Ogólnie rzecz biorąc film oceniam jako przeciętny. Moją uwagę przykuł moment, w którym Sean Parker rozmawia po przebudzeniu z Amelią - studentką ze Stanford. Kto nie pamięta temu przypominam, iż t tej scenie Sean żartuje udając, że nie pamięta(nie zna) imienia dziewczyny z którą poszedł do łóżka. Budzi to wyraźne wzburzenie tejże dziewczyny. Jednakże jak przychodzi co do czego, okazuje się że to Amy nie wie jak nazywał się człowiek, z którym się przespała(na którym się przespała).
Scena wyraża - w moim odczuciu - rozwiązłość studentek, a także hipokryzję kobiet czyli ostre krytykowanie mężczyzn, którzy się puszczają, przy jednoczesnym zachowywaniu się w sposób nie lepszy, a być może gorszy.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przesadzam, ale kto oglądał film, ten przyzna, że kobiety są w nim przedstawione raczej w złym świetle. Pytam zatem czemu na tym forum milczą feministki zawsze tak głośne i waleczne?
Ciekaw jestem co kobiety sądzą o takim ich przedstawieniu i na ile ich zdaniem jest ono bliskie rzeczywistości....
To, że pokazali jedną rozwiązłą studentkę jeszcze nie znaczy o jakimś przekazie antyfeministrycznym...
A czy zwróciłaś uwagę na to jak przedstawione zostały pozostałe kobiety w tym filmie?
Poza tym w temacie nie pisze o przekazie, ale o akcencie antyfeministycznym.
Czy to w ogóle ważne? W filmie chodzi trochę o coś innego.
Oglądając go nie zwraca się na to uwagi a dopiero po obejrzeniu i przemyśleniu tego co się zobaczyło.
Moim zdaniem to nie był przeciętny film. Film tak błyskotliwie zmontowany , z takimi płynnymi dialogami i z porządnym aktorstwem zwłaszcza głównego aktora nie może być przeciętny.
Jestem pół godziny po obejrzeniu więc trudno mi się wypowiedzieć czy było to arcydzieło czy tylko świetny film, ale na pewno nie był przeciętny.
Powiedz mi zatem, Drogi Imienniku, o co chodzi w filmie? Przecież wymowa może dotyczyć różnych rzeczy, a czy to co jest widoczne na pierwszy rzut oka zmusza do zignorowania pozostałych elementów?
zgadzam się z tobą. Po wyjściu z kina ze znajomymi, pierwsze na co zwróciliśmy uwagę to fakt że kobieta została przedstawiona w nim jak o tępy dodatek do faceta. Jak dla mnie to bardzo zły film i nie tylko z tego powodu, o którym wspomniałeś (nie jestem ani feministką ani feministą), ale z każdego innego powodu. Porażka
Dziwne ten film oglądała moja mama, moja siostra i koleżanka i żadna z nich nie zwróciła na to uwagi. Jeśli im to nie przeszkadzało to i mnie też. Przyznajcie że przed obejrzeniem filmu przeczytaliście jakąś recenzję.
A o czy jest ten film? - Na pewno nie jest taki płytki jak to niektórzy myślą, a więc jest...
- O współczesnym świecie, o młodych ludziach którzy całymi dniami spędzają przed komputerem oraz o przemianach wszystkiego, co przeżywamy z innymi ludźmi i relacjach między nami.
To że twoja żeńska część rodziny nie zwróciła na to czy tamto uwagi nie znaczy, że czegoś nie było lub nie było na co uwagi zwrócić w temacie wskazanym przez autora tego wątku. Wielu dzisiaj ogladając np. "Misia" Bareji nie wie co dokładnie przedstawia. Wszyscy przypieli się do teorii o ukazywaniu absurdów PRL, a w filmie jest coś więcej i znacznie ważniejszego, a co absurdy PRL-u stawia w następnej kolejności. Pytanie: masz pewność, że twoja żeńska część rodziny potrafi wnikliwie podczas oglądania filmu oceniać to na co patrzy ? Ja np. w swojej rodzinie u kobiet nie mam na co w tej kwestii liczyć. :)
nie pamiętam żeby kobieta w tym filmie miała inne zadanie niż wskakiwać do wyra a później z niego wyskakiwać, ewentualnie podawać kawkę. Nie chcę obrażac twojej żeńskiej części familii ale moja w domu rządzi, i nie pozwoliłaby sobie na takie traktowanie
a jeśli chodzi o recenzje. Gdybym przeczytał coś o tym filmie przed pójściem do kina to na pewno bym się na niego nie wybrał. Niestety staram sie takich rzeczy nie czytać bo lubię mieć swoje zdanie. Jestem juz wystarczająco duży żeby móc samemu stwierdzić czy coś lubię czy nie