To bałem się Arnolda był taki bezdusznym zabójcą stworzonym tylko do jednego celu.That Badass
Zwróćcie uwagę na jedną rzecz:
Terminator 1, antagonista: T-800. Jaki był? Przerażający.
Terminator 2, antagonista: T-1000. Jaki był? Przerażający.
Terminator 3, antagonista: T-X. Jaka była? Em... seksowna?
Terminator 4, antagonista: ... brak lub też komputerowy T-800. Jaki był? Głupi. Rzucał głównym celem po ścianach zamiast go zabić.
Terminator 5, antagonista: John-maszyna. Jaki był? Gadatliwy.
Wniosek?
Cameron potrafi. Inni za mocno się nie starają.
A wystarczy po prostu malomowny typ, ktory caly czas napiera przed siebie. Niby Zadna filozofia, a i tak w ostatnich trzech czesciach to skopali. A przeciez fajnosc takich filmow w duzej mierze zalezy od tego jaki jest przeciwnik.
Nie wystarczy. T-X i komputerowy T-800 są małomówni, ale nikogo raczej nie przerażają. Trzeba tego małomównego typa dobrze poprowadzić.
To samo tyczy się Arnolda. Dzięki Cameronowi Arnold wykreował kultowego terminatora. Popatrz jak gra "pod batem" Camerona, a jak gra w T3 i T5. Pomijając denne sceny humorystyczne T3 i T5, w tych filmach robi niepotrzebną mimikę (unosi brwi podczas niektórych kwestii itp.) i czasami źle akcentuje swoje kwestie. Widać ogromną różnicę między jego dobrym T-800 z T2, a dobrymi T-800 z T3 i T5.
No, moze za bardzo skrotowo sie wyrazilem. Oczywiscie dobry rezyser to jeden z fundamentow dobrego filmu. Arnold potrzebuje takich z wizja i ktorzy go poprowadza, a nie wyrobnikow. Kiedy pracowal z dobrym rezyserami to wychodzily dobre filmy I on sam dobrze wypadal. Ale moim zdaniem takich filmow bylo malo, T1, 2, Prawdziwe klamstwa, Pamiec absolutna, moze jeszcze Predator