Pierwsza część The Raid, była swego czasu objawieniem. Produkcja z budżetem 80-krotnie
mniejszym od wypchanego patosem i znanymi aktorami- Niezniszczalnych, okazała się lepszym
filmem akcji niż ktokolwiek mógł się spodziewać.
Gareth Evans idąc za ciosem sukcesu jedynki, uzbierał ,,aż'' 4,5 miliona dolarów na kontynuację
i jak łatwo się domyślić w filmie wszystkiego jest więcej, ale czy na pewno lepiej?
The Raid z 2011 roku pokazał banalną historię lecz nadrabiał niesamowitą choreografią walk,
brudnym klimatem, pracą kamery, świetnymi i brutalnymi akcjami, które od dawien dawna nie
były eksponowane w kinie. Pokazał się z tak zaskakującej i dobrej strony, że kontynuacja była
kwestią czasu.
Kolejna część wita nas jakże odmiennym klimatem i historią. Znajdziemy tu pełno gangsterskich
porachunków, policyjnych wtyczek i zdrad osób z mafijnych rodzin. Odbiło się to trochę na tempie
obrazu, który w pierwszej części gnał jak szalony. Tutaj znajdziemy kilka dłuższych postojów,
które zamieniają się w przynudnawe rozmowy i sytuacje.
Jednak co z tego, jeśli od połowy filmu zaczyna się prawdziwe mięso armatnie i wybuch
atomowego przesytu akcji...ale o tym za chwilę.
Głównym bohaterem nadal pozostał Iko Uwais grający Ramę. Co ważne dochodzi sporo
postaci, które idealnie wpasowały się w film dając miks charakterów ubarwniających odbiór tego
krwawego widowiska. Mistrzowska charakteryzacja Arifina Putry jako syna mafijnego bossa,
luzacki styl baseball bat mana, kobieta ,,kamienna twarz''z młotkami zwaną Hummer girl i Yayan
Ruhian w roli staruszka Prakso.
Trzeba zaznaczyć fakt, że większość z tych postaci nie mówi ANI JEDNEGO słowa. Ich
zachowanie i charakteryzacja przebija sztywne amerykańskie cyrki na kółkach i dialogi typu
,,jestem tak zaje*#$ty, że nie masz ze mną szans!''
Akcja filmu z ciasnych korytarzy budynku przeniesiona jest na otwarte tereny. Wprost - bardziej
zróżnicowana i epicka scenografia. I to filmowi wyszło zdecydowanie na plus.
Walka w więziennych zamieszkach, gdzie kamera płynnie przesuwa się po kolejnych
nieszczęśnikach lub samochodowy pościg z istną wisienką na torcie, bijatyką w aucie przebija
nawet efektowną walkę kilku osób w samolocie z ''Szybkich i wściekłych 6''.
Fani pierwszej części doskonale wiedzą, że film bazował na realistycznych doznaniach w kwestii
ukazania brutalności. Co by nie mówić, poprzeczka tego aspektu wzrosła dwukrotnie.
Podcinanie gardeł, bliskie strzały z shotguna, wbijanie różnego rodzaju broni białej w najmniej
przyjemne partie ciała, łamanie kości i realistyczne zachowanie człowieka podczas zderzenia
samochodu z betonowym bloczkiem. W całym tym krwawym rollercoasterze króluje wręcz
idealny montaż i praca kamery, która podąża za akcją na setki różnych sposobów i ujęć. Nie ma
mowy o nadmiernym wykorzystywaniu efektu spowolnienia (Matrix się kłania), czy powtarzaniu
ogranych schematów scen walki z innych filmów.
Reżyser wraz z ekipą mają w tym aspekcie u mnie Oscara, bo pokazują za relatywnie mały
budżet, artystyczny i perfekcyjny obraz dopieszczony od pierwszej minuty do napisów końcowych.
A warto do nich dotrzeć, ponieważ ostatnia godzina filmu zapewnia totalny widowiskowy orgazm
scalonych ze sobą wszelakiej maści akcji. Osobiście do połowy filmu skala oceny wynosiła
marne 7, aby po kolejnej połówce podnieść o 2 oczka...Myślę, że zrobicie podobnie, zwłaszcza
po ostatniej walce w kuchni, która notabene jest jedną z najlepszych walk między 2 osobami w
dziejach kina
Na koniec warto odnotować udaną ścieżkę dźwiękową, idealnie komponującą się zarówno do
emocjonujących potyczek jak i spokojniejszych momentów zadumy.
Gareth Evans zapowiedział trylogię, nie zostaje nam nic innego jak czekać na trzecią część
,,nalotu'' zwłaszcza, że wystąpi w nim kolejny mistrz walki Tony Jaa.
The Raid 1/2 pokazuje najlepsze kino akcji nawiązujące do sztuk walki w ostatnich kilkunastu
latach na srebrnym ekranie. Przełamuje stereotypowe ukazanie ,,zamerykanizowanych'' tworów z
masą wybuchów, latających pocisków nad głowami i nielogicznymi akcjami rodem z filmów sci-
fiction.
The Raid 3....przybywaj!
Moja ocena: 9/10
Pierwszą część oceniłem na 10. Jak sam napisałeś to bylo objawienie. To co się działo na ekranie to było arcydzieło. Fabuła - krotko i na temat.
Część druga już tak porywająca nie jest. Jak dla mnie 2h30min to zdecydowanie za dużo jak na taki temat. Plus dla tworców, że chcieli zrobić coś innego, że ze zwykłego filmu akcji chcieli wycisnąć więcej. Troszkę im to się udało, ale nie 2 godz 30min. Uważam, ze 2 godz to powinny być max.
Nie podobała mi się jeszcze jedna rzecz - sceny walki. Coś im nie poszło w tej części, gdyż w większości scen było zbyt widać, że markują ciosy. Że już ma go uderzyć i ten centymetr przed twarzą wyhamowuje siłe uderzenia. Raziło to, niestety. Jedyną sceną walki, która uważam dorównała tym z pierwszej części jest finałowa walka w kuchni. Ta scena to mistrzostwo!!
Na koniec - w tym filmie wogóle nie powinna zagrać Julie Estelle. Powolna, drewniane ruchy, pasowała tam jak kwiatek do kożucha.
Też myślę, że 2 godz to idealny czas dla tego typu filmu. Jednak powtórzę ponownie, ostatnia godzina to według mnie miks doskonały, to co upchali panowie w ciągu tego czasu to głowa mała ;) w sumie wcześniej też nie jest źle, ale zawiodły mnie sceny z ,,dziadkiem'' zwłaszcza w dyskotece, które były takie....hmmm zbyt normalne bez polotu. A Julie Estelle pasuje jako charakteryzacja postaci, ale już walczyć to ona nie potrafiła przed zaangażowaniem w rolę. Dlatego pół roczna nauka jest widoczna trochę w filmie.....
Ciekawe czy 3 raz zabiją Yayan Ruhian w filmie. Znakomity aktor wiec powinni go znowu zatrudnić bo jest ikoną Raidu.
Oby jak najszybciej była 3 bo aktorzy nie młodnieją.
Mi właśnie dwójka minimalnie, ale to bardzo minimalnie mniej się podobała, ale za te walki to po prostu i tak dla mnie niesamowity film.
Nadal nie jestem pewien czym się zachwycacie. Jedynka była naprawdę czymś nowym, ciekawym i świetnie nakręconym. Sceny walki a w szczególności te z użyciem broni białej były na wysokim poziomie a i kamera nie uciekała co 0,1 sek jak to w innych produkcjach. Czerpałem czystą przyjemność z całego filmu. Niestety dwójka jest o wiele słabsza i większość waszych argumentów np. "Akcja filmu z ciasnych korytarzy budynku przeniesiona jest na otwarte tereny. Wprost - bardziej zróżnicowana i epicka scenografia. I to filmowi wyszło zdecydowanie na plus." w ogóle do mnie nie trafia. Według mnie to filmowi wyszło zdecydowanie na minus. Ciasne korytarze powodują że skupiamy się w walce na szczegółach a i wachlarz możliwych manewrów jest o wiele inny niż na otwartym terenie. Zresztą w jedynce można było zaobserwować realizm (walki 1na1 2na1 a nawet 5na1 w ciasnym korytarzu są możliwe do wykonania) a na otwartych terenach dwójki i dziesięciu przeciwników na jednego o realizmie nie może być mowy w przeciwieństwie do przytaczanej epickości która już chyba tylko liczy się w filmie :/
Podsumowując jedynka będąca czymś nowym i wyjątkowym przekształciła się w goniący hollywoodzkie "epickie walki" filmidło.
Gdyby w ostatnich latach pojawiały się tak dobre filmy akcji jak ten, to mam wrażenie, że zachwyty byłyby mniejsze....jednak posucha sprawia, że ten obraz wyłania się spośród nędznych amerykańskich pseudo hitów jako coś innego, świeżego i dobrze zrealizowanego...Druga sprawa to dobre dążenie reżysera do pokazania innego obrazu, bo nie oszukujmy się, drugi podobny film o walkach w ciasnych pomieszczeniach uznawany byłby jako kalka, więc dobrze, że zmienili miejsca starć. Ale ile ludzi, tyle opinii....mój znajomy mówił, że jedynka jest średnia a dopiero dwójka daję radę, więc to zależy od punktu widzenia ;)
Tym razem nie jestem w stanie się nie zgodzić :) . Po prostu dodałem swoje 3 grosze bo jak sam napisałeś co człowiek to inna opinia a każda konstruktywna krytyka wychodzi zawsze na plus.