Film jak dla mnie 4/10, cóż nie widziałem w nim akcji ani nic co by mnie wzruszyło wyzwoliło emocje... no może przesadziłem, dramat człowieka który poddaje się życiu takie jakie jest i nie mającego swojego zdania na różne tematy ... dowodem może być cytat z filmu który bohater wypowiada przed zabiciem tego niezbyt miłego pana (zdania które wcześniej od kogoś usłyszał) :D o którym też tyle się dowiedziałem co i o samym bohaterze :) może film ma głębsze przesłanie ale nie udało mi się go odnaleźć co świadczy o :
1. Albo jestem mało spostrzegawczy i powinienem użyć więcej zmysłów podczas oglądania tego filmu
2. Albo film nie ma przesłania
Ilość dialogów bohatera jest skąpa ale to mnie nie zraża, mowa to nie jedyny sposób komunikacji. Nudziła mnie ta monotoniczność bohater jedzie z miejsca do miejsca i spotyka się z ludźmi, którzy przekazują mu :
1. Zapałki z informacją
2. Informacje dotyczące świata i jego postrzegania
I jego zboczenie 2 kubki expresso ;p. Jedyna rzecz na którą bohater sam wpływa i sam wybiera. Może film jest przesłaniem o granicach ludzkiego wyboru, co człowiek robi z własnej woli a co mu narzucają inni.
Jeżeli ktoś byłby taki uprzejmy i napisał o przesłaniu filmu (oczywiście jeśli uważa inaczej niż ja), to byłbym wdzięczny i spojrzał na niego z innej perspektywy :) Pozdrawiam
Generalnie mam podobne zdanie, film albo nie ma przesłania albo ja go nie rozumiem. Wydaje mi się, że troszeczkę się Jarmusch zagalopował kręcąc LIMITS OF CONTROL ...może to było celowe ... tego nie wiem. Oglądając to wydawało mi się że reżyser próbuje wdać się z widzem w jakąś dziwną grę, może to całe drugie filozoficzne dno jest tylko iluzją? Może Jarmusch po prostu zrobił nudnawy film o gościu który ma zabić jakąś szychę, i teraz nabija się z widzów którzy próbują rozszyfrować jego film... MOŻE CAŁY TEN FILM TO PUŁAPKA na ludzi (BOHEMĘ!) którzy nadmiernie starają się rozszyfrować symbolikę? NIE WIEM, ale wciągnąłem się w tą grę z reżyserem... Mnie mimo wszystko kilka rzeczy się podobało: w zasadzie wszystkie dialogi (przy kawie) z bohaterami drugoplanowymi. A w szczególności ten z Blondynką. Ciekawa kreacja Paz de la Huerte, ta postać miała w sobie coś hipnotyzującego i fascynującego... Nie da się ukryć, że film ogląda się dość ciężko (a nawet bardzo ciężko!). Mnóstwo scen (z mojego punktu widzenia) zbytecznych, które niemiłosiernie spowalniały akcje. Tak jak przedmówca, nie wiem co dokładnie chciał powiedzieć Jarmusch przez ten film , ale myślę, że mimo wszystko jest warty obejrzenia. Rozumiem że może się nie podobać, ale ja daje 6/10
I również czekam na opinie innych !
pozdrawiam