Niezła muzyka, niezłe zdjęcia i sposób filmowania charakterystyczny dla każdego filmu Jarmucha, ale całość słabiutka.
Sprawia wrażenie filmu amatorskiego, mnie kojarzy się z "Nieustającymi wakacjami" (jego debiut), ale to było ze dwadzieścia kilka lat temu. I wracamy do korzeni, a przecież mamy 21 wiek.
Reżyser nie miał nic do przekazania, ale za to jego fani będą prześcigać się w interpretacji tego "dzieła" i będzą szczęśliwy, że są w "elicie" bo im się ten film podoba. Obiektywnie 5/10 i szkoda czasu, chyba, że ma się go w nadmiarze wtedy można zobaczyć i nic wynieść z tej projekcji. To już lepiej obejrzeć jeszcze raz pierwszy jego film też amatorski.