... więc ostatnio obejrzałam sobie jeszcze raz "Titanica" i tak sobie jakoś zaczęłam myśleć nad jedną rzeczą...
Otóż jak wiecie jest w filmie taka scena w której Murdoch odrzuca łapówkę Cala no i zastanawiam się co on wtedy chciał zrobić lub po prostu co mógł jeszcze zrobić. Nawet skojarzyło mi się to z czymś takim jak 'konflikt tragiczny' [takie coś co mówi się o tym na j. polskim ;p]
No bo w tamtym momencie Murdoch niewątpliwie chciał dobrze ale co mógł jeszcze zrobić tyle było zdesperowanych kandydatów do szalupy a szalupa była już chyba tylko jedna(?)
Tak samo jak ten Tommy czy jak mu tam było krzyczał "dajcie nam szanse" to nie bardzo rozumiem o jaką szanse mu chodziło no bo przecież Murdoch nie mógł im stworzyć więcej szalup czy coś.. mam nadzieje że rozumiecie co mam na myśli. co o tym myślicie?
No wiadomo, wszyscy tam byli w sytuacji bez wyjścia. To też Tommy nie myślał racjonalnie, myślał tylko o tym żeby uratować własne życie(instynkt samozachowawczy). Murdoch z kolei myślał nie tyle o sobie co ogólnie, bo był jednym z najważniejszych członków załogi na statku ( i zapewne dobrym człowiekiem) i czuł się odpowiedzialny za to wszystko (podobnie jak Kapitan, Andrews...), ale nie radził sobie z tym bo jak napisałaś sytuacja była beznadziejna, więc skończyło się jak się skończyło. Dodam jeszcze, że dużo bardziej mi szkoda Murdocha niż tych których zastrzelił, bo on chciał pomóc(a oni co tu dużo mówić martwili się o własne tyłki) no i on po tym wszystkim jeszcze cierpiał psychicznie, to było widać po jego twarzy, zresztą wiadomo.
Co Ty dziewczyno z tym egoizmem ? Nawet temat ku temu przeznaczony założyłaś...
Walkę o własne życie nazywasz egoizmem ? W takich chwilach ciężko jest myśleć o losie osób, których nie znasz...
Nie egoizm w negatywnym tego słowa znaczeniu.. mam na myśli właśnie ten jak to się mówi instynkt samozachowawczy. Jeśli ktoś w takiej sytuacji myśli o obcych i im pomaga można nazwać go bohaterem, jeśli chcę ratować siebie to jest to normalne, nic złego... Teraz rozumiesz o co mi chodziło?
Widać oglądanie filmów nie jest dla Ciebie, bo nie potrafisz rozgraniczyć fantazji scenarzystów i reżysera od świata rzeczywistego. W tymże świecie nie ma bohaterów, uwierz...
Bohaterowie w historii się zdarzali (choćby właśnie na prawdziwym Titanicu). I wierze, że tacy wciąż istnieją, choć b nieliczni.Np mną też w tragicznej sytuacji pokierowałby instynkt samozachowawczy, też byłabym "egoistyczna" na pewno.
Po prostu widzę, że żyjesz w surrealistycznym świecie marzeń o księciu z bajki na czarnym koniu... Nie wiem gdzie na Titanicu mieliby znajdować się co bohaterowie.
Gdzie na Titanicu mieliby znajdować się bohaterowie? Orkiestra grająca do końca, Ludzie którzy honorowo pozostali na Titanicu wiedząc że zginą.No i z tego co wiem Titanic miał naprawdę świetną załogę, to była tragiczna sytuacja ale oni próbowali pomóc ludziom. Procentowo najwięcej zginęło członków załogi.