Jeden z moich znajomych na filmweb ocenił Titanica 1/10, a American Pie 10/10. Ja się w takim razie zapytuję: GDZIE GUST????
Jak można ocenić w ten sposób takie filmy? Stwierdzam więc, że osoba ta jara się wyłącznie seksem i gołymi laskami, a o tragedii, miłości i śmierci nie ma zielonego pojęcia. I tak też ma wiele osób, niestety.
Jak widzę takie osoby to mam ochotę je pozabijać. Wybaczcie, no ale ja nigdy nie mogę stać z boku i patrzeć, kiedy coś kocham, uwielbiam, cenię, to muszę tego bronić. Niewiele jest takich rzeczy, filmów, ale "Titanic" bezkonkurencyjnie zasługuje na obronę.
Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem, jak taki film może mieć tak niską ocenę?! I dlaczego niektórzy tak nie lubią tego filmu? Ja Titanica obejrzałam pierwszy raz kiedy miałam 7 lat, i choć niewiele rozumiałam to i tak ten film pokochałam. I to trwa do teraz, a im starsza jestem tym więcej rozumiem, teraz to nie jest dla mnie tylko romantyczna historia ale głównie ból i cierpienie ponad tysiąca osób i ich rodzin. Jak można być obojętnym na taką krzywdę?
Fakt, dziwne oceny, przecież tytan i american pie to podobny poziom jeśli chodzi o miałkość treści.
Nie chcę oceniać tego filmu, żeby nie spadł w rankingu. (dałbym mu 5/10).
Film jest, moim zdaniem, nie na temat. Powinien skupiać się głównie na katastrofie i tragedii jaką był Titanic, na jej znaczeniu pod względem psychologicznym i religijnym, a nie na romantycznej miłości biednego artysty i bogatej damy. Nie wspomniano w filmie ani słowem o tym, że Titanic, jak zresztą biblijna Wieża Babel, był ikoną ludzkiej pychy i samouwielbienia. Człowiek, zapatrzony w siebie, postawił się na równi z Bogiem budując niezatapialny, kolosalny statek. Niestety, zamiast przywołując ludzi do porządku i robiąc mocny, rzeczowy film, Cameron przedstawił w Titanicu jedynie romantyczną historię. To, że ludzie umierają podkreśla jedynie dramatyczność scen w których główni bohaterowie starają się przeżyć. A na końcu wszyscy w kinie zapewne ryczeli jak bobry gdy Di'Caprio utonął... jakby on był faktycznie najważniejszy w tej historii... -.-
Gdybym to ja zrobił ten film, byłby on zupełnie inny, ale z pewnością zarobiłbym mniej niż Cameron. Oczywiste, że ludzie prędzej pójdą na film emocjonalny, wzruszający, niż taki który mógłby ich czegoś nauczyć ;)
No właśnie, gdyby nakręcił film o samej historii statku to mało kto by się tym zainteresował. A wplatając w to historię miłosną stworzył mega hit. A poza tym po co komu kolejny dokumentalny film o Titanicu? Takich było już kilka, chcą ludzie wiedzieć coś więcej o samym Titanicu to niech sobie tamte obejrzą. Ten film jest genialnie zrobiony. Już sama muzyka sprawia że można się wzruszyć oglądając przy okazji dramatyczne sceny kiedy woda zalewa panikujących pasażerów. Miłość Rose i Jacka jest tu tylko dodatkiem, który moim zdaniem jest tu bardzo potrzebny, bo dodatkowo oddaje uczucia a dzięki temu widzowie są bardziej wrażliwi na tą tragedię. Cameron wiedział co robi, wiedział, że zwykła historia statku nie przyciągnie milionów przed ekrany. Ja jestem mu wdzięczna za tak piękny film, takich filmów powinno powstawać więcej. Oczywiście każdy może mieć własne zdanie, ale jak ktoś tak nisko ocenia taki światowy hit to naprawdę jest bardzo wybredny, na siłę doszukuje się błędów i nieścisłości lub po prostu jest facetem, a faceci jak to faceci, nie lubią płaczliwych historii miłosnych i dlatego od razu obniżają ocenę filmowi.
Nie lubimy płaczliwych historii, bo takie się w życiu nie zdarzają ;). Ale to bardziej komentarz do komedii romantycznych, a nie Titanica.
Też nie podoba mi się jak ktoś, kto nie lubi tego gatunku filmowego obniżaja ocenę filmu. Niektórzy nie znają prostych zasad jak: "Nie lubisz -> nie oglądaj -> nie oceniaj". Właśnie moim zdaniem miłość Rose i Jacka jest tu bardzo wyeksponowana po to, by przyciągnąć ludzi do kina (szczególnie płeć żeńską). Może jednak tak faktycznie powinno być.
No, niektórym takie historie się zdarzają, takie lub inne, ale nie można powiedzieć że coś takiego jak historia romantyczna nie istnieje w prawdziwym życiu. Ja sama jestem ofiarą takiej historii, ale już nie będę tu o tym pisać..
I właśnie najbardziej irytuje mnie to, gdy ktoś filmu nie obejrzał ale z zasady nie ogląda takich filmów więc wystawia jedynkę. I to się tyczy każdego gatunku. Tak jakby nie można było po prostu zostawić tego filmu, ale nie, trzeba dokopać fanom i zaniżyć średnią ocen.
I ja wiem, że tą historią Jacka i Rose film miał przyciągnąć ludzi do kin, ale czy to źle? To dobrze że reżyser wie co ludzie lubią najbardziej, szczególnie kobiety, i sprytnie to wykorzystał a przy tym nadał filmowi taki cień magii, bo pokazał coś praktycznie nierealnego (oczywiście nie dla wszystkich taka miłosna historia jest czymś nierealnym) na tle czegoś co wydarzyło się naprawdę.
Filmy o samej historii możesz sobie obejrzeć na Discovery. Kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że to nie miał być film dokumentalny? Poza tym wątek miłosny idealnie wpasował się w całość. Ile było par na Titanicu rozdzielonych z powodu selekcji ludzi? Masa jak chociażby Państwo Strausowie, czy chociażby Helga i Fabrizio, jednak Cameron zdecydował się ten wątek usunąź Historia Jacka i Rose jest jedynie wyciągnięciem na wierzch tragedii jaka spotkała wiele osób. Tu nie chodzi jedynie o samą katastrofę. Najważniejsi są właśnie LUDZIE. Poza tym rozśmieszyło mnie Twoje stwierdzenie jakby jakoby w filmie nie wspomniano o pysze projektantów Titanica. Uosobienie tej cechy jest chociażby sam Bruce Ismay. Kto jak nie on zapewniał o wielkości, luksusie i wyższości tego statku nad innymi? On sam namawiał na zwiększenie prędkości w celu zadziwienia społeczeństwa i cały czas był w przekonaniu, że taki twór nie może zatonąć. Do tego można dodać nawet Thomas'a Andrews'a ale on w przeciwieństwie do tego pierwszego zrozumiał w jakim byli błędzie. Co do postu Priya12. Taka ocena filmu świadczy o płytkości tej osoby. Walory estetyczne i uczuciowe zaspokaja byle czym i nie potrafi docenić piękna wspomnianego przez nas filmu. Po prostu rozwojowo nie dorósł do Titanica i treść tego tworu jest najzwyczajniej w świecie dla niego za trudna do ogarnięcia. No cóż, zdarza się i tak. Pozostaje jedynie ubolewać na głupotą naszego społeczeństwa. PS. nie uwzględniam osób, którym treść nie przypadła do gustu ale docenili techniczne wykonanie filmu.
Cieszę się że jest tu ktoś kto mnie rozumie :) dokładnie zgadzam się z tym co napisałeś o Ismay'u i Andrews'ie.
"Uosobienie tej cechy jest chociażby sam Bruce Ismay. Kto jak nie on zapewniał o wielkości, luksusie i wyższości tego statku nad innymi?" Trochę za mało jest tego w filmie.
Ogólnie to... tak, mogę obejrzeć na Discovery film o historii Titanica. Właściwie to Ty i Priya12 macie rację. Mi osobiście brakowało spojrzenia na ten film jak na ukaranie ludzi za ich pychę przez Boga :P. Tak ja odebrałem sam fakt zatonięcia Titanica. Spójrzcie: ludzie zbudowali okręt, twierdzą że "nawet Bóg nie zgoła go zatopić", a Titanic tonie podczas pierwszego rejsu. Odrobinkę się nam należało, ale o tym już Cameron sprytnie nie wspomniał ;). Sprytnie, bo chciał wzruszyć widza historią Rose i Jacka, a nie pokazywać ludzkie wady.
Tak czy siak zgodzę się z Wami, że film jest bardzo dobrze zrobiony. Muzyka, stroje, gra aktorska i efekty specjalne zaiste cameronowskie, czyli jak zwykle świetne :P
Oczywiście, że tego jest za mało, ale należy pamiętać, iż tym przekonaniem charakteryzowali się architekci i twórcy Titanica. Reszta pasażerów patrzyła na sam statek jako zwykły kolejny twór, aczkolwiek mamieni byli zbytnim przekonaniem o jego wyższości. Ludzie decydowali się na rejs z powodów bezpieczeństwa, a mówienie o statku jako niezatapialnym jak widać przyniosło oczekiwana rezultaty. Czy Titanic był taki, śmaki i owaki ich nie interesowało. Na pewno jego katastrofa była swoistą karą dla pasażerów pokroju Ismay'a ale należy pamiętać, że 3/4 z uczestników rejsu byli obywatelami niższego stanu i ich spotkało to niesprawiedliwie. Poza tym należy również pamiętać, że to całe wydarzenie zaszło z winy kapitana, którego zwiodła rutyna.
Zgadzam się w 100% !!! Niedość, że oczywiście ogkropna tragedia, którą James Cameron oddał bardzo realistycznie, to jeszcze ta piękna, choć smutna historia miłosna.
Dodam też, że dla mnie, jak pewnie też dla kilku osób, "Titanic" jest takim filmem po którego obejrzeniu ciągle się o nim myśli. No wskażcie mi jakikolwiek film oparty na faktach który tak zapada w pamięć...
Goodfellas. Nie można nikomu zabraniać lubić filmów, ale nie pisz jak by taki ckliwy paszkwil należał do czołówki kinematografii.
Ckliwy paszkwil? Titanic? Dosłownie nie wierzę własnym oczom. Titanica można lubić albo nie, ale na pewno nie można zaprzeczyć faktowi, że film ten wpisał się złotymi zgłoskami w historię kinematografii. Jest idealnym przykładem na to, że pracą ludzkich rąk można osiągnąć większy sukces niż niejednym komputerem. Każdy aspekt był wielokrotnie analizowany, Cameron zbierał szczegółowe informacje na temat statku, wszystkie pomieszczenia odwzorowano z ogromną pieczołowitością, a o tym, że zbudowany model realnych wymiarów wspominać już nie będę. Film to nie tylko fabuła, aczkolwiek Titanic charakteryzuje się tym iż w najlepszy z możliwych sposobów ukazał wątek miłosny. Czy kiedykolwiek powstał film, który miał by takie podejście do tego aspektu? Nie. Inne projekty mogą mieć niesamowitą fabułę, ale leżą na arenie innych elementów wchodzących w skład wyrazu artystycznego jakim jest film. Trzeba być albo głupim, albo ograniczonym aby nie uważać Titanica za czołówkę. Jedyny film, który uważam definitywnie za lepszy to Kto się boi Virginii Woolf.
"Film to nie tylko fabuła" - Również przestałem czytać, chociaż kątem oka spojrzałem na "Trzeba być albo głupim, albo ograniczonym aby nie uważać Titanica za czołówkę", no cóż, ten tytuł to nic nieznaczące dla kina patetyczne ekskrementy, w żadnym szanującym się zestawieniu tego nie ma, słusznie.
Czy możesz zacząć pisać po polsku? Jak dotąd żadnych sensownych i klarownych argumentów/wniosków nie podałeś, a Twoja ostatnia wypowiedź to całkowity bełkot.
Wysuwam tezę, zamiast walenia straw manów wypadałoby ją obalić np. wskazaniem innych zestawień, albo kluczowych scen, które od w/w ckliwości i patosu się w twojej opinii uchroniły.
http://users.uj.edu.pl/~romanows/titanic.htm Dobry tekst, podziękowania dla Grzegorza Cholewy za podsunięcie linku.
O tym filmie co wspomniałeś ja nigdy nie słyszałam. To dowodzi temu, że nie ma takiego drugiego dzieła jak Titanic, który zapada w pamięć na długo. Ja rozumiem, że można mieć inne filmy, uważać je za lepsze, ale tak jak napisał tomb2525 - nie można zaprzeczyć, że film jest jednym z największych dzieł kinematografii. Ja osobiście mam kilka filmów które równie mocno na mnie oddziałują i jest kilka takich filmów które mniej mi się podobały a są bardzo popularne, światowe, ale zawsze staram się zrozumieć dlaczego akurat ten czy ten film znalazł się na tak wysokim miejscu w rankingu.
"O tym filmie co wspomniałeś ja nigdy nie słyszałam. To dowodzi temu, że nie ma takiego drugiego dzieła jak Titanic, który zapada w pamięć na długo."
Pwhahahahahhahahahha :D
Przestałem czytać po tym, nie trudź się.
Dobrze wiesz, że Chłopcy z Ferajny żadnym odkrywczym filmem nie jest. Działa na tych samych zasadach co Ojciec Chrzestny z tym, że Goodfather jest filmem na poziomie, ze świetną historią, aktorstwem, scenografią itd. Ten zalicza się do czołówki. Często się do niego wraca, a rola Marlona Brano przeszła do historii. Chłopcy to jeden z tych tworów, które mają cieszyć raz albo dwa.
Czy możesz zacząć pisać po polsku? Jak dotąd żadnych sensownych i klarownych argumentów/wniosków nie podałeś, a Twoja ostatnia wypowiedź to całkowity bełkot.
Ale poważnie, argument na poziomie "Dobrze wiesz, że antywestern X żadnym odkrywczym filmem nie jest, działa na tych samych zasadach co Leone i Peckinpah". Postać Corleone przeszła do historii, nie Brando. Dużo bardziej zaawansowane aktorstwo pokazał De Niro w sequelu. Niewyraźny głos, wypchane poliki, tak wygląda słynna sztuka Stanisławskiego? Dalej pokazałeś swoją opinie, nie fakt. Dawno Temu w Ameryce i GF rozsmarowały Ojca po ścianie, od techniki do fabuły, argumentów na rzekomą wyższość filmu Coppoli nie widziałem, ogranicza się to do zasady "nie, bo nie".
Jeśli jakiś film wywołuje u ludzi wzruszenie to oznacza, że taki film jest ckliwym paszkwilem (ewentualnie ckliwym g*wnem - jak niektórzy piszą)? Bo ja bardzo często się tutaj spotykam z takimi "epitetami" względem filmów, które są cenione przez ludzi. Patos jest naprawdę taki zły, że trzeba go tępić? ;( Skoro stawiasz tezę to użyj argumentów, w przeciwnym razie jest to pustosłowie. Napisz proszę, dlaczego w Twoim mniemaniu "Titanic" to paszkwil, ckliwy paszkwil.
Wywoływanie wzruszenia a ckliwość to dwie różne sprawy. Wzruszający jest np. Lot nad kukułczym gniazdem, co jest dobrze poprowadzone, Titan jest ckliwy, co może ruszyć tylko niewyrobionego widza i stare dziewice.
A jeśli kogoś wzrusza tragedia pasażerów statku to będzie to ckliwość? Czy jeśli mowa o ckliwości to chodzi tu tylko i wyłącznie o wątek miłosny?
Owszem, "Lot nad kukułczym gniazdem" jest wzruszający, nie neguję. Głównie ostatnia scena jest dobijająca.
Ja widzę, że Ty całkowicie mylisz pojęcia i gatunku. Lot i Titanic nie należą do jednego i tego samego rodzaju filmu. Ten pierwszy jest z założenie dramatem PSYCHOLOGICZNYM. Ten drugi jak powszechnie wiadomo jest MELODRAMATEM. Te gatunki nie mają nic ze sobą wspólnego. I nie wiem co było takiego wzruszającego w Locie. Możesz mnie oświecić? Osobiście filmu nie widziałem gdyż wolałem przeczytać książkę, która była niesamowita pod każdym względem. Poza tym widzę, że mam do czynienia z kolejnym pseudointelektualistą, który kreuje się na rzekomego krytyka i eksperta, zważając po wydźwięku każdej z wypowiedzi.
Czy ja tu coś porównuje? To był przykład. Czwarte zdanie źle świadczy o twojej "filmowej empatii", że tak powiem. Zakończenie, scena elektrowstrząsów, próba uduszenia Ratched po samobójstwie Billy'ego.
Nadrobiłem film, ale uważam, że został zrobiony koszmarnie. W żadnym wypadku nie odzwierciedla tych uczuć, które towarzyszyły mi podczas lektury. A sceny, które wymieniłeś wcale nie wzbudziły we mnie wzruszenia. Ja osobiście czułem przerażenie i zadziwienie, że ta kobieta, mimo tego iż pacjenci mieli poważne urazy na każdym polu ludzkiej podświadomości, była w stanie zadawać im dodatkowy ból.
Takim stwierdzeniem tylko obrażasz wszystkich którzy się na Titanicu wzruszają. Ja sądzę że trzeba nie mieć serca by się na tym nie wzruszyć. Najwidoczniej tobie go brakuje skoro tak o nim mówisz.
Obraża bo to lubi, taki typ. ;) Ja tam olewam prowokackie zdania i nawet ich nie komentuję. Pełno takich osobników jak on na FW. Jego nick już jakiś czas temu rzucił mi się w oczy na forum Johnny'ego Deppa, a to forum to jedno wielkie "gniazdo" trolli. ;)
Dodam jeszcze że przecież nie wszyscy wzruszają się samym wątkiem miłosnym, bo widzę, że tego się tu czepiacie. Ja kiedy byłam mała to pamiętałam tylko historię miłosną z tego filmu, teraz jestem dorosła, i z każdym rokiem bardziej wzruszające są dla mnie losy wszystkich pasażerów, wątek kapitana który postanawia pójść na dno razem ze statkiem, wątek matki usypiającej dzieci pod pokładem, by nie czuły bólu jaki przyniesie im śmierć... Żaden film nie pokazuje tak prawdziwie zachowania ludzi i ich tragedii.
Moi drodzy, naprawdę darujcie sobie odpowiadanie na zaczepki użytkownika JesusChrysler. To typowy przedstawiciel filmwebowej grupy permanentnie niedowartościowanych ważniaczków z artystycznym avatarem i awangardowo-prowokatorskim nickiem, które są dopełnieniem jego wizerunku wyrafinowanego smakosza dziesiątej muzy. Wchodząc z nim w dyskusję, dajecie mu tylko satysfakcję, bo może się mentalnie pomasturbować swoją rozległą wiedzą filmową i wysublimowanym gustem znawcy. Z jakiegoś powodu takie osoby odczuwają silną potrzebę demonstrowania fanom popularnych filmów swojej intelektualnej wyższości z racji tego, że nie gustują w "patetycznych ekskrementach" i "ckliwych paszkwilach" (swoją drogą, ciekawe kogo "Titanic" zniesławia bądź szkaluje, skoro autor wypowiedzi posłużył się określeniem "paszkwil"? radzę uzupełnić słowniczek mądrych wyrazów o dokładne znaczenie tego słowa tak, aby się więcej nie kompromitować). Typowym chwytem retorycznym, jaki stosują owe indywidua, jest zasypywanie adwersarza jak największą ilością mądrze brzmiących tytułów, nazwisk bądź sądów i śmianie mu się w twarz, gdy przyzna się do niewiedzy.
Widać, że JesusChrysler od początku szukał zaczepki (2 prowokacyjne posty w tym wątku pozbawione jakiejkolwiek merytorycznej treści; na pierwszy nie dostał odpowiedzi, więc spróbował drugi raz i tym razem przynęta chwyciła). Najwyraźniej miał zły dzień i chciał sobie poprawić humor nabijając się z fanów "Titanica".
Apeluję zatem - nie karmcie trolla.
Dobrze piszesz :) jednak ja z natury nie potrafię odpuszczać i zawsze chcę udowodnić że ten ktoś się myli. Ale widzę że tutaj nie ma to sensu, rzeczywiście troll. Ktoś kto, moim zdaniem, obraża katolików takim nickiem, bo dla mnie np. jest to obraźliwe, nie może czuć wzruszenia na takim filmie jak Titanic, racja.
No cóż-należy do czołówki światowej kinematografii i nikt juz mu tego nieodbierze.Pozostaje tobie zacisnąć zęby i ruszyć do przodu.