Jeśli w jednym filmie niezależnego twórcy występuje tylu znakomitych aktorów to może Jarmusch zmienia estetykę?:)Tak na poważnie to nie widziałem jeszcze żadnego filmu pana J który byłby nieudany więc jestem spokojny.Więc czekamy dalej...
Jim Jarmusch i Christopher Doyle? To dosyć dziwne zjawisko. Szkoda, bo Chris i świetna obsada zmusi mnie do oglądania filmu reżysera, za którym nie przepadam. Mam nadzieję, że Doyle będzie miał duży wpływ na stronę wizualną i wprowadzi przestrzeń, płynną kamerę i barwy, czego nie było w większości filmów Jima.
Dla mnie ten film to pozycja obowiązkowa :) Nie ma innej opcji, Bill Murray, Jarmusch, Bernal, trzeba obejrzeć i już
"Niezależnym twórcą" Jarmusch to może kiedyś był, a dziś ta plejada gwiazd prawdopodobnie ma przyciągnąć ludzi na seanse. A tak po prawdzie, to żaden z tych - jak się wyraziłeś - znakomitych aktorów, za dużo się nie nagrał, w sumie każdy po epizodziku mógłby zagrać za czapkę drobnych, po znajomości i przez wzgląd na renomę reżysera;) Zastanawia mnie budżet i honoraria...
To nie jest film nieudany, niemniej też nie jest to film udany na miarę Truposza, Broken Flowers czy Ghost Doga. Znakomici aktorzy grają tylko króciutkie epizody, niestety. To koncert jednego aktora - De Bankole. I mimo wielu intrygujących momentów i pięknych obrazów, Jarmuscha stać po prostu na wiele więcej. Jeden ze słabszych jego filmów, cokolwiek słowo słabszy tu znaczy.