Jeśli morderca dawał każdemu szansę na przeżycie to dlaczego nie dał jej grubemu pizzermanowi? Moja odpowiedź: scenarzystom nie chciało się myśleć.
co sądzicie?
Zaraz zaraz, scenarzyści ustalili że mordercy chodzi o to żeby jego ofiary miały szansę na refleksje odnośnie swojego życia. Jeśli dojdą do dobrych wniosków to przeżują. Oczywiście, żeby podtrzymać zainteresowanie widza film musi mieć ciekawą i w miarę szybko podążającą fabułę. Ale jeśli filmowcy muszą złamać ustanolone przez siebie zasady żeby podtrzymać zainteresowanie to ponoszą porażkę jako twórcy scenariusza. Grubas nie miał żadnych szans na przeżycie co przeczy "filozofii" mordercy, w którą mamy wierzyć. Dobry scenarzysta potrafiłby podtrzymać zainteresowanie bez zaprzeczania sememu sobie.
Absolutnie się zgadzam, zabójstwo kolesia od pizzy łamie schemat i jest porażka, chyba, że... scenariusz był na tyle sprytny iż prawdziwym psycholem był koleś od pizzy, który sam się zabił, a wizja w karetce była jedynie objawem stresu i głupiego jasia, którego dostał głowny bohater. Wiem, że to naciągana teoria, ale wtedy przynajmniej film mniej traci u mnie;p
Tak, wiem, ale to chyba jedyna teoria, która miałaby sens( jeżeli założymy, że scenarzysta to przemyślał, a nie, że z braku pomysłu uśmiercił grubasa)
Witam. No miło by było gdyby twórcy raczyli nas o czymś takim poinformować). Niestety nie raczyli więc równie dobrze mogę założyć że Grubas z Pizzą był po prostu grubasem z pizzą. Nie sądzę żeby twórcy mieli coś w zamyśle względem tej postaci. Po prostu ją dali żeby zapchać dziury fabularne.
ale macie rozkmine.Zabil grubasa zeby cala sprawe zwalic na niego.Po co ta cala rozkmina???
Koleś od pizzy nie był jego ofiarą, tylko się napatoczył, poza tym zabójca był psycholem, więc kto go tam wie, może się pogubił we własnej logice ;p
Witam. Jak morderca kogoś zabije to zakładam że ten ktoś jest ofiarą mordercy. No bo czym?
A jeśli morderca pogubił się we własnej logice to znaczy że twórcom się nie chciało. O czym już pisałem wyżej.
Koleś od pizzy zginął, żeby snajperowi się upiekło.
Morderca musiał się zmyć z pola widzenia policji a dostawca akurat się napatoczył i pasował do tej układanki (mógł się wkurzyć za niemiłe potraktowanie i sięgnąć po broń - policji to by wystarczyło). Mając do wyboru zabicie kolejnego frajera lub bycie ściganym na pewno nie zastanawiał się "czy zabicie kolesia z pizzą pasuje do mojego profilu psychologicznego".
Dla mnie w tym nie ma luki.
Witam. Wiadomo że psychol nie zastanawiał by się "czy zabicie kolesia z pizzą pasuje do mojego profilu psychologicznego" jednak podczas filmu twórcy pokazują nam że facet nie jest zwykłym mordercą, jest elokwentny, inteligentny i ma plan edukowania ludzi którzy robią coś złego. Sam uznaje siebie za moralnego człowieka. Swoim "celom" daje szansę na zrehabilitowanie się i nie zabija ich bezpośrednio, sami doprowadzają do swojej śmierci. Wszyscy poza Pizzermanem
No to jak? Albo jest inteligentnym edukatorem albo zwykłym mordercą. Jeśli jest tylko mordującym ludzi psycholem to cały film nie ma sensu. Po co skomplikowany plan? Po co pseudo-filozofia? Równie dobrze mogli zrobić slashera zamiast thrillera psychologicznego.
A ja mam taką samą teorię, co Bodek_3, czyli to grubas z pizzą był tym psycholem, a tamten okularnik w karetce to były tylko halucynacje bohatera po głupim jasiu :) Chociaż coś można domniemywać i rzeczywiście ten psychol uciekł a pizzaboy napatoczył się, no ale przecież na początku rozmowy telefonicznej ten snajper wyraźnie mówi "co mi zrobiłeś? jest wiele powodów, może mnie arogancko potraktowałeś?" no i właśnie to sugeruje, że gość z pizzą jest tym szantażystą., Idę spać, w dzień o tym dłużej podyskutuję :)
No ok. Słowa "może mnie arogancko potraktowałeś" mogłyby sugerować że to Pizzerman był mordercą. Jednak jest to moim zdaniem baaardzo naciągane tłumaczenie ponieważ, jak mówiłem wyżej, morderca był budowany przez twórców na geniusza który potrafił zakręcić całym miastem. Nie dałby się załatwić tak łatwo. Grubas był zasłoną dymną dla policji (i najwyraźniej też dla widzów:) a prawdziwego morderce widzimy pod koniec, i tyle. Bohater jest odurzony i nie może nikomu powiedzieć że on tam stoi.
No to w takim razie bez sensu: zło wygrywa, dobro przegrywa, identycznie jak w filmie "Ojczym",
tam też niby pokonali psychola, a na koniec okazuje się, że on uciekł i znów zaczął podrywać swoje ofiary :)
Myślę że celem twórców było pokazanie mordercy nie jako agenta zła ale jako nauczyciela który "pomaga" głównemu bohaterowi zrozumieć jego błędy. W swoim mniemaniu strzelec dążył do czegoś dobrego; aby postać Colina przyznała się do swoich występków. Coś jak John z Piły (filmu, nie miasta:) choć scenariusz do Telefonu napisany był podobno wiele lat wcześniej.
No tak :) Czyli jest to jednak wymagające, psychologiczne kino. Koleś niby zły, ale jednocześnie przyjaciel i wujek dobra rada :) A na końcu w tej karetce lekraz mówi do głównego bohatera *my za chwilę odjedziemy, a ty odlecisz*, czyli odleci w sensie, że będzie miał haj po zastrzyku, to kolejny argument na teorię, iż to nie okularnik był tym czarnym charakterem, a ktoś inny (nie koniecznie pizzaboy), może po prostu nie wiadomo do końca co z tym wariatem, żeby widz sam się później zastanawiał :D Miszatujest to ciekawe, że film jest dla Ciebie tylko 5.10 czyli przeciętny, a razem z nami zastanawiasz się tutaj nad całą psychologią filmu i czarnego charakteru :)
Podejrzenia jakoby pizzerman, lub ktoś poza okularnikiem, był mordercą traktuję jako czyste spekulację. Równie dobrze mogę postulować że to gliniarz był mózgiem całej gry, no bo jaki policjant byłby aż tak cierpliwy. Ciekawie posnuć sobie teorie ale sądzę że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na faceta pod koniec. Słyszymy słowa mordercy i widzimy okularnika przy budce telefonicznej. Jest to dość jednoznaczne.
Co do mojej oceny:). Wiesz. można zastanawiać się nad czyjąś filozofią nie zgadzając się z nią. Morderca był przedstawiany przez twórców jako genialny "motywator/moralista" jednak jego gra nie ma sensu. Na swoją ofiarę wybiera goście który, uwaga, uwaga, zdradza żonę. I za to zasługuje na śmierć? Postać Colina był mendą ale bez przesady. Za każdym razem kiedy strzelec unosił się swoim moralnym gniewem wyłem z bólu. Co za hipokryta.
O śmierci Pizzermana bez dania mu szansy już w kółko pisałem więc nie będę się powtarzał.
Lekarz dał zastrzyk a po chwili okularnik ujawnia się jako "psychopata". Z tego wnioskuję, że oni razem działali. Jak sądzicie?
Musiałbym sprawdzić bo nie pamiętam dokładnie ale wydaje mi się że alfons też dostał jakieś ostrzeżenie. A nawet jeśli nie to Morderca wybrał go żeby go ukarać za bycie złym człowiekiem. A pizzermana zabił od tak bo mu pasowało. Czy pizzarman miał coś za uszami nie wiemy bo twórcy nie raczyli nas poinformować.
Sądzę że sensowniej założyć to co oczywiste; że lekarz podał lek uspokajający bo Colin przed chwilą ledwo uniknął śmierci i mógł być zdeczka roztrzęsiony. No ale teoria to teoria.
Ja po oglądnięciu filmu miałem zgoła podobne wątpliwości co Wy, dlaczego zginął dostarczyciel pizzy? Snajper strzelał tylko do ludzi "złych", nie zabił Stu, tylko pomógł mu się przyznać do błędu. Ale mam pewną teorię, dlaczego snajper zabił kolesia z pizzą. Otóż...mnie cała ta rozmowa przez telefon przypominała spowiedź, snajper skojarzył mi się z Bogiem, a Stu ze spowiadającym. Na początku "Bóg" dał Stu szansę posyłając do niego grubego Pizzermana - Jezusa z komunią, tylko ten odmówił, i dlatego zaczęło się to wszystko, cała ta późniejsza akcja. Stu w końcu przyznał się do własnych grzechów, ale padło wtedy ciekawe zdanie. Snajper zapytał: Chyba nie myślisz, że Cie teraz puszczę. Stu odpowiedział: Nie, zrobiłem to dla siebie. Coś takiego, dawno oglądałem i nie pamiętam a dobrze. Pizzerman został zabity chociaż był niewinny, jak Jezus, oddał swoje życie za grzeszników. Póxniej Stu pod wpływem środków uspokajających zobaczył Tego, którego wcześniej słyszał, ale jakby przez mgłę, Boga nie można zobaczyć twarzą w twarz, dopiero po śmierci:) To moja teoria :)
Wow. No muszę przyznać że tak rozbuchanej interpretacji to bym się nie spodziewał:). Tak jak to opisujesz to ma to sens tylko że, właśnie, jest to teoria rozbuchana do niebotycznych rozmiarów mających swój początek w małych szczegółach. Dużo można tak udowodnić np: że to pizzerman był szefem tylko że zdradzonym przez pomagiera, że był wysłannikiem rządu werbujących uczciwych ludzi do agencji, że był kosmitą który sprawdzał poziom empatii i uczciwości naszego gatunku itp. Niemniej jednak, bardzo ciekawy pomysł z tym Bogiem/Jezusem.
Grubas byl najlepsza okazja na to zeby zwalic na siebie wszystkie dowody, do tego moze mial cos na sumieniu i tak wyszlo.
tak wyszło bo twórcy nie mieli pomysłu na to jak sensownie skonstruować postać mordercy. Tak żeby był, wspomnianym przeze mnie wcześniej, "moralistą" a i nie zabijał niewinnych ludzi kiedy mu to na rękę. Grubas może miał coś na sumieniu ale niestety nikt nas nie raczył o tym poinformować więc stosuję taktykę domniemania niewinności i zakładam że był po prostu przypadkowym gościem.
Nawet jakby byl przypadkowy to co z tego, policja predzej czy pozniej by go dorwala gdyby go nie zabil. A tak wygladalo na to ze to on dzwonil i popelnil samoboja. I nie pisz ze tworcy nie mieli pomyslu bo mogli w 5 sec dopisac, czasami niektore filmy lub ksiazki sa tak robione, zeby odbiorca troche myslal nad tym.
Zreszta jakby nie patrzec koles co dzwonil i tak mial nierowno pod sufitem czyli byl wariatem, a takich nikt nie zrozumie do konca.
Doskonale zdaję sobie sprawę dlaczego morderca zabił pizzermana. Stworzył sobie kozła ofiarnego który uwalniał go od podejżeń, jest to dość oczywiste.
Facet był wariatem jednak miał swoją "filozofię". Edukował ludzi których uznawał za złych dając im szanse na rehabilitację. Film pokazuje że jego czyny miały poniekąd pozytywny efekt ponieważ Colin jednak czegoś się nauczył. I to nawet ciekawe, że ekstremista miał jakiś sensowny cel (nie żebym się z nim zgadzał ale jak pisałeś jest nad czym pomyśleć).
Jednak zabicie Grubasa łamie "filozofię" ponieważ nic nie zrobił. A jeśli ta filozofia jest nic nie warta to po co mam się przejmować moralną dwuznacznością zakończenia i zmianą Colina.
A to że Morderca był niezrównoważony nie ma nic do rzeczy. Hanibal Lecter też był niezrównoważony ale przynajmniej był konsekwentny i dlatego jego postać była ciekawa.
Wersję że "twórcy nie mieli pomysłu" mogę zmienić na "nie chciało im się zastanawiać nad własnym filmem".
Ehh sam sobie zaprzeczasz, wiesz doskonale czemu grubego zabil ale nie rozumiesz czemu to zrobil bo gruby byl moze niewinny. To wiec ci mowie jeszcze raz, czy byl winny czy nie musial go skasowac zeby wyjsc bez najmniejszych podejrzen.
Calosc jako film jest rewelka, bo od samego poczatku do konca jest akcja. Bez bzdurnych poscigow, strzelanin lub pol godzinnych walk. Aktorzy wszyscy zagrali bardzo dobrze, wiec nie wiem o co tyle halasu.
"czy [grubas] byl winny czy nie musial go skasowac zeby wyjsc bez najmniejszych podejrzen." wiem, doskonale to wiem.
Jednak, jak już tu wspominałem, odebrałem to jako brak konsekwencji w jego działaniu. I właśnie to mi przeszkadza.. Względem akcji i aktorstwa nie mam nic do zarzucenia.
pan pizza polegl bo jego grzechem bylo to ze nie dostarczal pizzy klientom tylko sam pozeral (to tlumaczy jego posture),wiec nieublaganie probowal wcisnac placek colinowi. mimo jego usilnych staran colin nie byl glodny i po wylewnej odmowie,pan pizza sugestywnie spojrzal w gore,w okno pana z karabinem przeczuwajac ze jego los jest przesadzony,po czym udal sie (zapewne pod mocnym uargumentowanym pretekstem bądz szantazem) pod wskazany adres ktory okazal sie niestety miejscem jego nieuniknionej pokuty.
Grzechem zaś Leona okazala sie zgubna chciwosc. poniosl kres poniewaz cudzą dupą ciułając na rolexa, nie zaopatrzyl swojej firmy w sluzbowe telefony komorkowe.