Swiezo po projekcji I ... czuje sie tak jakbym sam mial tracheotomie. Na wstepie musze powiedziec ze nie jestem wielbicielem nauk scislych jak fizyka czy astronomia, niewiele wiem o tych dziedzinach. Nie jestem tez wielbicielem takich teoretykow jak Howking, bo generalnie nie rozumiem albo raczej nie chce mi sie zrozumiec ich teorii. Mimo to oceniam ten film najwyzej jak sie da. Mnostwo powodow.
Po pierwsze genialnie zagrane role przez Redmayne I Jones.
Po drugie fantastycznie pokazana pasja do zycia, pasja do tworzenia. Ten film to opowiesc o geniuszu .. inteligencji. Mozna to porownywac do geniuszow muzycznych, artystycznych, jak to chce.... dla mnie to geniusz. Geniusz nie tylko w inteligencji ale I zdolnosc przetrwania w tak ekstremalnych sytuacjach zdrowotnych.
Po trzecie pieknie pokazana milosc miedzy ludzmi, poswiecenie sie dla drugiej osoby, wyrozumialosc, tolerancja I zrozumienie. Jak dla mnie postac Jane to cos niesamowitego. Wielu zaraz zacznie krzyczec ze byla niewierna itp itd., do tych krzykaczy moge powiedziec ze nie zrozumieli przeslania.
Jest wiele innych motywow w filmie ktore nadaja swietny ton calosci. Film jest zabawny I niezwykle wzruszajacy, motywujacy jak I ma wiele przeslan, ktore kazdy gdzies tam znajdzie.
Jedynie moge dodac, ze Howking wydaje sie byc mocno wyluzowanych czlowiekiem, niezwykle skromnym ale I znajacym swoja wartosc. Warto zobaczyc go w epizodycznych rolach w Big Bang Theory aby zrozumiec jaki ma dystans do siebie samego.
Film genialny, warty obejrzenia.
Co ma rzekome niezrozumienie przesłania do zarzutu o niewierność? W ogóle jestem ciekaw jakie Twoim zdaniem przesłanie ma ten film :)
Nie bede sie rozwodzil nad tym tematem, bo generalnie kazdy ma inny punkt widzenia. Zalezy od podejscia do zycia, religijnosci czy moralnosci.
Jedno jest pewne, ze Hawing kochal I szanowal swoja zone za to wszystko co poswiecila dla niego do tego stopnia, ze pozwalal jej na wiele. Tak, nawet na bycie z kims. Poza tym Jane byla na skraju wyczerpania wiec normalne ze szukala ukojenia gdzies gdzie mogla to znalezc. Moim zdaniem jej zachowanie bylo jak najbardziej wytlumaczalne.
Co do niewiernosci, wielu zaklada ze wiernym trzeba byc na zawsze, bez wzgledu na sytuacje miedzy malzonkami. Ja tak nie uwazam. Jesli miedzy dwojgiem ludzi zacznie sie przepasc uczuciowa badz fizyczna (jak w tym przypadku), to chyba normalne ze nalezy szukac wyjscia niz zyc w toksycznosci.
Jesli juz szukalbym przeslania w tym filmie, to jednym z nich pewnie wlasnie tolerancja pewnych zachowan obyczajowych w ekstremalnych sytuacjach zyciowych.
Tak nawiasem mowiac, jak to by bylo jesli maz zyje z zona, kochaja sie badz conajmniej lubia byc ze soba, ale ona np. nie chce seksu z roznych wzgledow. Co ma poczac taki mezczyzna. Wielu zaraz powie ze od tego sa domy publiczne.
No a teraz wezmy te sytuacje gdzie jest odwrotnie, maz nie chce. Co ma poczac zona? Cieple dildo?
No, i muszę się zgodzić z Twoją teorią. To życie dyktuje nam scenariusz. Człowiek jest tylko człowiekiem, a kobieta też człowiek, chociaż inni uważają inaczej. Młoda kobieta ma takie same pragnienia i potrzeby jak młody mężczyzna. Gdy wygasają możliwości realizacji uczuć, zaczynamy lokować uczucia tam, gdzie padnie ziarno na żyzną glebę.
Budowanie klimatu intymności w małżeńskiej alkowie, nadawanie bardziej uroczystej oprawy tak szczególnej bliskości wynika z dbałości o jedno z ważniejszych ogniw więzi małżeńskiej, której w pewnym momencie zabrakło głównym bohaterom filmu.
Wpierw piszesz to:
"Po trzecie pieknie pokazana milosc miedzy ludzmi, poswiecenie sie dla drugiej osoby, wyrozumialosc, tolerancja I zrozumienie. Jak dla mnie postac Jane to cos niesamowitego"
A pozniej to:
"Jesli miedzy dwojgiem ludzi zacznie sie przepasc uczuciowa badz fizyczna (jak w tym przypadku), to chyba normalne ze nalezy szukac wyjscia niz zyc w toksycznosci."
To jak w koncu? Poswiecenie czy szukanie wyjscia z ciezkiej sytuacji? A czy milosc nie laczy sie aby z poswieceniem?
chyba logiczne ze te dwie sytuacje nie sa umiejscowione w tym samym czasie.
Jasne ze w przypadku Jane na poczatku byla milosc I poswiecenie swojej kariery dla niego. Przez dlugi czas zyla w szczescliwym dla siebie zwiazku az do momentu kiedy wszystko zaczelo ja przerastac i po prostu zaczela pekac ... I znalazla wyjscie z sytuacji.
W sumie napisalem o toksycznosci zwiazku ale w ich przypadku tak nie bylo.
Moze nie bylem zbyt precyzyjny I toksycznosc chcialem generalnie odniesc do innych zwiazkow malzenskich.
Z drugiej strony nie ma definicji toksycznosci I dla jednych cos jest toksyczne, dla innych normalne.
No ok, ale nie zrozumiales. Napisze krotko w takim razie. Skoro poswiecenie to nie zdrada. Nawet jezeli jest to tlumaczone przepascia uczuciowa czy tez fizyczna. W przypadku przepasci fizycznej, jezeli ktos sie poswieca, to do konca, nie ma miejsca na " radzenie sobie na boku" Poswiecenie jest poswieceniem, wszystko, koniec. W przypadku przepasci uczuciowej, proste wyjscie - wyjsc, zakonczyc zwiazek.
ok, ale w moim rozumieniu, poswiecenie sie czemus nie znaczy, ze masz poswiecac swoje zycie, przechodzic trudy zyciowe przez caly czas.
Generalnie mozna powiedziec, ze np. ja poswiecilem (tzn pracowalem ciezej niz zwykle) kilka lat zycia na prace nad projektem, ktory w koncu zakonczyl sie niepowodzeniem.
No ale jesli tak interpretujesz poswiecenie to zgoda. Kazdy ma swoj punkt widzenia. Ona tak naprawde zaczela sobie 'radzic na boku' gdy urodzila ostatnie dziecko, co bylo przyslowiowyw 'gwozdziem do trumny' jej mozliwosci emocjonalnych.
Zgadzam sie w 99%. Tylko dodam, ze pare razy mialam lzy w oczach. Polecam wszystkim!
Może byś tak nie zdradzał, co kto ma w domyśle? a jak masz tak wielkie chęci wywlekania tu treści filmu to zaznacz że spojler....Co za ludzie....?!!!
Serio? Naprawdę serio można mówić o spoilerach w przypadku filmu biograficznego? Kto nie zna historii Hawkinga choćby pobieżnie, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Poza tym, to się w końcu musiało stać. Żaden ze współczesnych naukowców nie ma bardziej filmowej biografii niż Hawking, to samograj. Wystarczy minimum zdolności reżyserskich, by nie wyszedł gniot.
Ps.nie każdy zna historię życia jakiegoś uczonego...z poszczególnymi wątkami. To co dla ciebie oczywiste dla innych nie musi takie być, trochę dystansu.
Chodzi mi o to, że wobec pewnych dzieł idea spoilera jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. Nie rozumiem, co można zaspoilerować w książce, czy filmie, gdzie fabuła jest tylko dodatkiem, albo właśnie w filmie biograficznym, który jest oparty na czyimś życiorysie. Nie ta poetyka, nie tak rozłożone akcenty.
A mnie wciaz zastanawia jedno, po co ludzie czytaja komentarze do filmu przed ogladaniem? To jest glupota robic cos takiego. Dokladnie kazdy komentarz bedzie zawieral spojler, bo dla jednego spojerem jest to ze Hawing sie ozenil, dla innych ze sie rozwiodl.
Malo kto po za tym ocenia filmu tylko pod wzgledem technicznym. Rada, nie czytac komentarzy przed filmem.
No I ostatnia uwaga, przy filmach biograficznych slynnych postaci ciezko jest spojlerowac.
Fakt, moglem wstawic notke spojler.
Czytają po to żeby się dowiedzieć jakie emocje wzbudza film. Czy polecają itd. Czy warto na niego iść do kina i wydać te ciężko zarobione parę złotych. A nie po to żeby czytać jak jakiś osobnik zdradza treści fabuły że główny bohater cierpiał na taką czy inną chorobę... Bo to że film biograficzny to żaden argument. Nie każdy studiuje biografie wielkich uczonych, umysłów ścisłych itp. Osobę można znać, wiedzieć czym zasłynęła w świecie ale niekoniecznie można wiedzieć jak przebiegała historia jego życia. Tym samym odbierasz przyjemność z oglądania swoim paplaniem. Rada, na przyszłość spojleruj.
...
Zabiłaś mnie. Facet jeździ na wózku inwalidzkim z twarzą wykrzywioną jak chińskie "S", a dla ciebie spoilerem jest fakt, że zachorował? Na jakim świecie ty żyjesz? Hawking jest jednym z najbardziej medialnych naukowców. Nie dość, że ciągle pojawia się w filmach dokumentalnych, czy czasopismach popularnonaukowych, to nawet w serialach typu "Simpsonowie".
Wybacz ale nie oglądam tv ani simpsonów...nie żyję tym samym życiem żadnych naukowców i innych. Tak ciężko pojąć że nie wszyscy fascynują się życiem wszystkich ?
Chcesz dowiedziec sie jakie emocje wzbudza film u innych? Prosze cie. To co, ktos napisze , bardzo podobal mi sie film ale nie powiem dlaczego bo bedzie spojler.
Albo, poplakalem sie na filmie jak bobr ale nie powiem dlaczego zeby nie spojlerowac.
Przeciez kazdy ma inne spojrzenie na swiat, poziom wrazliwosci, wiec co ci da opinia anonimowych ludzi bez uzasadnienia.
Ogolne oceny sa od tego aby zobaczyc srednia ocene filmu bez ryzyka spojlerow.
Pozytywne podsumowanie :)
Film dobry, podobał mi się, ale zabrakło jednak trochę emocji. Do tego niezrozumiała mowa głównego bohatera mocno zniechęca. Myślę, że można było to zrobić sprawniej. Ukazanie emocji osoby z cięższą niepełnosprawnością bez zbędnej teatralności i ckliwości wyszłoby obrazowi na lepsze. W „Sesje”, „Still Alice” czy nawet w „Chce się żyć” udało się to reżyserom znacznie lepiej.
Co do głównej roli: overacting. Zdaje sobie sprawę z tego, że niełatwo zagrać tego typu zaawansowaną chorobę i Redmayne dał z siebie sporo, jednak momentami jego gra graniczy z parodią. To delikatny temat i niewielu aktorów, nawet tych najwybitniejszych, daje sobie z tym radę (skąd ten Złoty Glob – nie wiem) Po raz kolejny warto wrócić tutaj do „Chce się żyć”, gdzie Ogrodnik powala aktorstwem na kolana.
Tak czy inaczej film wart obejrzenia. Dla samej postaci Hawkinga można przymknąć oko na kilka niedociągnięć i z przyjemnością poświęcić te 2h na dobre amerykańskie kino.
jesli lubisz takie tematy, polecam rowniez koreanski Oasis z 2002 o chorej na dzieciece porazenie mozgowe. Jesli chcesz zobaczyc profesjonalne aktorstwo to naprawde polecam ten film. So-ri Moon zagrala po prostu mistrzowsko, niemal jak Redmayne. Ich gra wyglada groteskowo, moze nieprawdopodnie, ale wlasnie tak wygladaja chorzy.
Za dużo wazeliny. Zgodzę się, że Hawking został otoczony anielską opieką, i mnie to aż swędziało, ale gdzie pytanie, dlaczego nie umarł po dwóch latach jak obiecali mu lekarze ? Dlaczego żyje sobie i kicha na prawa fizyki ? Druga sprawa jest taka, że jak możesz spekulować oceną 10/10 nie znając Hawkinga. Jego życie prywatne, zostało bardzo spłycone, a głównie wokół tego kręci się fabuła, i dlatego nie jest ciekawa. Dużo bardziej interesujące są jego wypowiedzi i działalność naukowa, która została pominięta. Film w żadnym razie nie uświadamia widza, kim jest Hawking. Dla wielu pozostanie karykaturą, a nie człowieka nauki, filozofa i myśliciela. Za bardzo skupiono się na odwzorowaniu kalectwa i ukazaniu współczucia otoczenia i "anielska żona". Uważam, że te dwa wątki grają pierwsze skrzypce, reszta zeszła na trzeci plan. To tak jakby nakręcić film "Frankenstein", ale bez punktu kulminacyjnego tzn. efektów pracy naukowca. ;p
Widzisz, film nie tylko ma zabawic, rozczulic czy dac chwile na przemyslenie, ale rowniez edukowac, o ile sie da. Ja nie znalem za bardzo Hawkinga przedtem, ale wlasnie po filmie bardziej zainteresowalem sie jego osoba, tworczoscia, zainteresowaniami. Nienawidze fizyki, nie kumam nauk matematycznych I nie interesuje sie zwykle ludzmi tej dziedziny, ale po poczytaniu o nim, po polaczeniu faktow jego kalectwa I geniuszu, jego osobowosci I tworczosci, ten facet mnie zachwycil. Poza tym film byl genialny z obyczajowego punktu widzenia, nie naukowego, dlatego oceniam na maxa. Moi znajomi oceniali nizej bo spodziewali sie bardziej naukowych aspektow, wiecej o jego tworczosci niiz obyczajowosci, ja podchodze do sprawy bardziej lakonicznie. Tworczosc mozna znalezc w internecie, np na youtube. O jego prywatnym zyciu niewiele tam jest.
Mowisz ze film splyca jego zycie, no coz, film oparty jest na ksiazce wiec pokazuje to co zostalo opisane. To nie jest film psychologiczny. Najwazniejsze ze film pokazuje, jak determinacja nie tylko bohatera ale I jego zony zwyciezyla wszystkie trudnosci.
Nie zwyciezyla wszystkich trudnosci. W koncu nie wytrzymala, co prowadzi do punktu kulminacyjnego filmu - rozpadu ich malzenstwa.