Trudno jest mi powiedzieć, z jakiego konkretnego powodu powstał ten film. No, oczywiście poza wiadomym faktem, żeby zarobić jak najwiecej. Zabrakło przede wszystkim dobrego scenariusza. Niby jest tu sympatyczny bohater - naiwniak (Hanks, parodiujący nieco swoją kreację z "Forresta Gumpa") i kilka zabawnych momentów, ale całość jest zdecydowanie za długa i pozbawiona jakiegoś większego przesłania. Tak, należy pomagać bliźnim, choćby nie wiem skad pochodzili i jak biedni by nie byli (co za rym:), tak, miłość nie zna podziałów klasowych i kulturowych. Tak, Tom Hanks jest jak zwykle świetny, a Zeta-Jones poza ładną prezencją ma niewiele talentu aktorskiego. Ale żeby reżyser aspirujący do miana jednego z najlepszych twórców amerykańskich w historii powinien darować sobie realizację takich banałów.
Właśnie... ten scenariusz... Pod koniec nie mogłam wysiedzieć przed telewizorem... dobrze, że chociarz popcorn dobry;) Moja ocena? Najwyżej 5/10
Niezrozumailes przesłania filmu. To film, ktory pokazujeswkat po 11.09 - kontrolowany i sformalizowany. tytułowy terminal to Ameryka poczatku XXI wieku w pigułce. warto wziąc to pod uwagę.
fidelio---) ok, przesłanie bardzo fajne, mądre i napewno też prawdziwe, ogólnie ciekawy pomysł, ale według mnie dobry i ciekawy pomysł został troche słabo rozwinięty, może inaczej, został zaprzepaszczony, bo Spielberg postanowił opowiedzieć po raz kolejny miłą historyjkę z sympatycznym bohaterem i ckliwym zakończeniem. Niby było kilka śmiesznych momentów, bardzo dobra rola Toma Hanksa, ale w sumie nic poza tym. Oglądając miałem wrażenie jakbym ju ż gdzieś po trochu wszystko widział. Schemat za schematem, Zeta-Jones poza ładnym uśmiechem zupełnie nic nie gra. Według mnie cały ten wątek miłosny jest beznadziejny, mogłoby go w ogóle nie być. Jak dla mnie 5+/10