No wielkie kino to to nie jest, ale ten film wielkim wcale nie miał być.. powiem tak; oglądany film zawsze dzielę na dwie sfery: na sferę formy (realizacji) oraz treści jakie dany film niesie. Jeżeli chodzi o formę, to takie rozwiązania inscenizacyjno-montażowe, jak wszelkiego rodzaju modyfikowanie obrazu (wielokrotnie występujące w filmie przeniesienia w myśli-wyobrażenia danego bohatera za pomocą: pseudoteledysku, dublowanego obrazu, itp.) nie są raczej z mojej bajki i są pójściem na łatwiznę, po za tym wspomniane zabiegi od razu skojarzyły mi się mi się ze słabym filmem "Superprodukcja". Mimo to zdjęcia w wielu miejscach były bardzo dobre, podobnie światło. Muszę też pochwalić płynny montaż.
Jednak aby film był udany, musi zaistnieć pewna harmonia między formą a treścią, wg mnie w tym filmie główną rolę odgrywa tekst. I niestety, ta harmonia (mimo tego, iż film jest dobrze zrealizowany) zdecydowanie przechyla szale na stronę treści. Przez to czuję po obejrzeniu "Testosteronu" jakąś niepełność. Bardziej poszedł bym w rozwiązania zastosowane we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" gdzie często abstrakcyjny tekst, towarzyszył równie abstrakcyjnemu obrazowi.
Teraz o samym filmie. Film w swoim gatunku wyśmienity. dlaczego? bo momentami śmiałem się do rozpuku. Lubię taki humor, lubię taką wulgarność, czasami drażniły chyba zbyt wulgarne teksty Szyca czasami zbyt intelektualne teksty Stuhra (taki już los kreowanych postaci). "Testosteron" kolejny raz udowadnia iż mamy w Polsce zdolnych scenarzystów, zdolnych aktorów, realizatorów a mimo to czegoś w tym filmie mi zabrakło, może nie potrzebnie staramy się tak "zamerykanizować" polskie kino? może tak "bogate" zdjęcia nie były tutaj potrzebne? zobaczcie czym zaczyna się film; oto niczym w najbardziej sensacyjnym amerykańskim thrillerze mamy montaż równoległy; grupa nerwowych mężczyzn jedzie gdzieś w pośpiechu, dynamiczny montaż, specyficzne "szerokie" zdjęcia.. po co tyle dynamizmu, agresywności.. nie można było zacząć kameralnie, już przy stole weselnym, później np. cofać sie w retrospekcje.. (przykład) Sama treść bardzo mnie przejęła, podana w sposób uważany pewnie przez wielu za wulgarny, uświadomiła mnie jakim jestem mężczyzną, facetem, samcem.. bardzo wiele z filmu mogę odnieść do samego siebie, wiele różnież do kobiet, przedstawianych w filmie raczej w jednoznacznym świetle. Jestem ciekawy czy pojawi się kiedyś podobny film o kobietach :] czy to wogóle jest możliwe ;p Jednego jestem pewien: napewno kiedyś do niego wróce :]
ode mnie 7/10 (p.s. jeżeli ktoś po filmie czuje się obrażony czy urażony - Boże.. ale z was sztywniaki :p)
pozdrawiam filmożercóff ;p ;p ;p ;p