Zgadzam się.
[małe spoilery]

Jedyny duży plus tego filmu to świeży, czysty obraz. Choć ujęcia nie grzeszą wielkim kunsztem, to jednak ogląda się je dobrze.
Gorzej ze scenariuszem. Okazuje się, że żyjemy w jednej wielkiej globalnej rodzinie, gdzie od rozpoznania przez policję ma kontroli drogowej ratuje nas jakiś pijany kierowca który znienacka taranuje barykadę, a wszyscy gliniarze rzucają się za nim... normalnie jak w USA. Dziwne tylko, że mnie się to nie zdarza ;)
Z początku jest trochę niemrawo, wprowadzenie w opowieść takie sobie, choć ma swoje dobre strony. Potem nabiera rumieńców, by tak od połowy mulić hollywoodzką pogonią za sensacją. Tanią.
Aktorzy średni, nawet główny bohater szybko się nudzi, reszta jak statyści. Główny niemilec strasznie straszny, aż strach.

To dość dobry film, który można spokojnie obejrzeć, ale jednak nie powinien być dla nikogo wielkim odkryciem. Na pewno koreańskie realia są pewną atrakcją, choć jak się im przyjrzeć, to wypadają zupełnie amerykańsko. Trudno
5+/10