Film spoko, historia niezła... ale, to już nie jest ten Fincher z The Game, Fight Club, czy Se7en. Po takim reżyserze oczekiwałbym czegoś więcej. Film jest niezły, wycisnął z tej historyjki tyle, ile się da, tylko że nie da się wiele :)
Panic Room- jeszcze spoko, całkiem niezły, choc to już nie to, co trzy wymienione. Zodiac- już wyraźnie słabiej, jakaś nierozwiązana, miałka nijaka bandziorska historyjka. Benjamin całkiem spoko, ale bez szału, teraz kolejna biografia. Chyba ten gatunek Fincherowi nie służy, zarówno Zodiac jak i Facebook nie są jakąś pasjonującą historią, szkoda jego czasu, na filmowanie biografii miliarderów :P
Ta trójka przeze mnie wymieniona na początku to filmy wybitne, a ostatnie trzy...?
Chyba już niestety nie będę śledził z zapartym tchem poczynaniań pana Finchera, bo spadł do dobrego (tylko) poziomu.
Zdecydowanie się nie zgadzam, Fincher cały czas trzyma poziom, na początku siedział w mocnym thrillerze, który miał zaskakiwać, ale właśnie w Panic room mu nie wyszło, zrobił przerwę i znowu zrobił mroczny kryminał w stylu Se7en - Zodiac, a potem zaczął zabawę z zupełnie innym klimatem i wcale nie wydaje mi się żeby to był zły wybór. Fakt że złotymi filmami Finchera są Se7en i Fight Club, ale koleś ma dopiero 48 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego zdania. Z niecierpliwością czekam na Ness ;)
Pozdrawiam