Będę z wami szczery że dosyć czekałem na ekranizację komiksu Losers.
Zwiastun zapowiadał się ciekawie a tym bardziej jest to pierwszy z filmów w tym roku o oddziale najemników wykonujących różne zadania
( jeszcze czeka na nas Drużyna A i Expendables ). Powiem więcej nawet przeczytałem komiks.

A co wyszło. Nie można za bardzo narzekać na film który kosztował ledwo $25 milionów , bo mimo słabej promocji i niewielkich nakładów wyszedł nieźle.
Największy plus to obsada , która poradziła sobie znakomicie. Na brawa zasługuje przede wszystkim Chris Evans - jest dowcipny i można go polubić ( ale nie widzę go jako poważnego Kapitana Amerykę ). Poza nim dobrze wypadł również czarny charakter czyli Jason Patric ( katastrofa Speeda2 ).
Reszta fajnie wygląda ale nie wychylają się zbytnio. Zoe Saldana jest śliczna i tyle. A Jeffrey Dean Morgan miał być charyzmatycznym dowódcą a wyszła z niego nudna klucha - oby Liam Neeson i Sylvester Stallone poradzili sobie lepiej.
Dodam jeszcze że największym atutem filmu są ładne zdjęcia i parę niezłych scen ( np. kapitalna scena ze strzelaniem z palców ) , no i gagi.

Jedak to wszystko to za mało żeby uratować film.
Nie jest to dzieło ani widowiskowe ani pełne rozmachu. Nie jest to film także który zapadnie wam w pamięć, ani film który obejrzycie z chęcią drugi raz.
Jest to po prostu pusty i przewidywalny film bez zakończenia
( na kontynuacje nie ma co liczyć ), nudny ale mimo to ciekawy.
Film który można zobaczyć ale raczej na DVD niż w Kinie.
Film który raczej podzieli losy takich dzieł jak Ninja Assassin i Street Fighter:legenda Chun-Li niż pójdzie w ślady złotych perełek jak Sin City czy 300.
Mimo iż reżyser dwoi się i troi aby nagrać niezłe dzieło za marne pieniądze to jednak przy słabym scenariuszu nie miał prawa wygrać.

Moja ocena w skali od 1 do 6 3,6