Film kiepski Strata czasu Fabula dla dziesięciolatka
Jak można nocą w bloku rozwalić młotem ścianę z cegieł bez interwencji sąsiadów ?
o stary ten błąd to akurat nic w filmie jest cała masa błędów, dobry jest ten z lodówką kiedy znika ...... słaby film
Młotek i ściana to pikuś, mnie zastanawiało jak można było podać w rozmowie przez telefon jakiejś obcej osobie jawnie się narzucającej swoje nazwisko?? I potem gdy już jasne było, że dzwoniąca kobieta to psychopatka nasza bohaterka beztrosko podaje w ten sam sposób nazwisko przyjaciela. To może lepiej było dać ogłoszenie w gazecie "poszukuję oprawcy"?
Pomysł na film ogółem niezły, ale kilka błędów logicznych w scenariuszu jest trudnych do strawienia.
Też mnie to zdenerwowało ale nie uważam tego za absurd ponieważ są ludzie naiwni i beztroscy. Chociaż z drugiej strony babka miała męża sadystę powinno jej to dać do myślenia.
Są ludzie naiwni i głupi, ale za głupotę zawsze przychodzi w życiu zapłacić, także byłoby sensownie żeby to naszą bohaterkę na koniec mąż zamurował a nie ona jego, byłoby bardziej do rzeczy - w końcu to on był sadystą, a ona naiwną, strachliwą, zagubioną dziewczyną, skąd więc w niej nagle ten instynkt mordercy??
Film przez te niedorzeczności ma strasznie naiwną formę.
strasznie sie wynudzilam :P dalam 4/10 za koncowke murowaną i aktora Stephen Moyer ... John i ogrodnik .. wiedzialam ze cos z nimi nie tak ze sa jej wytworem wyobrazni, scenariusz bardzo przewidywalny ...
mnie natomiast wkurzał - jeśli mówimy o niedoróbkach - pies. Pojawiał się wtedy, gdy się o nim realizatorom przypominało. Czasem nawet śladu po nim nie było, czasem koniecznie należało z nim iść na spacer. A w ostatecznym starciu z Rose z pewnością byłby pomocny - ale akurat o nim zapomnieli :) Ogólnie - jakieś przebłyski nastroju, jakiś zarys klimatu na plus... Ale niechlujstwo i chodzenie na filmowe skróty - psują ten film.
Pod koniec filmu o psie nie zapomnieli,przed telefonem od rose dzwonila matka mary i mowila ze dex jest z nia i ze sa umowione ;] film taki sobie aczkolwiek znosny,chociaz najbardziej moja uwage przykulo to ze ile kroc mary wychodzila z domu to prawie nikogo nie bylo....jakby wszyscy z miasta wyjechali :lol:
A może to działo się tylko w jej wyobraźni, a jedyną realną sceną jest ta finałowa?
Jestem świeżo po seansie i również przeszło mi przez myśl, że Mary miała pewne zaburzenia psychiczne. Jedynym realnym i niepodważalnym w żaden sposób wątkiem jest jej relacja z mężem, natomiast cała reszta jak najbardziej mogła mieć miejsce jedynie w jej głowie, ponieważ każdy "świadek" w pewnym momencie okazywał się być martwy od dłuższego czasu. W moim odczuciu fabuła została wyjaśniona w tak niedokładny sposób, że byłabym usatysfakcjonowana takim obrotem zdarzeń.