To po prostu nagrania przed powrotem na scenę MJ... Pokazanie jak bardzo się starał i przygotowywał do tego, jaka gloryfikacja? Wytłumacz proszę. Z drugiej strony w filmie po jego śmierci nie spodziewałaś się chyba wytykania mu jakiś błędów? Zresztą Jackson to człowiek tajemnica i wszystkie jego cechy i to co robił rozpatrywać można różnorako, w zależności od źródła... Ale proszę, nie zaprzeczysz, że MJ był wielki i miał duży wpływ na muzykę, jego ideały, to co mówi i w co wierzy aż zaskakuje. Na filmie podoba mi się jego podejście do innych osób, zauważyłaś, że zawsze, nawet jak zwraca komuś uwagę, delikatnie krytykuje to dopowiada "z miłością" lub dziękuje Bogu. Reżyser też chciał pokazać jego poglądy, dobrze nam znane, na chociażby zanieczyszczanie planety. Nie widzę w tym żadnej gloryfikacji, po prostu taki był Michael. A skoro to prywatne wycinki z prób to chyba nie myślisz, że tam grał i udawał kogoś innego? ;)
Pier-dolisz jak potłuczony. Osoba Jacksona jest Ci zupełnie obca i nigdy nie zrozumiesz o co dbał za życia i co tak strasznie chciał zmienić.
Gloryfikacja ? Setki milionów sprzedanych płyt, największe hity napisane przez siebie, niesamowite możliwości wokalne, największy wkład artysty w działalność humanitarną na świecie, najbardziej charakterystyczne układy choreograficzne wszech czasów, ogromny talent do biznesu...wymieniać można bez końca ! Jacksona muzyki jak i jego osoby można nie lubić - to zupełnie naturalne w życiu każdego człowieka, że jeden lubi rybki a drugi akwarium. Jednak nawet człowiek najbardziej nienawidzący osoby Jacksona ulegnie porażce prawie na każdym kroku bo jego piosenki zna KAŻDY ! To jest siła jakiej nie ma większość artystów ! Z pełna odpowiedzialnością za swoje słowa stwierdzam iż NIE BYŁO I NA DNI OBECNE NIE MA OSOBY W ŚWIECIE MUZYKI KTÓRA MOGŁABY ZASTĄPIĆ JACKSONA. Pewien rozdział muzyki umarł wraz z jego odejściem. Jest mnóstwo wybitnych muzyków, wokalistów, zespołów. Nikt nie posiada takiej magii jaka miał w sobie Jackson. Największa supergwiazda naszych czasów !
Nie przesadzajmy z tą magią. Był dobry, ale nie wszyscy muszą go lubić, a argument ilości sprzedanych płyt może dotyczyć i Biebera :). Jeśli chodzi o talent do biznesu spuśćmy zasłonę milczenia, jeśli chodzi o piosenki napisane przez niego wystarczy sprawdzić które napisał czytając okładki płyt. Uważam, że był ciekawą osobowością, miał niewątpliwy talent muzyczny, dryg do tańczenia. Dokument właśnie oglądam, jest dobry, absolutnie nie dałabym mu 1 jak założyciel tego tematu, ale nie da się nie zauważyć, że MJ zbyt ciężko oddycha przy układach. No cóż, nie widzę, żeby ktoś go musiał zastępować, nie uważam go też za moją supergwiazdę. Reprezentuje jeden z ciekawszych etapów muzycznych, szczególnie gdy teraz ogląda się MTV i widać jakie shity dostają nagrody. To se jednak nie wrati.
Dobry? Jacksona można lubić lub nie ale był na najwyższym muzycznym podium, cały był muzyką a nie potrafił tylko śpiewać. Weź zobacz co on tam wyprawia, zna każdy utwór, każdą nutę, przecież oni grali wszystko na żywo na próbach a on poprawiał ich, mówił co mają robić. Przez lata media opowiadały nam jak to Michael jest ledwie żywy, ledwo chodzi i się rozpada. Nie wiem czy są takie leki co zrobią z kaleki tak sprawnego jak Jackson (50 letni!!!) był na próbach.
Był mistrzem i nie da się z tym nie zgodzić, z pewnością był królem popu. Stety albo niestety narobiło się nagle fanów po jego śmierci a wcześniej nie znali żadnego utworu...
Dokładnie. Gdyby trasa koncertowa doszła do skutku, podejrzewam, że byłby to NAJLEPSZY i NAJWIĘKSZY powrót w historii muzyki.
Też tak uważam, komuś musiało zależeć na tym, żeby się te koncerty nie odbyły... Szkoda...
No ja znam kilku jeszcze muzyków, którzy też znają każdą nutę własnych utworów :). Rozumiem jednak, że dla muzyków pop jest to jakieś osiągnięcie (co zauważa, jeden z muzyków w tym dokumencie). Film jest całkiem fajny i podobał mi się. Jego utwory z lat 80-tych mają dla mnie swój bit. Osobiście nie przemawia do mnie jego tłumaczenie się, że musi oszczędzać głos - na tak kruchej podstawie nie da się zagrać 50 2-godzinnych koncertów.
Potrafię sobie wyobrazić jakim rozczarowaniem dla tancerzy i muzyków było zakończenie tej wielkiej przygody ... w sumie sama chętnie poszłabym na taki szoł, tym bardziej, że tego typu imprezy nowych gwiazd mają mniej porywających melodii, a więcej playbacku i przytupywania. Potrafię zrozumieć fanów, że fascynują się tą postacią. Czy to źle, że pojawili się nowi fani po jego śmierci? Czy ja wiem, czasami jest tak, że jest to efekt grania większej ilości utworów danego artysty w radiu, po prostu wiele osób wcześniej nie słyszało żadnego kawałka, albo nie kojarzyło piosenki z nazwiskiem. To normalne (wbrew wcześniejszemu komentowi, że jego piosenki zna każdy, wierzcie mi, to jak z obecnymi "gwiazdami" - mogą być nie wiadomo jak wielkie, ale nie będę ich znała, jeśli mam ochotę na yt wyszukiwać tylko "moich" artystów). Dobra muzyka powinna bronić się sama. I miejmy nadzieję, że tak właśnie jest.
Tyle, że dzisiaj dobrych muzyków w pierwszej lidze (finansowej) popu jak na lekarstwo. Więc może na kimś robi to wrażenie :).
Jeśli chodzi o pop to prawda, ponieważ ten gatunek upadł i znaleźć w nim prawdziwych muzyków, serio traktujących tworzenie muzyki, to szukanie igły w stogu siana. Na ogół są to raczej muzycy dawnej daty, ale jeszcze twórczy.. W swojej wypowiedzi miałem raczej na myśli ogół muzyki.
Ciekawe jest to, że muzycy którzy towarzyszą MJ w tym dokumencie wydają się cholernie profesjonalni, co tu dużo mówić chórki brzmią lepiej momentami niż gwiazda, tło tancerzy lepiej się rusza niż gwiazda. Myślę, że to oblicze współczesnego popu - akurat MJ to stara, twarda szkoła, ale dzisiejsze nowe gwiazdy praktycznie zupełnie wiszą na dobrze wyedukowanym zapleczu, które pozostaje anonimowe. Dobrzy muzycy koncertowi, gdy wypali się jakaś gwiazdka zaczynają przygrywać innej chwilowej gwieździe, która w swoim czasie dostaje nagrody mtv i Grammy dziękując rodzinie i przyjaciołom.
A jeśli chodzi o ogół muzyki to jest całe mnóstwo źródeł i niesprawiedliwe jest zawężanie dźwięków do zamerykanizowanych standardów. USA to nie cały świat. Gdy zaczęłam słuchać muzyki latynoskiej nagle się okazało, że muzycy nie mający ani jednej nagrody amerykańskiej w małym palcu mają rzemiosło, które komuś z 5 Grammy przychodzi jak trzylatkowi czytanie. Nie ma się co oszukiwać, duża ilość odbiorców oznacza duże pieniądze, ale nie zaraz dużo artyzmu. W końcu Milli Vanilli też się kiedyś fantastycznie sprzedawali :).
Myślę, że byś się zdziwił, linie melodyczną może i zna każdy ale zaaranżować utwór z głowy na różne instrumenty w dodatku ktoś, kto nie nagrywał nic od wielu wielu lat, zapomniany i stłamszony.
Może i tak, ale przecież, wielu muzyków rokowych na przykład, potrafi zaimprowizować na koncercie, a to jakby na nowo aranżacja, tak sobie myślę.
Zgadza się :) Ale oni to robią wszyscy no i to jest na prawdę dobry band wtedy ale dużo rzeczy jest przećwiczonych żeby się wydawało, że jest improwizacja ;) Co innego solówki, tam sobie czasami mogą pozwolić poszaleć ale to nei wszyscy na raz no i widać, że przez zgranie doskonale wszyscy wiedzą kiedy wejść bo ktoś kończy, dają sobie sekretne znaki, widać to w koncertach na żywo :)
Co do mojej wypowiedzi, odnosiłam się tylko do pierwszej części wypowiedzi @basstec, co do nowych przybytków fanów, jest mi to zupełnie obojętne- każdy lubi to co chce.
Zgadzam się, że każdy lubi co mu pasuje :).
Nie jestem pewna, czy to byłby wielki powrót. Ja zrozumiałam, że to raczej takie granie na emeryturze, bo MJ nie nakręcił w związku z koncertami żadnego nowego materiały, czyli robił dokładnie to samo, co starsi panowie, którzy czasem turują po USA (ostatnio Billy Joel podpisał kontrakt na koncerty w Madison SG, a ostatnią płytę nagrał 20 lat temu, gods bless him). Fani byliby podekscytowani, ja sobie wyobrażam, że gdyby to mój ulubiony artysta po latach niekoncertowych chciał gdzieś wystąpić, to polazłabym jak do Częstochowy na kolanach :). I w sumie dlatego szkoda, że mu się nie udało.
Ja raczej patrzę z jakim rozmachem miało być to zrobione, i jakie genialne show by dał. Wszyscy położyli na nim już wielką krechę (afery, długi, zła kondycja fizyczna i psychiczna), a jeśli doszłaby do skutku ta trasa, pokazałby że jest po prostu artystą (ponadczasowym).
Ta zła kondycja to jest coś w czym upatrywałabym wielkiego problemu jeśli chodzi o dokończenie ambitnego planu tylu koncertów. Rozmach rzeczywiście duży. Szkoda, że nie dowiemy się nigdy jak by się to wszystko skończyło.
Nie wiesz co piszesz. Cała muzyka opiera się na nim, jeśli uważasz, że był po prostu dobry, to czego ty słuchasz ?
No czego ja słucham? Czego słucham??
Dyskusja nie opiera się na prywatnych przytykach,
z drugiej strony od osoby o nicku wskazującym jednoznacznie na idola nie spodziewam się dyskusji.
Pozdrawiam niedzielnie.
W takim razie od kogo spodziewasz się dyskusji? Od ludzi nie lubiących Michaela i od tych dla których jest on obojętny !? Człowieku ten film oglądają głównie fani. A jeżeli nim nie jesteś, to mogłabyś chociaż uszanować tak wielkiego artystę.
Uszanować czyli co? Kto Ci powiedział, że ja go nie szanuję? :)
Masz rację, ten film oglądają głównie fani. Co jest jego doskonałą recenzją jednocześnie.
Dziękuję.
Jeżeli jest się otwartym na zdanie innych to z każdym da się dyskutować. Niestety ty nie opanowałaś jeszcze tej sztuki.
To jest przede wszystkim film adresowany do fanów Jacksona. Tak przynajmniej ja to odbieram. Chociaż bardzo lubię jego muzykę i szanowałem go zawszę, nie uważam się za takiego fana, by dokument ten mnie bardzo zainteresował. Dla mnie jest zupełnie przeciętny.
PS Ale oczywiście nie jest żadna gloryfikacja. Tak jak inni uważam, że jest to dokument o powrocie Jacskona na scenę.
Fanką Michaela nigdy nie byłam, ale bardzo szanuję tego artystę. Za życia był ikoną, a po śmierci jest legendą i wszyscy w tym powinniśmy być zgodni. Drugiego takiego króla popu nie ma. Michael ideałem nie był, ale był bardzo dobrym człowiekiem, który kochał ludzi, świat i życie. I "This is it" właśnie o tym mówi.
Co więcej, zwróćcie uwagę na to, jak w "This is it" Michael odnosi się do pracowników - z miłością i ogromnym szacunkiem, zawsze jest grzeczny, kulturalny i spokojny. Taki właśnie rzeczywiście był Michael. Nie słuchałam jego muzyki, ale fascynowała (i do dziś fascynuje) mnie jego postać.
Obejrzałam wczoraj ten film i kolejny raz przekonałam się, jak wielkim artystą był Jackson.
Miał super piosenki, wymyślał świetną choreografię, potrafił robić wielkie show, miał swój niepowtarzalny, fascynujący styl.
Genialnie poruszał się na scenie, te swoje charakterystyczne ruchy miał już w genach.
Do dziś wzorują się na nim różne gwiazdy pop.
Podobało mi się też to, że jak napisałaś, z szacunkiem odnosił się do współpracowników. Był w stosunku do nich wymagający, ale przede wszystkim dużo wymagał od samego siebie.
Bardzo się angażował w przygotowanie tych ostatnich 50 koncertów, dbał o każdy detal, chciał, by absolutnie wszystko było perfekcyjne.
Szkoda, że te koncerty w końcu się nie odbyły, bo zapowiadały się na wielkie, spektakularne widowiska.