Drugi film z serii "Blood Island" w reżyserii Eddiego Romero, legendy filipińskiego kina. Niepisany sequel do świetnego "Brides Of Blood". Możnaby rzec klasyka amerykańskiego kina samochodowego "drive-in". Mamy tu mięso, mamy trochę golizny, mamy morderstwa, mamy krew, mamy genialnie beznadziejne dialogi, piersiastą ikonę kina sexploitation Angelique Pettyjohn, mamy szalonego obrośniętego zielonym gównem psychopatę, który pod wpływem eksperymetów niejakiego Dr Lorci, zostaje zmutowany z rośliną, a jego krew staje się zielona... Jest też wyglądający a'al Elvis Presley łamacz nastoletnich serc John Ashley (przy okazji warto wspomnieć, że nakręcił razem z Romero kilkanaście filmów i byli stałymi współpracownikami). Film ogląda się świetnie, pod warunkiem, że ktoś lubi takie klimaty i czuje to po prostu. Fabuła nie jest zbyt zawiła, wpadają w oko filipińskie piękności. Jak w poprzednim Brides Of Blood tak i tutaj mamy kilka ujęć z rytualnych tańców i obrzędów, tak dla ciekawostki.
Wielu parsknie śmiechem lub wyłączy po 3 minutach, ale dotrwałem do końca i nie żałuję. Warto znać dzieła filipińskiego mistrza schlocku. Jako dodatek do płyty DVD zamieszczono ciekawy wywiad z reżyserem.
Polecam! 8/10