Wszystkich co znam popłakali się na filmie bez wyjątku czy chłopacy czy dziewczyny. A jak oglądaliśmy w domu to nawet mój tata,którego nigdy nie widziałem,żeby płakał na jakimś filmie.
ja nie płakałam ;) ale moze datego że inaczej przeżywam filmy . no i rzadko płacze ^^ to nie znaczy ze nie jestem wrażliwa ;p
Płakać nie, ale przechodzą ciarki i takie jakby zimno przez całe ciało w niektórych momentach, to samo mam np. oglądając mecz Polski, gdy strzeli gola ;) też tak mieliście na titanicu?? ja zawsze tak mam.
Mam jeszcze pytanie, co się stało z Andrewsem? Tzn. wiem gdzie został i jeszcze jak Rose biegła z Jackem i z nią rozmawiał, ale pokazano jak zalała go woda? Bo np. kapitana tak. I co do ostatniej sceny, to był sen starej Rose czy ona umarła? Bo tu na forum niektórzy różnie pisali...
też się zastanawiam... zawsze myślałam że to tylko takie jej wyobrażenie... ale gdyby umarła... to by miało sens
Jasne, że umarła, jej dusza wróciła se na Titanic razem z innymi pasażerami. Wyrzuciła serce oceanu i umarła. Ale zbieg okoliczności.
Ja nie płakałem. Tylko mi ich żal było.
Były, były ;) Ja nie płakałem ale wzruszyłem się strasznie i to nie raz, a najbardziej chyba na końcowej scenie...
"Titanic" to bez wątpienia najlepszy film wszech czasów.