Tyle tutaj głosów wyliczających niedorzeczności w TERMINATOR SALVATION. Zgoda. Jeśli odnosić wrażenia bezwzględnie do 2 pierwszych części, moim zdaniem kultowych, to OK. Ten film w tym momencie też nie spełnił moich oczekiwań. I można by przyklasnąć większości żalów wylewanych na tym forum. Dowcip polega na tym, że ten film buduje nowy schemat. Bo i zmienia się rzeczywistość - nie mamy powrotów do przeszłości tylko do jakiejś wizji świata w teraźniejszości. I tutaj jest jakaś nowa jakość. Może się ona podobać albo i nie. Ale to nie jest TERMINATOR 4 tylko NEW TERMINATOR 1. Do pierwszej części Camerona też można przypiąć masę niedorzeczności i błędów. Istniała gdzieś nawet lista rankingowa, kto więcej wymieni błędów w scenariuszu.
Chodzi mi o to, że fakt - nie ma tu atmosfery nieustannego zagrożenia i eksterminacji rodzaju ludzkiego. Skynet zachowuje się zupełnie inaczej, tak jakby przyjął taktykę nie całkowitego zniszczenia rodzaju ludzkiego, ale przejęcia kontroli nad ludźmi. Być może w taki sposób jak ludzie kontrolowali kiedyś maszyny. I tutaj bliżej koncepcji tego filmu do Matrixa. To jest moja teoria na poczekaniu, która ma być advocatus diaboli tego filmu. Poczekajmy na następne części, bo poza rzeczywiście naciąganymi scenami, które są praktycznie w każdym tego typu filmie, film mi się oglądało, nie powiem, z przyjemnością.