Nie wiem jak można uważać , że ten film coś sobą reprezentuje i ma jakiś sens . To totalna strata czasu !!!
Ja z kolei nie wiem, jak może być odwrotnie....
Żartuje. Rozumiem, że komuś ten film mógł nie przypaść do gustu, ale na Boga! To jest film Jarmuscha, w dodatku najbardziej 'jarmuszowaty' w jego dorobku. Ponadto, obok "Truposza" najlepszy (pomimo, że do "Truposza" zbliżony).
Film jest dla mnie arcydziełem, choć rozumiem również, że ktoś może go uważać za przeintelektualizowany bełkot. Tak samo filmy choćby Lyncha, który mimo wszystko jest Jarmuschowi bardzo bliski, podobać się mogą określonemu odbiorcy, który do tego oczekuje w danym momencie określonego dzieła. Ja preferuje filmowe sny Jarmuscha bardziej niż Lyncha właśnie, stąd "The limits of control" mnie wręcz zachwycił.
Możemy podzielić sobie umownie twórców filmowych, tak jak literackich. Są pisarze poważni, pisarze rozrywkowi, pisarze szmirowaci, a także poeci. Podobnie jest w świecie filmu. I chyba nikt nie ma problemów, do którego worka wrzucić Jarmuscha i oglądać to, co zrobił w określonym momencie.