgosia to scenariusze na co najmniej Teksańską masakrę).
Jako nastolatka przeraził mnie, lub może zaniepokoił/zdołował Książę mroku Carpentera i Omen. Bałem się też wracać po zmroku przez las lub jeździć motorowerem po leśnych ścieżkach w ciemności po trzech pierwszych częściach Piątku 13 - miałem głupi niepokój że wypadnie na środek ścieżki facet z workiem (2) lub maską hokejową (3 i pozostałe) na głowie i maczetą w garści...
Obecnie najbardziej straszą mnie horrory z opętanymi/psychicznymi kobietami lub dziećmi - może dlatego że jest zaprzeczenie wizerunku ciepła, niewinności itp.
Pozdrawiam.

piotrbimbasik

Bo trudno się bać na horrorze gdy ma się sporo lat na karku, wyłączam taki sposób oceniania. Na "Lecą żurawie" wcale się nie wzruszyłem ale to dobry film, nie śmiałem się na filmach Woody Allena lecz trudno im odmówić wartości. GHX dobrze pisze, to nie jest zbyt sensowne kryterium.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Scott miał więcej kasy, weź to pod uwagę.
Nie zamierzam przerzucać naszej rozmowy na nieco inny grunt, ale ja jestem Obcym lekko zawiedziony - oglądałem wszystkie części, jedynke ze 4 razy i za kazdym razem, przed filmem myślałem (no, to teraz się wczuję i będzie rewelacja, przekonam się o doskonałości tego filmu)... i za kazdym razem było tak samo. Film podobał mi się i uważam go za dobry, klimat ma, scenariusz ma wręcz bezbłedny, fabuła powala na kolana, jednak czegoś mi w tym filmie brakuje. Tajemniczy ósmy pasażer rzeczywiscie robi wrazenie, z początku tajemniczy i kryjący się w mroku, na końcu pokazany w całości - myslę że w czasach premiery ludzie musieli srać po gaciach, bo na tle plastikowo, gumowo tekturowych potworkow z tamtych lat Alien był do przodu o lata świetlne - tak jakby rzeczywiscie był prawdziwy. Jednak przyznasz chyba, ze historia przedstawiona przez Scotta, jakkolwiek świetna by nie była (a niewątpliwie jest) jest dalsza naszemu sercu, duszy i umysłowi niż historia Hoopera, dziejąca się na ziemi, wśród ludzi, w czasie rzeczywsitym. Alien jest klaustrofibiczną alegorią, którą widz powinien wziąc w cudzysłów - ja to rozpatruję w sposob podobny do Nocy Żywych Trupów - przyjaciela, w obliczu niebezpieczenstwa staja się wrogami i zdrajcami (androidy) i Lsnienia - zabójcze skutki samotności, odosobnienia, ciszy doprowadzającej do szaleńsstwa i zniszczenia.
Powiedziałbym jednak, ze TCM jako arcydzieło jest dla mnie bardziej wiarygodny od Ósmego, ale jest to na tyle godny konkurent, że nie będe robił z tego sporu - możesz uważać inaczej i ja to szanuje bo (tym razem) masz ku temu podstawy. Alien, bądź co bądź to dużo wyzsza półka niz remake TCM z 2003 roku.

Bloodbane

W czasach gdy ogladałem ten film po raz pierwszy podbój kosmosu nie był wcale czymś odległym/nierealnym, o lotach w kosmos mówiło się bez przerwy, kino SF było jednym z najprężniejszych nurtów, potem niestety nastąpiła stagnacja i w kosmos zaczęto latać już tylko po to by umieścić tam kolejnego satelitę...
Pozdrawiam niezmordowanego obrońcę świetnego filmu TCM (choć znowu wrzucę swoje trzy grosze - podobnie jak remake nie arcydzieła).
PS wciąż z utęsknieniem czekam na opinię I spit on your grave...