The Bygone to przykład filmu, który miał ambicję być mocnym dramatem społecznym z westernowym klimatem, ale finalnie ugrzązł w banałach i kiepskiej realizacji. Historia młodego ranczera, który przypadkiem wplątuje się w sprawę zaginionej dziewczyny, mogła nieść spory ładunek emocjonalny , zwłaszcza że twórcy chcieli poruszyć temat handlu ludźmi i marginalizacji rdzennych Amerykanek. Niestety, wszystko zostało tu podane w sposób tak niezdarny, że zamiast przejmować, film zwyczajnie męczy.
Od samego początku czuć, że coś jest nie tak, scenariusz skacze między wątkami, jakby nie mógł się zdecydować, czy chce być kryminałem, westernem czy dramatem obyczajowym. Postacie są płaskie, pozbawione jakiejkolwiek głębi. Główny bohater, który teoretycznie ma być naszym przewodnikiem po tej historii, jest tak bezbarwny, że trudno o jakiekolwiek emocje związane z jego losem. Antagoniści z kolei to stereotypowe figury z tanich filmów telewizyjnych, zero charyzmy, zero napięcia.
Najbardziej bolesne jest jednak to, jak twórcy potraktowali tematykę społeczną. Handel ludźmi i przemoc wobec kobiet to zagadnienia wymagające powagi i wyczucia, a tutaj zostały sprowadzone do kilku pretensjonalnych scen, które mają „coś powiedzieć”, ale wychodzi z tego sztuczny moralitet. Zamiast budzić refleksję, film wygląda jak nieudana próba udawania kina zaangażowanego.
Tempo opowieści również nie pomaga, akcja snuje się ospale, sceny są przeciągane w nieskończoność, a kiedy już coś się wydarzy, okazuje się przewidywalne i pozbawione napięcia. Nawet zdjęcia, które momentami potrafią być naprawdę ładne i dobrze uchwycić krajobraz, nie są w stanie uratować seansu. Całość jest tak nierówna i nużąca, że trudno wytrwać do końca.
The Bygone to film, który chciał być poważny i znaczący, ale zabrakło mu zarówno warsztatu, jak i autentyczności. Zamiast mocnego, przejmującego dramatu dostajemy nudną i toporną opowieść, która rozczarowuje niemal na każdym kroku. Ocena 2/10 wydaje się wręcz łaskawa, bo choć da się dostrzec ślady ambicji, wykonanie sprawia, że oglądanie to prawdziwa droga przez mękę.