Film jest wciągający od pierwszej do ostatniej minuty. Wciąga proces powstawania portalu, wciągają pozwy sądowe. Przedstawiona historia jest interesująca i zrozumiała nawet jeżeli nic nie wiemy o Facebook’u. Jesse Eisenberg jest bardzo przekonujący w swojej roli, chociaż na pierwszy rzut oka nie wydawał się idealnym kandydatem do odegrania tej postaci. Montaż i reżyseria nadały filmowi niesamowite tempo i emocje.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego ciągle pojawiają się samozwańczy "krytycy", którzy każdy film obrzucą błotem. Chciałabym wejść kiedyś na forum jakiegoś filmu i zobaczyć jedynie istotne tematy pomijające czyjeś gusta, dotyczące samego filmu. Dlaczego nie możecie np. porównywać faktów z treścią scenariusza, czy podać jakieś konkretne uwagi czy pochwały.
Dodatkowo powiem, że świetny film, to nie musi być od razu arcydzieło! Świetny film, to taki, który wzbudza emocje, wzbudza ciekawość. To film po obejrzeniu, którego chcemy się o nim dowiedzieć czegoś więcej, chcemy go obejrzeć jeszcze raz. Taki film nie nudzi nas w trakcie, nie daje nam czasu na pomyślenie "Ile jeszcze do końca?".
Większość filmów, która obecnie powstaje jest płytka, jest rozrywką tylko na chwilę i przy tym często nużącą. Obejrzałam już wiele filmów w swoim, życiu i naprawdę miło jest obejrzeć film, który można ocenić na więcej niż 5/10, film, który wnosi sobą coś nowego.
Jako przeciętny widz mogę powiedzieć, że "The Social Network" jest pozycją godną uwagi i poświęconego jej czasu. Możliwe jednak, że dla kogoś, kto nie interesuje się Internetem, film może okazać się przegadany, a może po prostu zbyt trudny w odbiorze. Nie czarujmy się, często bywa tak, że nie podoba nam się coś, tylko dlatego, że tego nie rozumiemy.
"Możliwe jednak, że dla kogoś, kto nie interesuje się Internetem, film może okazać się przegadany" - tu nie chodzi o temat filmu. Gdyby Zuckerberg ukradł pomysł na coś innego i nie związanego z netem to też byłby rewaluacyjny film. Zrozumcie wreszcie,że to nie chodzi o facebooka czy internet. Dlatego film ma nazwę Social Network a nie Facebook bo film jest o relacjach międzyludzkich a nie tylko internecie. Kurde ludzie. Dlaczego zakładacie,że trzeba się interesować czymś żeby film się podobał. Nie interesuje się na przykład historia Ameryki ale uważam "Apocalypto" za genialny film.
Akurat tematyka filmu dla mnie była głównym bodźcem do jego obejrzenia, dlatego ciężko mi postawić się w sytuacji kogoś, kto w ogóle nie zna się na komputerach. Dlatego w takim przypadku myślę o moich rodzicach i ich prawdopodobnej reakcji na film, i wiem, że raczej zanudziliby się na tym filmie. Również dla wielu młodych osób tematyka może być przytłaczająca, a dialogi za trudne.
Co do relacji międzyludzkich pokazanych w tym filmie, to są dla mnie one tłem, dopełnieniem, jakimś morałem dla historii samej w sobie, dla historii stworzenia...
One właśnie nie są tłem tylko sednem filmu. Zuckerberg , który jest geniuszem komputerowym nie potrafi współżyć z ludźmi w prawdziwym życiu. Na Facebooku ma 500mln przyjaciół a w prawdziwym niszczy swojego jedynego prawdziwego. Do tego dochodzą beznadziejne relacje z kobietami.
Dla mnie najlepsza scena filmy to finałowa między Zuckerbergiem, Parkerem a Saverinem (You better lawyer up asshole), w której zakończona zostaje ich przyjaźń. A scena, w której jest Facemash jest genialna nie dlatego,że Zuckerberg z taka łatwością ją tworzy przy okazji łamiąc rożne zabezpieczenia w sieci(to już było tysiące razy choćby w Hakerach) tylko dlatego, że efekt jego pracy spotyka się z niesamowitym przyjęciem, mimo iż pomysł był prostacki.
Piszesz o reakcji rodziców(starszych ludzi) na film. Puściłem go mojej mamie, która jest bardzo wybredna. Dla przykładu dla niej Incepcja jest średnia, niewykorzystany potencjał. Za dużo akcji, za mało zakręcony scenariusz w kwestii psychiki. Oceniła TSN na 10/10. Wcześniej nigdy nie dała takiej noty. Ten film może podobać się każdemu, bo nie jest o komputerach czy internecie. To tylko tło. Czy uważasz, że "Ali" Michaela Manna jest filmem o boksie? Albo "Spacer po linie" o muzyce? Co w nich jest najlepszego? Zresztą tytuł tego drugiego mówi sam za siebie.