Film można streścić w jednej często powtarzanej w nim kwestii: "To po prostu masakra". Aktorstwo sztuczne i ogólnie drętwe, fabuły brak, niby śmieszne sceny są tak naprawdę żałosne, dialogi składają się praktycznie tylko z wulgaryzmów, a mądrości naszych bohaterów i ich życiorysy wywołały u mnie migrenę. Podsumowując film ogólnie nudny, który nie ma nic do zaoferowania. Typowy chłam dla mas, którym (niestety) wszyscy się zachwycają. Pewnie zaraz zostanę zjechany przez rzesze fanów tegoż "dzieła". Powiem szczerze: mam to gdzieś. Wyraziłem swą opinię i nikt ani nic nie przekona mnie, że to dobry film.
"dialogi składają się praktycznie tylko z wulgaryzmów"
Z tego stwierdzenia wnioskuję żeś oglądał po prostu jakąś podróbkę, bo w porównaniu do innych współczesnych polskich komedii, wulgaryzmów było tam jak na lekarstwo :P Tak samo z tym drętwym aktorstwem - może podaj jakieś przykłady gdzie to aktorstwo było drętwe? :)
Przykładowo scena, w której Kornel ma halucynacje i gada do owiec.
"wulgaryzmów było tam jak na lekarstwo"
Obejrzyj jeszcze raz, tym razem ze słownikiem języka polskiego w ręce.
"Obejrzyj jeszcze raz, tym razem ze słownikiem języka polskiego w ręce."
A może ze słownikiem łaciny? Podwórkowej? :P Stary, nie mówię że wulgaryzmów tam nie było. Mówię, że w PORÓWNANIU DO INNYCH POLSKICH KOMEDYI było ich jak na lekarstwo. Capisci? :)
A co było w tej scenie z Kornelem i owcami drętwego?
Zresztą - ty napisałeś że dialogi to praktycznie same wulgaryzmy. Może to tobie przydałaby się lektura słownika? :D
Wulgaryzmów jest znacznie więcej niż w pozostałych polskich komediach. Nawet w obu częściach "Kilera" było ich mniej. Scena z owcami w mojej opinii po prostu jest grana na siłę i sztuczna. Do swego zasobu jak i znajomości znaczenia słów nie mam zastrzeżeń.