Właściwie to niczym mnie ten film nie zaskoczył, no może nie spodziewałem się, że za szantażem rozmówcy będą stały tak "wzniosłe" idee, ale i tak odebrałem "Phone booth" bardzo pozytywnie.
Jedno mnie jednak zastanawia: uwaga SPOILER SPOILER w jaki sposób rozmówca w ciągu dziesięciu minut porwał z zatłoczonej ulicy NY roznosiciela pizzy i wrócił z nim na swoje miejsce niezauważony, a w końcówce filmu ucieka jakby nigdy nic, choć wysłano tam tyle policji. Koniec spoilerów.
Wiem, że nie to akurat było w tym filmie najważniejsze ale wg mnie te sceny były trochę naciągane.
S P O I L E R Y jak jasna cholera, więc nie czytać, kto nie oglądał.
Dlaczego w ciągu 10 minut? Stu odesłał pizzę do nadawcy, więc gościu musiał ją zanieść z powrotem do naszego mordercy, a tamten pewnie go uwięził. A gdy dostał cynk, że policja po niego idzie, szybko poderżnął gardło dostawcy i zwiał. Trochę to naciągane, ale to nie jest najmniej prawdopodobna scena w historii kina :)
Albo juz jak kazał mu ja dostarczyc to dostawca juz wtedy byl na celowniku i musial robic co mu kazał a tamten juz od dawna siedzial spokojnie na swoim miejscu i nikogo nie musial porywac :)
Mogło też tak być, ale ten dostawca nie wyglądał mi na kogoś, kto byłby na celowniku.