PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=187}
7,3 789 tys. ocen
7,3 10 1 788664
7,3 84 krytyków
Titanic
powrót do forum filmu Titanic

Wszyscy od początku do końca kibicowali Jackowi i Rose, a dlaczego nikt nie pisze o Hockley'u? Jak on miał się czuć? Nagle pojawia się jakiś biedny frajer, odbija mu przyszłą żonę, którą bardzo kochał, Rose go zdradza i w końcu chce od niego uciec. Patrząc z perspektywy młodego chłopaka - miłości, zakochania to bardzo romantyczne, ale patrząc z perspektywy ojca już nie. Nie pozwolił bym aby moja córka wiązała się z kimś bez żadnych perspektyw. Przypuśćmy, że Jack i Rose cało wychodzą z katastrofy i jak to zakochani ludzie idą do ołtarza, rodzi im się dziecko. Co wtedy? Rose przed i zaraz po urodzeniu nie może podjąć pracy, nie ma też pieniędzy, jak wtedy sprawdziłby się Jack? Jak wykarmiłby rodzinę? Stojąc na ulicy i malując obrazy? To też jest romantyczne? Jack wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością. Miłość to bardzo piękny stan, ale samym uczuciem nie wykarmi rodziny. Przypomniał mi się "Ostatni Samuraj", gdzie też główny bohater bez pardonu "wchodzi na czyjeś miejsce". Jak oceniacie taką "kradzież zaklepanego miejsca"?

donlemon89

"Cal w zamyśle reżysera jest postacią jednoznacznie negatywną i to mimo kilku powiedzmy pozytywnych cech."

- Moim zdaniem, wizja reżysera polegała na tym, że historia jest opowiada z perspektywy 17 letniej Rose dlatego postacie które mamy nie lubić, są tak prowadzone żebyśmy ich nie lubili i oczywiście odwrotnie. Jest to widocznie również w stosunku do matki, ale i całej śmietanki towarzyskiej, która jest ukazana jako nadęta, arogancka itd.

Czy Cal nie przyjmuje się śmiercią innych ? Nic takiego w filmie nie ma.

"Wykorzystuje spryt, a raczej cwaniactwo wykorzystując małe dziecko do ratowania siebie kosztem innych dzieci lub kobiet. "

- Koniec końców, uratował to dziecko przed pewną śmiercią, więc czy jest to czyn taki jednoznacznie negatywny ? Raczej nie. Poza "kosztem innych dzieci lub kobiet" to jest trochę manipulacja z Twojej strony bo w momencie nie ma żadnych oczekujących kobiet lub dzieci w kolejce, a są tam sami Panowie. Czy więc wejście na pokład szalupy bo jest się mężczyzną jest złe samo w sobie ? No w mojej ocenie nie, a warto wspomnieć, że kapitan Titanica również był tego zdanie, bo jego polecenie brzmiało "najpierw kobiety i dzieci", a nie "tylko kobiety i dzieci".

Zapominasz też o tym, że Cal nie jest żadnym kandydatem na chłopaka, tylko narzeczonym Rose i jednym z celów wyjazdu do Ameryki jest ślub. To trochę nie jest tak, że powiedzmy ona się z nim zna od wczoraj. Cal też naprawdę wydawał na Rose niewyobrażalne ilości gotówki, nie tylko klejnoty, ale także dzieła sztuki, luksusowe podróże, opłacanie biletów I klasy na Titanicu dla kilku osób (jeden bilet pierwszej klasy kosztował 125 tys. dolarów na dzisiejsze), które Rose ochoczo przyjmowała, ba nawet niekiedy nawet również wykazując się arogancją, choćby jak wtedy gdy Cal zaproponował 20 dolarów (jakieś 1000 dolarów obecnie) w ramach podziękowania za uratowanie narzeczonej przed wypadnięciem za burtę co ona skwitowała "Tylko tyle jestem dla Ciebie warta ?" czy wsiadając na super luksusowy statek twierdząc że nie rozumie o co tyle szumy. To nie chodzi o to, że on ja próbował w taki sposób kupić, jak Ty tutaj twierdzisz, bo ona z nim była związana jeszcze przed rejsem i wcale tego robić nie musiał.

Cal też nie zmuszał Rose do zaślubin, robiła to jej matka ze względu na kiepską sytuacje finansową i chęć utrzymania poziomu życia, co mógłby im Hockley zapewnić. Cal oczekiwał od Rose że będzie po prostu lojalna i uczciwa, wobec niego, skoro jest jego narzeczoną, cieszącą się wręcz przywilejami żony, a tak naprawdę od początku filmu musi się mierzyć z różnego rodzaju fochami głównej bohaterki których on nie prowokował i nie rozumiał co podczas rozmów starał się Rose uświadomić.

Wybuch ze stolikiem jest związany z tym, że Cal miał świadomość jak narzeczona spędziła wieczór i wiedział, że ta nie jest z nim szczerza, w końcu zamiast wieczoru z narzeczonym stwierdziła, że wieczór spędzi pijąc i tańcząc pod pokładem z świeżo poznanym włóczęgą. Cal jej nie spoliczkował i nie groził w tej scenie, tutaj ponownie mijasz się z prawdą. W tej scenie krzyczał, że jeżeli korzysta z przywilejów jego żony to też tak powinna się zachowywać.

Rozważanie o samobójstwie jest zbyteczne, bo nie wiadomo jak to by się potoczyło inaczej gdyby Rose została z Calem, podobnie z Jackiem, to są czysto Twoje wymysły.

Myślę, że dość istotnym faktem jest to, iż rejs Titanica trwał 4 dni, w tym czasie Cal kilka razy próbował rozmawiać z Kate, a ta go oszukiwała, strzelała focha za fochem, była mało kulturalna w stosunku do jego znajomych, nawiązała romans z poznanym dwa dni wcześniej włóczęgą którego znała łącznie przez kilka godzin, do tego stopnia, że w prezencie który Cal jej podarował z okazji narzeczeństwa, zrobiła sobie nagi portret żeby jeszcze bardziej go zirytować, a następnie poleciała do ładowni przespać się z Jackiem. Wydaje mi się, że mimo wszystko związku nie prowadzi się w taki sposób i postępowanie Rose w tym filmie jest mocno dyskusyjne, aby nie powiedzieć zwyczajnie nie właściwie. Czy serio tak ciężko zrozumieć, że po ciągłym ośmieszaniu Cala przez Rose, każdemu nerwy by puściły w ten czy inny sposób ?  Że ona go wystawiła na pośmiewisko przed całym towarzystwem w którym się otocza, w dodatku doprawiając rogi ? Czy to nie powinno być tak, że Rose najpierw powinna zakończyć związek z Calem ? Cal musiałby być naprawdę człowiekiem ze stali, żeby po takim emocjonalnym rollercosterze trwającym kilka dni, po prostu nie zwariować.

ocenił(a) film na 10
XXXD

Wow, komentarz pisałem 6 lat temu, trochę czasu upłynęło... ale fajnie, że ktoś to wszystko czyta po latach :)

"Moim zdaniem, wizja reżysera polegała na tym, że historia jest opowiada z perspektywy 17 letniej Rose..." - ciekawa hipoteza, wydaje mi się być całkiem trafna.

Uratowanie życia dziecku było w jego przypadku jedynie skutkiem ubocznym podjętego działania. Celem był ewidentnie ratunek siebie samego, dlatego czynu nie określiłem jako "negatywnego", natomiast postawę oceniłem jako "cwaniactwo", bo jednak dało mu to pierwszeństwo w kolejce. Jeśli rzeczywiście w kolejce byli już sami mężczyźni, to przepraszam, nie była to z mojej strony manipulacja, a raczej przeoczenie.

Twój pogląd na wątek związku sprzed rejsu uznaję za ciekawy i w dużej mierze trafny. To, że zależało mu na związku z Rose nie jest myślę kwestią sporną. Doceniłem w wypowiedzi jego hojność, natomiast ugryzienie w ten sposób tematu, o którym piszesz bardziej rzutuje na podejście do sprawy i ocenę samej Rose, która jak mówisz zgadzała się na ten dotychczasowy układ, na pewno odnosząc z niego korzyści. Cóż, koniec końców jednak zdecydowała inaczej i miała do tego prawo - w końcu była "tylko" narzeczoną :)

Ja nie pisałem w jakiej dokładnie scenie Cal wymierzył policzek, nie możesz mi zatem zarzucić "minięcia się z prawdą". Natomiast faktem jest to, że dopuścił się takiej przemocy fizycznej, mogę zatem zakładać (oczywiście niedowodnie) że w przyszłości małżeńskiej przy takim czy innym konflikcie, problemie nie trzymałby nerwów na wodzy, co kończyłoby się tego typu aktami.

Kwestię samobójstwa podjąłem w odpowiedzi na wypowiedź innej osoby, która się w tym akcie doszukała romantycznych planów wspólnego szczęścia w Niebiesiech. Za mało danych na ferowanie tu bardziej konkretnych wyroków, niemniej nie jestem przekonany do spojrzenia na to osoby, której odpisywałem w tym aspekcie.

Z ostatnim akapitem na pewno się zgodzę. To nie było uczciwe podejście ze strony Rose, eufemistycznie mówiąc, natomiast czy to zmienia coś w ocenie Cala? Zgoda, nie miał łatwych warunków, nadział się na niesprzyjające okoliczności i takie, a nie inne zachowania swojej narzeczonej, jednak zamiast w odpowiedzi na to zachowywać się w sposób, o którym pisałem wcześniej równie dobrze mógł zakończyć natychmiastowo związek z nierokującą narzeczoną.

Nie podpiszę się pod wyrokiem uniewinniającym tę postać :)

donlemon89

"Uratowanie życia dziecku było w jego przypadku jedynie skutkiem ubocznym podjętego działania. Celem był ewidentnie ratunek siebie samego..."

Na pokładzie tego statku było mnóstwo mężczyzn którzy obok tego dziecka przechodzili kompletnie niewzruszeni, jeden Cal wrócił po nie, skoro więc jego zachowanie traktujemy jak cwaniactwo, pozostałych mężczyzn traktujemy jak tchórzy którym zabrakło odwagi by spróbować ratować jeszcze kogoś ?

Poza tym w pierwszym komentarzu, wiem, że pisany lata temu, ale jednak wspominasz o tym jako o czymś raczej negatywnym, obok cwaniactwa piszesz o wykorzystaniu i o ile z pierwszą częścią wypowiedzi się zgadzam, tak raczej wątpię, żeby to dziecko czuło się specjalnie wykorzystane przez Cala. Koniec końców to uratowało mu życie bo żaden z pozostałych pasażerów się nad losem dziecka na tonącym okręcie nie pochylił. Nie muszę chyba mówić kto mimo wszystko miałby większe szanse na uratowanie się, spanikowane dziecko z 3 klasy, czy zaradny milioner z 1.

"Cóż, koniec końców jednak zdecydowała inaczej i miała do tego prawo - w końcu była "tylko" narzeczoną :)" - Nie wiem czy stan cywilny cokolwiek tutaj zmienia, zdrada to zdrada, jak na to nie patrzeć i z której strony nie dotknąć, nie zdradzasz pierścionka, zdradzasz człowieka. Zdecydowała inaczej ale nie zdecydowała się zakończyć związku z Calem, nie jest to zachowanie fair i to Rose całą relacje po prostu źle prowadziła, nie odwrotnie. To Rose jest tą osobą toksyczną w związku, która udaje że jej pasuje relacja ze względu na stan majętności partnera, bawi się za jego pieniądze, ubiera, jeździ po świecie i realizuje swoje pasje, a w zamian daje głównie pogardę, napady melancholii, "domyśl się", koniec końców zdradę ze świeżo poznanym gościem nie wiadomo skąd, a fakt, że to ona jest narratorem tej opowieści, poniekąd sprawia, że widzimy ją jako jednowymiarowo dobrą postać, bo nikt nie stara się przedstawić tego po prostu z drugiej strony. Rose naprawdę z boku była dla Cala po prostu podła, gość obrywał głównie za to, że mama bardzo chciała żeby Rose się z nim spotykała. Po co marnowała jego pieniądze, czas i emocje ? Trochę nie rozumiem, jest przyzwolenie dla kobiet aby zachowywać się w taki sposób, a z drugiej strony jak Cal po tym wszystkim nie wytrzymał i ją spoliczkował to jest absolutnym zwyrodnialcem. Bo o ile pamiętam to było tak, możesz mnie poprawić, że Cal jej ten policzek wymierzył po tym jak Rose go zdradziła w aucie w ładowni z nieznajomym poznanym 2 dni wcześniej, a do sejfu wrzuciła nagi obraz malowany przez Jacka o którego ten był dość mocno zazdrosny, żeby go jeszcze bardziej wpienić.

Ogólnie też nie chciałem tego bardzo porównywać, ale na policzek patrzysz trochę przez pryzmat współczesnych czasów, w czasach tonięcia Titanica temat ten wyglądał zgoła inaczej. Zaznaczę, nie mówię że właściwie, natomiast tak jak akceptowane w tamtych czasach były choćby podziały klasowe i kontrolowanie pasażerów niższych klas pod względem sanitarnych, co było na pewno dla nich w pewien sposób upokarzające, tak policzkowanie kobiet nie było w tamtych czasach niczym spektakularnym.

Skoro zakładasz, że Cal by stosował przemoc również w małżeństwie, to należy zakładać, że Rose z Jackiem postąpiłaby jak z Calem, czytaj zdradziłaby go bez jakiś większych wyrzutów sumienia.

"Wcześniej równie dobrze mógł zakończyć natychmiastowo związek z nierokującą narzeczoną." - Naprawdę, narzeczony który kocha swoją wybrankę miał po prostu tak sobie odpuścić i dać sobie odbić dziewczynę, nawet nie starając się w jakiś sposób o nią walczyć ? Nie wiem czy masz partnerkę/narzeczoną/żonę, ale jeżeli w jej pobliżu zacząłby się kręcić jakiś nieznajomych podejrzany gość wyraźnie mącąc jej w głowie to stwierdziłbyś, "No dobra to nie rokuje, odpuszczam".

"To nie było uczciwe podejście ze strony Rose, eufemistycznie mówiąc, natomiast czy to zmienia coś w ocenie Cala?" - Myślę, że ciężko tego emocjonalnego rollercostera nie brać w jakiś sposób pod uwagę, miej swoją opinie na ten temat, szanuje to oczywiście natomiast mam trochę wrażenie, że ten film mimo, że piekielnie dobrze zrealizowany pod wieloma względami, tak po prostu ten wątek romantyczny jest bardzo ale to bardzo naciągnięty specjalnie dla 15 letnich Julek i osób które gdzieś mentalnie tymi Julkami później w życiu pozostają, które po prostu uwielbiają czytać albo oglądać tak przedstawione romanse, no w końcu jest tutaj przystojny aktor, jest piękna aktorka, jest wiele zapewnień o miłości, czułych słów, pięknych scen, zrozumienia i chemii, czytaj taka romantyczna piękna laurka, są też rzuceni na pożarcie "źli bogacze" którzy chcą naszą parę za wszelką cenę rozdzielić, no po prostu klisza, ale biorąc pod uwagę sam scenariusz no nie sposób zwrócić uwagę na tych kilka faktów poruszonych przez mnie które z tym jednowymiarową kliszą, moim zdaniem nie współgrają.

ocenił(a) film na 10
XXXD

Oczywiście zdaję sobie sprawę z ekstremalnych warunków, sytuacji, w której nikt nie może zakładać z pewnością jakby się zachował, ale jeśli już bierzemy się za ocenianie tej sytuacji to...

"jeden Cal wrócił po nie, skoro więc jego zachowanie traktujemy jak cwaniactwo, pozostałych mężczyzn traktujemy jak tchórzy którym zabrakło odwagi by spróbować ratować jeszcze kogoś ?"

...konsekwentnie trzebaby rzec, że tak. Bez tego dziecka na rękach (nie wiem czy dobrze pamiętam, ale było tam coś w stylu "proszę...ma tylko mnie..."? Nasz bohater kłamał? Jeśli coś pomyliłem, to prostuj, bo film oglądałem lata temu) jego szanse na przeżycie były znikome, użył go więc jako narzędzia (to miałem na myśli pisząc o wykorzystaniu) do ratowania siebie samego. Fajnie, że dziecko ocalało, ale to pozytywny skutek uboczny zamiaru zorientowanego na ocalenie siebie samego.

Wydaje mi się, że z akapitem dotyczącym postawy Rose mogę się w pełni zgodzić. Na pewno przy tym zabiegu narracyjnym, o którym piszesz, czyli "okiem Rose" ta sytuacja jest przedstawiona widzowi w innych barwach, ale stojąc z boku i patrząc obiektywnie to twoja ocena jest raczej trafna.

"Bo o ile pamiętam to było tak, możesz mnie poprawić" - niestety nie pamiętam dokładnie chronologii, ale ona nie ma dla mnie większego znaczenia, bo po prostu nie kupuję usprawiedliwiania policzkowania (niezależnie czy robi to kobieta, czy mężczyzna). Może masz rację, że patrzę przez pryzmat czasów, może i to w jakiś sposób umniejsza nieco jego winę, choć z drugiej strony strony ciężko mi wejść w taki relatywizm w postaci takiego znanego powiedzonka "dobry, bo pije, ale nie bije".

"Skoro zakładasz, że Cal by stosował przemoc również w małżeństwie, to należy zakładać, że Rose z Jackiem postąpiłaby jak z Calem, czytaj zdradziłaby go bez jakiś większych wyrzutów sumienia." - dość uprawniony wniosek, jeśli ktoś potrafił zrobić coś takiego choć raz, to ryzyko, że zrobi to kolejny raz (również w stosunku do innych osób) zawsze jest wyższe. Oczywiście nie ma tu pewności, w jednym (przemoc Cala) jak i w drugim (zdrada Rose) przypadku mogłoby się okazać, że inne okoliczności (inni partnerzy) wcale nie wywołają takich kolejnych zachowań, no ale skoro zrobiłem takie założenie co do Cala, to sprawiedliwie jest je zrobić również co do Rose.

"który kocha swoją wybrankę miał po prostu tak sobie odpuścić i dać sobie odbić dziewczynę, nawet nie starając się w jakiś sposób o nią walczyć ?" - oj zdecydowanie osobiście nie użyłbym tu słowa "kocha". Może jakieś zauroczenie, zakochanie, natomiast w trakcie rozwoju wydarzeń i scen z ich udziałem, o których tu rozmawiamy to dla mnie zdecydowanie nie jest miłość. Ale co do meritum - jasne, że powinien walczyć, natomiast czy dobrał odpowiednie środki do tego? Czy na tym polega recepta na związek - na przymusie? Prawdopodobnie gdyby nawet żona mnie puściła kantem to bym do niej nie strzelał :D (czy tam do niego, biorąc pod uwagę, że mogę trafić w nią ;); btw. mam nadzieję, że nie czyta tego forum :D)

Tak jak mówisz, postaci są tu dość jednowymiarowe, od początku do końca podział na "tych dobrych" i "tych złych" jest w wizji reżysera (być może jak twierdzisz z punktu widzenia Rose) dość jasny i nikt tak naprawdę niczym nie zaskakuje, nie przechodzi jakiejś przemiany, jest kliszowo, nie będę się z tym spierał. Mimo to, w jakiś dziwny sposób, ale film mi się zawsze bardzo dobrze oglądało, bardziej chyba ze względu na całą otoczkę tytułowego Titanika i grozy całej katastrofy.

donlemon89

Ciężko powiedzieć czy bohater kłamał bo faktycznie to dziecko było postawione na pastwę losu, więc faktycznie miało tylko Cala.

Tchórzami bym ich nie nazwał, każdy ma w sobie instynkt przetrwania, chęć ratowania się w obliczu zagłady na pewno ma tutaj swój udział.

Kończąc temat dziecka ze swojej strony uważam, że chociaż Cal miał swój cel to ostatecznie uratował życie dziecka, jest to więc na plus dla tej postaci. Uratował przy tym siebie ? Spoko.

Szczerze mówiąc to zdrada Rose była dużo bardziej przemyślana i zaplanowana, aniżeli ten policzek Cala w nerwach.
Ona miała masę czasu żeby się zorientować że to co robi nie do końca jest fair, on tak dość średnio.


Czy ja wiem, wydaje mi się że Cal tam Rose kochał, po prostu do siebie nie pasowali. Jeżeli ktoś kto niby tak kocha pieniądze wydaje fortunę na ukochaną, stara się, tłumaczy itd. To ciężko nie odnieść wrażenia że mu na Rose zależało. Próbuje jej pomóc wsiaść do szalupy dwa razy nawet pomimo wydarzeń. 


Na przymusie jasne, że nie, ale Rose nie była przymuszana do związku z Calem, a z nim była, fair nie traktowała i było dość mało czasu na "wyjaśnienie" pewnych kwestii bo Rose tego nie zrobiła. 


Rozumiem mi też dobrze się Titanica ogląda, jest to świetnie nakręcony film, ale podtrzymuje to co napisałem wcześniej.

ocenił(a) film na 10
XXXD

No nie przekonuje mnie niestety to stwierdzenie o tym, że dziecko "miało" Cala. Przecież to dziecko spotkał może kilka minut wcześniej, nikt w tak krótkim czasie nie nawiązuje więzi, z resztą nie wiem na czym miałbym oprzeć założenie, że miałby planować być może wychowanie go, zajęcie się nim po katastrofie.

"chociaż Cal miał swój cel to ostatecznie uratował życie dziecka, jest to więc na plus dla tej postaci. Uratował przy tym siebie ? Spoko." - no właśnie ja to widzę dokładnie odwrotnie - uratował siebie, a przy okazji uratował życie dziecka - spoko :) Niby stan faktyczny summa summarum ten sam, jednak motywacja inna, a to ma dla mnie bardzo duże znaczenie dla oceny postaci.

"Szczerze mówiąc to zdrada Rose była dużo bardziej przemyślana i zaplanowana" - działała z jednej strony na chłodno, bo czas był na zastanowienie, z drugiej strony na pewno kierując się silnymi, bieżącymi emocjami;

"aniżeli ten policzek Cala w nerwach." - przypisałbym temu zachowaniu miano porywczego i to nie jest niestety pozytywna cecha.

Ja oczywiście nie kwestionuję, że żywił do Rose silne uczucie, w końcu te zachowania nawet negatywne miały swoje źródło właśnie w tym zranionym uczuciu. Po prostu nie nazwałbym tego miłością, czy kochaniem.

Myślę, że temat dość mocno wyeksploatowaliśmy, zatem let's agree to disagree :)
Miło porozmawiać na argumenty w tym współczesnym internetowym szambie :)
Pozdrowienia.

donlemon89

Jasne, kończąc, chciałbym tylko wyjaśnić nieścisłości, słowo "ma tylko mnie" nie oznacza, że Cal je planował wychować. W momencie wypowiada słów, oczywiście, Cal chciał w taki sposób zagrać na uczuciach oficera, natomiast, słowa te nie do końca nie są niezgodne z prawdą z tego powodu, że w tym momencie to dziecko faktycznie miało tylko Cala, zostało porzucone i tylko on się zainteresował jego losem, więc faktycznie miało tylko jego.

Ciężko mi też zrozumieć trochę logikę, że on wykorzystał dziecko żeby się ratować. No koniec końców gdyby on tego dziecka nie zabrał w tamtym momencie to on umarłby na 99% w lodowatej wodzie, dziecko zmarłoby na 100%. Czyli mamy dwie niepotrzebne śmierci których udało się uniknąć przy biegu wydarzeń prezentowanych w filmie.

Zwłaszcza patrząc na to że akurat ten oficer błędnie zinterpretował rozkaz kapitana (jest to szczegół historyczny) i do szalup panom wsiadać nie pozwalał wcale.

Również miło i również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
XXXD

Zgadzam się w stu procentach. To co zrobiła Rose pozując do portretu nago w samym naszyjniku ( dowodzie uczuć Cala ) było chyba jeszcze gorsze od fizycznej zdrady. Splunęła tym na niego i jego wysiłki i uczucia, jakiekolwiek by nie były. Poniżała go tym gestem, a nie wydaje mi się żeby ma to zasługiwał. Próbował z nią rozmawiać, myślę że doskonale wiedział w jakiej jest sytuacji, sam powiedział że nie będzie udawał, że nie zna powodu jej melancholii, choć dla mnie bardzie fochów. Co jeszcze mógł zrobić? Czegokolwiek by nie zrobił i tak by go nie pokochala, być może nigdy. Ale takich małżeństw w tamtych czasach było mnóstwo, a czasem uczucie przychodziło z czasem. Rose zachowywała się właśnie jak rozpieszczony bachor, którego wszystko wolno. Ponizyla swojego narzeczonego, miał prawo zareagować w gwałtowny sposób,