Ten to dopiero był biedny. Żal mi go, naprawdę. Był wierny swemu pracodawcy, może nawet darzył Hockley'ia przyjaźnią. Jednak Hockley miał go w nosie, mimo, że ten sumiennie i z oddaniem wypełniał polecenia, i ostatecznie uciekł z tonącego statku nie martwiąc się o lokaja - policjanta. To moim zdaniem jeden z wielu argumentów przemawiających za podłością Cal'a.
Wracając do postaci Spicer'a, ciekawi mnie co stało się z jego pistoletem, niklowaną, elegancką wersją Colta M1911 z perłowymi okładzinami, wziął go z sobą Hockley czy może broń zatonęła wraz z właścicielem?
Lovejoy zatonął czy udało mu się dostać do szalupy? Sądzę, że raczej utonął, był przy samym miejscu złamania się statku.
Co myślicie o tym wszystkim?
A ja uważam że on był głupi gdyby był mądry nie pomagał by tak bezmyślnie Calowi tylko w końcu by przestał być po jego stronie a on się zachowywał jak taki bezmyślny piesek Cala czy jakiś automat gdzie cal naciska guzik a on to robi co on chcę. Najbardziej to mu się dziwiłam w momencie gdy poinformował Cala że Jack i Rose są po drugiej stronie statku (wiecie kiedy nie?) gdyby tego nie zrobił i okłamał go że ich nie znalazł to by przeżył w tamtym momencie to już jego głupota była maksymalna.
Może niekoniecznie by przezył, niedośc ze byl mężczyzną ( pierwszenstwo kobiety i dzieci) to dodatkowo byl podstarzały. Glupio tylko że męczył ich jeszcze w takiej sytuacji. Statek tonie, ludzie umieraja a on się bawi w policjanta xD