Titanica oglądałam pierwszy raz dawno temu i teraz do niego znowu "wróciłam" , muszę przyznać, że ku mojemu zdumieniu nie wywarł już na mnie takiego wrażenia jak kiedyś. Na pewno pod względem scenografii, kostiumów i muzyki jest to swego rodzaju arcydzieło, ale już na przykład akcja wydaje mi się strasznie rozwleczona, niektóre sceny bym wycięła, poza tym ta scena, w której Jack zamarza, trochę taka sztuczna, bo przecież wystarczyło by, żeby Winslet się trochę posunęła i zmieściliby się oboje na tej części od statku:) no ale bez tego nie byłoby dramatyzmu, rozmachu, a tak robi się z tego ponadczasowe romansidło..
Które sceny byś wycięła? Ja może niektóre gdzie są tylko Jack i Rose, szczególnie niektóre sprzed zderzenia.. a może i nie.