do fanów gatunku, i nie mam zamiaru prowokować, bo sam jestem fanem horrorów, dlaczego uważacie, że ten film jest kultowy i wybitny, dla mnie to totalne dno, a końcowa scena raczej powinna być usytuowana w komedii a nie w horrorze, chodzi mi o bieg z piłą na tle słońca,ogólnie nieba...czy wynosicie ten filmik do takiej rangi, bo tak należy, bo ktoś uznał to za dzieło wybitnej jakości, czy ja poprostu się nie znam, dodam że remake bardzo mi się podobało, ale widziałem je jako pierwsze, a że zazwyczaj jest tak, że oryginał jest lepszy, więc myślałem,że i tym razm tak będzie, a tutaj totalna porażka, bez atmosfery, w sumie bez niczego, ten film mało, że nie straszy to nawet nie ciekawi...proszę o konstruktywną dyskusję:)
To może zabrzmieć nieco chamsko (z góry przepraszam), ale jeżeli napisałeś "brak atmosfery" to nie mamy o czym gadać ;P
Według mnie, właśnie TEN film pokazuje jak powinien wyglądać prawdziwy horror. Tona klimatu, napięcie rosnące z każdą chwilą, niebywały realizm, i to cholerne uczucie zagrożenia, świadomość tego, że bohaterowie znaleźli się w miejscu, gdzie nikt ich nie usłyszy, odhumanizowanym, oddalonym od Boga. Film w swoich czasach przełamał chyba wszystko, z czego słynęło ogólnie pojęte Hollywood, mianowicie, zło ukazane w filmie tryumfuje nad ludźmi, którzy służą tylko jako pokarm, ukazanie świata jako zły, makabryczny, i koszmarnie okrutny. Tego wszystkiego wcześniej nie było, ale to nie wszystko.
Nie każdy jest w stanie w pełni pojąć fenomenu tej produkcji, względem tego, że zawiera on w sobie niewiarygodnie wiele różnego rodzaju alegorii, symboliki i treści, których nie każdy jest w stanie pojąć, lub w ogóle zauważyć.
Z resztą, jeżeli obejrzałeś remake, jako pierwszy, pewnie miałeś nadzieję na pełną krwi i flaków (jak wskazuje tytuł :D) bezmyślną, jednak pełną akcji rozrywkę. Nawet bym zrozumiał Twoje rozczarowanie, bo w oryginale tytułowej masakry jest niewiele, ale Hopper zrobił film oferujący wiele więcej. Nie chodziło tu o straszenie masakrą, ale o wpłynięcie na psychikę widza. Sceny znęcania się nad dziewczyną, z czystą rozrywką bynajmniej nie mają nic wspólnego, niemniej, widać, że jest to osoba z krwi i kości, co widać po tym jak udaje jej się wsiąść do samochodu, którym uciekła-niemal widać na niej jej pokiereszowaną psychikę względem wcześniejszych wydarzeń.
Nie pitol głupot, bo nie cenie sobie kina pełnego flaków itp, po prostu ja w tym filmie niczego nie znalazłem i myśle, że większość udaje że im się film podobał, bo tak należy, bo to klasyka, a tona klimatu o której piszesz, to jest np w Nocy Żywych Trupów Georga A. Romero, the Thing Carpentera albo w
Obcym Scota, a Teksańska, właśnie tego nie ma, dlatego nie rozumiem zachwytu nad tym filmem i podkreślam, że jestem fanem gatunku i takie filmy sobie cenie.