Burt Sullivan porzuca posadę szeryfa i wraz z młodszym bratem, Jimem wyrusza do Meksyku aby znaleźć mordercę ojca. Na miejscu sprawy się jednak trochę komplikują. Pomimo, że sam szkielet fabuły wydaje się prosty jak drut i mocno oklepany (motyw zemsty na bezwzględnym bandycie), kilka niekonwencjonalnych rozwiązań scenariusza pozwala na wyróżnienie tego filmu spośród wielu ówczesnych spaghetti westernów. Ni i znajduje się tu drugi, najzabawniejszy sposób zastrzelenia wroga przez głównego bohatera jaki widziałem we włoskich produkcjach (ściślej mówiąc - chodzi mi o pozycję strzelca). Palmę pierwszeństwa oczywiście dzierży scena jak oryginalny Django zabija niejakiego Ringo w barze Samuela. Tutaj zaś Franco Nero kontynuuje swoje ekwilibrystyczne wyczyny i strzela trzymając rewolwer za swoimi plecami.