PS.
A żeby się nie powtarzać (bo pisałem już o tym dawno temu):
http://www.filmweb.pl/film/Terminator%3A+Ocalenie-2009-186343/discussion/Sk%C4%8 5d+SKynet+wiedzia%C5%82+o+Kyle%27u+i+dlaczego+go+nie+zabi%C5%82+gdy+mia%C5%82+ok azj%C4%99+-+pr%C3%B3ba+za%C5%82atania+dziur+fabularnych,1148689
Ok tym razem postaram się pisać dokładniej.
Odniosłeś się do mojego stwierdzenia, że nie wydaje mi się by maszyna mogła tworzyć inne linie czasowe jeśli sobie już nie pomoże. Ty napisałeś, że logika maszyny może być inna. Odpisałem, że według mnie to się kupy nie trzyma, ale jeśli uważasz inaczej to twoja sprawa.
Co do Kyle'a to faktycznie mój błąd, ale nie zmienia to faktu że mając Kyle'a maszyna powinna go natychmiast zabić, chyba że wie że to nic już nie zmieni w jej czasie. Wtedy T-800 w walce z Connorem powinien mu natychmiast ukręcić łeb zamiast prać się z nim po pyskach. Zabicie przywódcy ruchu oporu nadal powinno być dla Skynetu priorytetem.
Co do kolejnej twojej uwagi, oboje nie wiemy więc można ten wątek pominąć.
I wreszcie ostatnia twoja uwaga, jest argumentem obok. Jasne że zależy mi na przyszłości mojego dziecka. Nie zależy mi na przyszłości dziecka mojego alternatywnego ja, bo niby czemu miałoby? Zatem nie wyruszę w czasie nawet gdybym mógł, przy założeniu że jedyne co mogę zrobić to pomóc jakiemuś alternatywnemu mojemu dziecku w innej linii czasu, której nawet by nie było gdybym po prostu nie wyruszył. Pomaganie hipotetycznym dzieciom nie leży w mojej naturze :)
P.S. Myślę, że nie musisz mi niczego tłumaczyć na "chłopski rozum", moje zdolności rozumienia są wystarczające jeśli tylko się skupię ;)
"e zmienia to faktu że mając Kyle'a maszyna powinna go natychmiast zabić, chyba że wie że to nic już nie zmieni w jej czasie"
Dokładnie. Więc albo:
a) Skynet o tym wie
b) scenarzysta jest niezbyt bystry
"y T-800 w walce z Connorem powinien mu natychmiast ukręcić łeb zamiast prać się z nim po pyskach"
Tu niestety tylko opcja b.
Reszta to kwestia przyjęcia tego, że scenariusz zakłada, że maszyna rozumuje inaczej niż my. Dla mnie jest to logiczne i nie mam z tym problemu. Niestety ostatni Terminator i tak pozostaje scenariuszową padaką, a coś czuję, że kolejny może być jeszcze gorszy.
Zgodzę się, że scenariuszowo Salvation to dno. Wyszedł z niego transformers PG-13, gdzie mordercze maszyny mają problem z trafieniem w cel i litościwie nikogo nie zabijają jak nawet mogą. Zamiast tego wolą więzić w jakimś wielkim robocie, albo rzucać Connorem jak marionetką po ścianach. W jedynce terminator nadziewa kolesia na rękę bo tamten mu po dobroci nie chciał oddać ciuchów, a jak pyta się w drzwiach babki czy jest Sarą Connor, to za chwilę dostaje ona kulkę w łeb. Tu nie ma miejsca na sentyment, maszyna do zabijania powinna być efektywna. Wtedy widz miałby wrażenie, że nie ma przebacz. A tak jak to jest pokazane w Salvation, to po prostu żal ściska nie powiem co.
Kiedyś widziałem recenzję tego filmu zrobioną przez Artura Pietrasa w Kinomaniaku na TV4. Stwierdził że Salvation jest jak ładna z wyglądu puszka, ale pusta w środku i w dodatku po usunięciu ładnej farby kompletnie przerdzewiała. Punktował marność, a właściwie niemal brak scenariusza i fakt, że zabawkę za 200 milionów dolarów dano do zabawy takiemu miałkiemu reżyserowi jak McG.
Można myślę zrobić terminatora z jajami jak dawniej. Przecież tu chodzi między innymi o niezapomniany klimat zaszczucia z oryginalnej serii Camerona. Tam widz miał wrażenie, że te cholernie zabójcze maszyny bezwzględnie i niezmordowanie będą osaczać głównych bohaterów. Że dla Sary, a potem też Johna jedyną szansą jest konfrontacja bo inaczej skazują się na niekończącą się ucieczkę. W kolejnych częściach ten klimat prysnął jak bańka mydlana.
Na koniec uwaga: niech sobie maszyna myśli jak chce, ale wydaje się że w kategoriach logicznych powinna jak najbardziej. Chodzi mi o logikę matematyczną, nie jakąś tam logikę subiektywną. A Skynet wydaje się przeczyć nawet tej elementarnie rozumianej logice. Jak na przykład mógł wytworzyć coś tak zaawansowanego jak Marcus zanim powstał T-800? Przecież T-800 to przy Marcusie cienki bolek. I takiego Marcusa Skynet nie wykorzystał do zabicia Connora, tylko zamiast tego do zwabienia go do siedziby Skynet, gdzie ma się nim zając T-800. Nie wspominając, że Marcus sam w sobie jest dla Skynetu ryzykiem, bo Skynet nie może przewidzieć jak się Marcus zachowa, ze względu na element ludzki. T-800 jest bezwzględną maszyną i pasuje do planów Skynetu dużo lepiej. Po prostu niekonsekwencję scenariusza są przepastne. Że już nie wspomnę o tym, że mając Marcusa po ludzkiej stronie, (a to koleś co terminatorom może łby urywać) na końcu się go poświęca w patetyczny i do tego durny sposób na pustyni.
Salvation zakonczyla sie jak dobrze pamietam zniszczeniem glow ej siedziby skynet ale powiedziano w filmie ze czeka ich jeszcze dluga walka z robotami
Niestety nie czeka. W ogóle to co miało wynikać z Salvation należy między bajki włożyć. Planowano kolejną trylogię, zaczynającą się od Salvation. Bardzo ambitne plany, ale film okazał się klapą i kontynuacji nie będzie. Firma która go robiła padła (jak wszystkie poprzednie: fatum czy co?) prawa przejęła inna i robi reboot, planowaną na trzy części nową sagę. Więc to co powiedziane zostało w Salvation może już w żaden sposób nie być rozwijane, a nawet możemy zobaczyć alternatywne wobec niego wydarzenia. Mnie by się to nawet podobało. Skoro Salvation zakłada alternatywne czasy, to jak najbardziej można zrobić alternatywę, najlepiej taką która trójkę i ocalenie traktuje jak nieistniejące i od nowa opowiada historię, mając jedynie wzgląd na pierwsze, oryginalne dwie części. Niech sobie trójka egzystuje w innej czasoprzestrzeni niż nasza, salvation również. Aktualna rzeczywistość powinna być z klasą :)
Kyle nie zostałby wysłany w przeszłość w tym samym roku(tj 2029) raczej, bo to już zupełnia inna linia czasu, i zupełnie inne wydarzenia poprzedzające
gdyby w tej rzeczywiści wysłać go w przeszłość byłoby ich 2 na tej osi czasu (w tym przypadku 3ciej osi). każda podróż w czasie w założeniu generuje nową oś czasu(alternatywną rzeczywistość), hipotetycznie
bo btw podróże w czasie nie są możliwe :) (przynajmniej nie w tej formie)
Przez wiele lat po drugiej części marzyła mi się kontynuacja. Kiedy już ją zrobili to zacząłem żałować że w ogóle powstała. Reboot McG nie wypalił, to teraz próbują nowego. Niestety wygląda na to, że nic już nie powstrzyma machiny zysku. Jedynie Cameron mógłby, gdyby miał prawa. Wiele osób się wypowiadało ze starej obsady. Linda Hamilton stwierdziła nawet, że było do przewidzenia, że ktoś będzie chciał wydoić mleczną krowę. Większość z tamtych osób zgadza się z opinią, że Terminatory Camerona to zamknięta całość. Szkoda, że Schwarzenegger tak nie sądzi i mimo podeszłego wieku będzie kręcił dalej. Cameron mógł go w porę powstrzymać już przed trójką, ale doradził mu żeby zagrał. Więc sam jest sobie po trosze winien.
Tak to już jest z kontynuacjami. Zwłaszcza po latach. Zwłaszcza kultowych filmów. Ja to nazywam syndromem Indiany Jonesa 4. Film jest słaby, wszyscy to wiedzą. Ale czy byłby tak samo słabo oceniony 1) gdyby powstał np. w 89 jak 3? 2) gdyby w ogóle nie było poprzednich części? Czy pozostałe części byłyby ocenione tak dobrze gdyby powstały dziś?
Właśnie niedawno oglądając T2 zastanawiałem się, czy gdyby nie sentyment z lat młodzieńczych to uznałbym go za tak kultowy jak teraz. No bo szczerze to T1 broni się całkowicie, natomiast T2 patrząc obiektywnie wprowadza elementy które są podstawą zrównania z ziemią T3.
Nie wiem, czy T2 by się obronił dzisiaj. Choć wiem, że nawet na obecne standardy to jest to nadal kawał dobrego kina. Historia wciągająca i efekty się mocno nie zestarzały. Gorzej widzę jest z jedynką, bo wielu młodych widzów razi mechatronika jedynki. Za dużo efektów CGI widzieli. Z drugiej strony T1 broni się historią, jeśli tylko oko przymkniemy na efekty i uznamy je po prostu za element klimatu tamtych lat.
P.S. W wątku T3 skomentowałem twoją koncepcję spotkania w innej linii czasu. Ciekaw jestem jak się do tego odniesiesz.
No ponoć nie do końca T1. Akcja ma się dziać w latach 50-tych XX wieku. A reboot dlatego, że zaczną nową historię niezależną od tej Camerona, oczywiście powiązaną, ale nie będzie to po prostu kontynuacja. Może być tak, że opowiedzą co było przedtem, a potem mogą opowiedzieć coś zaraz po wydarzeniach dwójki, lub skoczyć w przyszłość. Tego nie wiemy, ale T5 ma być nową trylogią więc mają dużo możliwości. Niekoniecznie będą na nowo opowiadać to co Cameron, bo to by było raczej nudne. Mogą wprowadzić nowe wątki i bohaterów, kto wie.
Tylko jak znowu robot z przyszlosci bedzie scigal kogos w obecnych czasach lub 50 tych to cinko. Wolalbym cos nowego a dokladnie cala wojna maszyn z ludzmi.
Ale to niestety nie koncert życzeń. Ja wolałbym żeby Cameron zrobił kolejne części, albo zastopował robienie tych popłuczyn które wyszły.
No niestety nie :) Zawsze marzył mi się film o wojnie totalnej ludzi z maszynami lub kosmitami. Animatrix był fajny no ale to anime niestety. A co do skomitów to bedzie druga część dnia niepodległości :) Zapewne na podstaiwe ksiązki :)
Głupota, Terminator:Ocalenie miało być pierwszą częścia trylogii i teraz zabierają się od nowa za Terminatora. Idioci normalnie i szkoda, że Arnie w tym uczestniczy. Prawa do wyreżyserowania Terminatora powinien mieć tylko i wyłącznie James Cameron!
Również czekam na kontynuację, a nie na reboota, który zapewne okaże się do kitu i nie będzie dorastał jedynce do pięt. Zresztą pojedynków o życie Connora było już nadto, bo aż w 3 częściach. Na co komu kolejna? Już trójka okazała się totalnie zbędna. Na dodatek wyszła z tego niesmaczna parodia.