Nie będę informował Was o żadnych Spoilerach, ponieważ postaram się tak to ująć, żebyście tych Spoilerów za bardzo nie odczuli. ;)
Zapowiada nam się druga część, do takiego błyskotliwego wniosku doszedł pewnie każdy, kto widział ten 'przegrany' film. Ale to nie wszystko - powiedział autor wątku - ..., ponieważ, no dobra, bez owijania w bawełnę.
Drużyna Potępionych? W zasadzie nie mam nic do polskiego tytułu, ale jest on tak dobry i tak trafny jak realizacja 'Przegranych', to znaczy The Losers.
Jest to naprawdę lekki film akcji, na pewno też w jakimś stopniu przyjemny, z małą dawką humoru (a jakże), w którym prawa fizyki w momentach krytycznych raczej nie odgrywają głównej roli, a fabuła odgrywa rolę drugoplanową. Co więcej, o dziwo, nawet nie ma co się do jej kwestii przyczepiać, ponieważ nie jest ona - fabuła - aż taka w sumie ważna. (Zwykle się do tej kwestii przyczepiam!)
W każdym razie najzabawniejszy był moment w windzie. :) Za to plusik się reżyserowi należy. Jednak z drugiej strony w ważniejszych momentach zabrakło realizmu, bo jak wytłumaczyć to, że jasny murzyn zostaje postrzelony w dwie nogi, chwilę go koledzy poniosą, a za moment skacze jak sarenka? Że o wspinaniu się po drapaczach chmur z czystej uprzejmości nie wspomnę. Ale to jeszcze nie wszystko... bo akcji z samolotem nie przebije nic, czegoś tak realistycznego jeszcze w życiu nie widziałem. Szacunek!
No cóż, pomimo tego, iż zdaję sobie sprawę, że mottem przewodnim The Losers było miłe i przyjemne spędzenie czasu, to takie gorzkie cukiereczki przeważyły szalę i nie pozwoliły mi na wystawienie oceny na jaką być może sobie zasłużył, a mianowicie - 6 (sześć).
PS. Jeśli chcecie oglądać, to nie odradzam, ale podejdźcie do niego z odpowiednim dystansem, to nie będzie źle. Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie.