Bardzo dobry pomysł. Początek skojarzył mi się z Wściekłymi psami, myślałam, że będzie to film gangsterski - pomyłka. Mimo to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że film jest trochę "tarantinowski", choćby rola Szyca - widzę podobieństwo do Tima Rotha w Czterech pokojach. Mimo braku strzelanki nie zabrakło jednak tytułowego testosteronu. Momentami film jest błyskotliwy, to znów kiczowaty, "efekciarski"... Ogólnie niezły.
hehe nie jestem sam widze, tez mialem na poczatku skojarzenia z tarantinem, ale dobrze ze tylko troszke nawiazali, bo jezeli byl przemieszal calosc to by ludzie krzyczeli ze plagiat;]
PS. po raz kolejny udowodnilem sobie ze nie am co polegac na ocenach innych. wiekszosc mi mowila ze gniot, ze nie warto ogladac, ale film calkiem przyjemy, chce sie obejrzec do konca