Prawdziwym maniakom Terminatora musiała chyba informacja o tym "tworze" na wyobraźnię podziałać. Mi podziałała.. Odkąd pierwszy raz ten film widziałem, prawie ćwierć wieku temu za pierwszych lat podstawówki, różne rzeczy nawiązujące do wizji Camerona przez ten czas w mediach się pojawiły, głównie dotyczące prototypów bardziej lub mniej sensownych człekopodobnych maszyn, lecz zawsze zamykało się to w sferach ciekawostek. STUXNET jednak ponad nie zdecydowanie wykroczył. Scenariusz w którym amerykański rząd chcąc zniszczyć wrogie cele w Iranie bez wszczynania III wojny światowej, "anonimowo", konstruuje nowy, potężny rodzaj nieznanego dotąd wirusa komputerowego mogącego doprowadzić do fizycznej destrukcji swoich celów jest tyleż realny co przerażający. Decyzja o jego wypuszczeniu musiała być gruntownie przemyślana, musiano być 100% pewnym że wirus zaatakuje tylko wrogie cele, w tym wypadku elektrownię atomową w Bushehr. I to się powiodło. Z badań nad nim informatycy potwierdzają że atakuje on tylko konkretne konfiguracje sprzętowe, inne omijając i pozostając na nich bezczynnym. Musiano także być pewnym że nikt nie użyje go przeciwko swoim twórcom, nie przeprogramuje, w jego kodzie muszą być zainstalowane mechanizmy obronne, może samodezaktywujące. Tylko czy taką 100% gwarancję można dać na cokolwiek? Czy to nie igranie z ogniem? A może pośpiech? Budowa tej elektrowni miała być ukończona w poprzednim miesiącu, może nie było już czasu na szczegółowe badania, trzeba było natychmiast działać? Czy zdążono przeanalizować scenariusz w którym wirus samoistnie bądź za sprawą cyberprzestępców wymyka się spod kontroli i zaczyna atakować i przejmować kontrolę nad wszystkimi urządzeniami jakie napotka na swojej drodze? I pytanie do Terminatora największych świrów, takich jak ja, czy nowy (bo stary zakończył się u mnie oczywiście na dwójce) "Dzień sądu" nie jest wtedy blisko? :)