realizowana jest obecnie w proporcjach ekranu 16:9 (tak, jak niemal wszystkie obecnie sprzedawane telewizory). Stare proporcje obrazu (4:3 lub, jak kto woli, 1,33:1) w zasadzie odeszły w przeszłość, pojawiają się raczej rzadko.
Dość często spotyka się też - w tym z ręki polskich filmowców - filmy kinowe tzw. szerokoekranowe, realizowane w proporcjach 2,35:1, albo nawet 2,40:1. Trochę mnie to dziwi, albowiem złote czasy Wide Screenu zdają się przemijać. Najnowsze spośród współcześnie otwieranych kin multiekranowych potrafią w ogóle nie posiadać szerokich ekranów. Przy projekcji "World War Z" albo "Czarownicy" albo "Jacka Stronga" czy "Bogów" - w takich kinach nie tylko że kurtyna nie rozszerza się po bloku reklamowym, lecz wręcz przeciwnie: powierzchnia projekcyjna ulega pomniejszeniu (u góry i u dołu pozostają pasy, na których nic się nie wyświetla)!
No ale autorzy "Testosteronu" to już poszli po bandzie. Zastosowali proporcje w przybliżeniu jak 3,2:1. Albo może 28:9, nie jestem pewien. Tak czy owak, jest jakbyśmy oglądali całą historię przez bardzo przymrużone oczy... Mnie to raczej irytowało. Czemu to miało służyć???