Nazywał się on "To już jest koniec".
Sytuacja klaruje się następująco: koniec świata rozpoczyna się w chwili gdy grupa aktorów robi
film bez reżysera i scenariusza, wydają go dzięki zrzutce i ostatecznie dociera "to" do naszych kin.
Trochę szkoda, że kilku dobrych aktorów wystąpiło w czymś takim.