Film przepełniony wszystkimi cechami tego typu filmu (jakby się normalnie nie dało xD) gdzie wierzący (ciekawe że tylko chrześcijanie) oraz chłopak głównej bohaterki (ciekawe że konserwatysta) to osoby złe i chcące zaszkodzić głównej bohaterce która czyni rzeczy karalne (kardnie samochód i go niszczy) oraz czyny moralnie złe (oszukuje rodziców oraz sprzedaje pierścionek zaręczynowy od owego chłopaka by mieć kasę na aborcję (w sumie gdyby nie pierścionek to film by się skończył w 10 minucie xD)). Standardowo mamy schematy z "róbta co chceta", "moralność nie istnieje", "my body my choice" i inne bzdury. W sumie zabawne, że osoby w które ten film był uderzony (wierzący i konserwatyści) wypadają tutaj najbardziej pozytywnie bo w przeciwieńśtwie do głównej bohaterki nie robią czynów złych. Chłopak chce się z nią ożenić (a ta nie chce oczywiście bo seks tak, ślub nie) i ją wspierać w jej ciąży zaś osoby wierzące i pro-life to osoby które dały jej schronienie oraz ją nakarmiła (gdzie ona odwdzięczyła się kradzieżą samochodu).
Główna bohaterka jest pozytywna tylko dlatego, że jest główną bohaterką. Żaden jej czyn nie powoduje by uznać ją za postać pozytywną. Ciekawe, że twórcą nie przeszkadzał oklepany schemat "gruby i chudszy" chociaż ta jej koleżanka była bardziej spoko, choć niewiele, od głównej bohaterki.