"najciekawszy reżyser ostatnich lat - twórca takich filmów, jak Benjamin Button" - hahaha.
Akurat ten jest słaby, ale jeśli widziałeś Seven i Figh Club to weź je pod uwagę w ocenie reżysera.
właśnie o to mi chodziło, dzięki za przybicie niedopowiedzenia łopatą .
Facet, który ma na koncie dwa filmy ocierające się o arcydzieło (tak, właśnie te dwa), a wielki sukces, światową sławę, uznanie oskarowej braci, etc. załatwił mu dopiero film o niczym i zrobiony po nic (tak, właśnie Button).
moja wypowiedź miała charakter żartu - natrząsałem się z tego, że dystrybutor próbuje mnie zachęcić do obejrzenia nowego filmu reżysera rzucając nazwę jego najgorszego filmu. (ale o którym każdy jakimś dziwnym trafem słyszał)
przypomniało mi się teraz, że na plakatach "A Serious Man" Coenów bije po oczach adnotacja - "nowy film twórców Burn After Reading!" - sytuacja podobna (z wyjątkiem tego, że Burn After Reading to faktycznie bardzo dobry film). ale co tam Fargo, co tam Lebowski, Barton Fink czy O Brother, ważne że wszyscy pamiętają Brada Pitta jako instrtuktora fitnessu.
to jest śmieszne i głupie, po prostu. przez to przykuwa moją uwagę.
W pierwszym momencie nie zrozumiałem Cię. Masz racje, dystrybutor to idiota powołują się na Butona.
W jaki sposób odnosić się do Twojej wypowiedzi? Przydałaby się wysublimowana argumentacja do tej górnolotnej opinii.
update: obejrzałem film i muszę przyznać, że jestem szczerze zadowolony z formy pana Finchera. okazuje się, że miałem od początku rację - Button był zrobiony dla kasy i nagród, i dlatego był filmem pustym i bez charakteru. mając ten wątpliwy eksperyment za sobą, reżyser znowu mógł zabrać się za film na poziomie. mam nadzieję, że kolejne dzieło potwierdzi ten trend zwyżkowy.
reasumując, Social Network to dla mnie powrót porządnego Finchera, co najmniej z czasów Gry.
Button to niestety flaki z olejem i moczem.
Natomiast Se7en, Fight Club, Gra, Panic Room czy nawet Alien 3 to kozaki!